Retro. PSV Eindhoven – Feyenoord Rotterdam 10:0. 24.X.2010

Dokładnie sześć lat temu pewna holenderska drużyna spuściła innej holenderskiej drużynie niemiłosierny wpierdol…
Dwa tygodnie temu poniosło mnie do Trójmiasta, co (było to już zresztą tłumaczone) zaowocowało tekstami o meczach z dość nieoczekiwanymi rozstrzygnięciami. Tutaj i tutaj, choć kiedyś też już coś takiego u nas było – np. tutaj i tutaj.
Wymyśliliśmy otóż z Maćkiem Słomińskim nowy cykl, który nazywać się miał „I co pan na to powiesz?”. Inne pomysły – „Dasz pan wiarę?”, „Co, zdziwiony?” i m.in. „Zatkao kakao?”. Ostatecznie jednak teksty powstają, ale korzystamy z dotychczasowych narzędzi.
Do rzeczy… 24 października 2010 r. PSV podejmowało u siebie ekipę Feyenoordu. Pierwsza połowa nie zwiastowała pogromu. Skończyło się bowiem 2:0. Jednak to, co działo się po przerwie, przypominało rzeź niewiniątek. W niecałe pół godziny piłkarze w biało-czerwone pasy strzelili siedem bramek, a tuż przed końcowym gwizdkiem Lens trafił do bramki i mecz zakończył się wynikiem 10:0!! Tym ciekawszym wydaje się ten wynik, jeśli napiszę, że była to… 10. kolejka ligowa, miesiąc też był dziesiąty, no i rok 2010. A to ci heca!
No i nie byłoby to aż tak szokujące (wszak podobne wyniki padały już w historii naszej ukochanej dyscypliny sportu), gdyby nie fakt, że PSV nie odprawił z kwitkiem jakichś przypadkowych ogórków w Pucharze czy w meczu towarzyskim, tylko w meczu Eredivisie wielki Feyenoord!! Klub, który miał w swoim dorobku Puchar Europy, dwa Puchary UEFA, Puchar Interkontynentalny, 14 Mistrzostw i 11 Pucharów Holandii.
Wśród fanów PSV byli i tacy, którzy uwiecznili ten mecz w dość specyficzny sposób. Po prostu sobie to dziarali:

Dyrektorem sportowym klubu z Rotterdamu był wtedy Leo Beenhakker, który chwilę wcześniej został zwolniony przed kamerami przez Grzegorza Latę (co za klasa byłego prezesa!) z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski.
Ciężki mieli powrót wtedy piłkarze Feye. Pod stadionem czekała na nich nieprzypadkowa ekipa, ale chyba obyło się bez interwencji kibiców, zapewne w myśl powiedzenia „leżącego się nie kopie”…
Tamten sezon PSV zakończył na 3. miejscu, a Feyenoord zajął 10. pozycję (jak widać, liczba „10” była przekleństwem klubu w tamtym sezonie). Mistrzem został wtedy trzeci klub z tamtejszej Wielkiej Trójki – amsterdamski Ajax.
Nie odmówię sobie przyjemności, by opisać w kilku słowach jak potoczyły się losy strzelców bramek w tamtym meczu, a było ich sześciu. Są to nieprzypadkowi piłkarze, dokładnie połowa z tej szóstki miała zaszczyt nosić na ramieniu opaskę kapitańską w klubie z Eindhoven.

Jonathan Reis (w interesującym nas meczu hat-trick, brazylijski skrzydłowy lub napastnik) – dograł tamten sezon w Eindhoven do końca, by później przejść na trzy sezony do Vitesse. Aktualnie w japońskim Consadole Sapporo.
Jeremain Lens (dwie bramki, holenderski skrzydłowy) – w latach 2013-15 w Dynamie Kijów, aktualnie w Sunderland AFC, ale w obecnym sezonie wypożyczony do Fenerbahce. W reprezentacji swojego kraju 31 meczów i osiem goli.
Balázs Dzsudzsák (dwie bramki, węgierski skrzydłowy) – po tamtym sezonie odszedł do Anży Machaczkała, aktualnie w Al Wahda ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W kadrze Węgier 85 spotkań i 20 bramek.
Ibrahim Afellay (jeden gol, holenderski pomocnik) – w tamtym sezonie kapitan drużyny. Po zdobyciu brązowego medalu odszedł do Barcelony, teraz stanowi o sile środka pola w Stoke City. W reprezentacji 53 mecze i siedem bramek.
Ola Toivonen (jedna bramka, szwedzki pomocnik lub napastnik) – pograł w PSV do 2014 (w sezonie 2011/12 kapitan), aktualnie we francuskim Touluse FC. W kadrze „Trzech Koron” 47 spotkań i 10 goli.
Orlando Engelaar (jeden gol, holenderski pomocnik) – urodzony w Rotterdamie (!), wychowanek szkółki Feyenoordu (!!), w PSV do 2013, później przygoda w Australii, a karierę zakończył w ub. roku w Twente. Przejął opaskę kapitańską po odejściu Afellaya. W kadrze 14 meczów bez gola.
***
Przeżyjmy to jeszcze raz:
Dariusz Kimla