Retro. Puchar UEFA 1995/1996: dwumecz Rotor Wołgograd – Manchester United (0:0, 2:2)

Losowanie pierwszej rundy skrzyżowało ze sobą czwartą drużynę ligi rosyjskiej z wicemistrzem Anglii. Jak pokazało boisko, słynny angielski klub nie był Rotorowi straszny…

O tej rywalizacji ostatnio sobie przypomniałem, szukając w zasobach przeszłości nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Blisko ćwierć wieku temu do jednej z takich niespodzianek doszło.

Pierwszy z meczów odbył się w mieście nad Wołgą, a na miejscowy stadion pofatygowało się prawie 40 tysięcy widzów. Dla porównania, co sporo mówi o atrakcyjności rywala wyłącznie w jedną stronę, na Old Trafford w dniu rewanżu stawiło się o 10 tys. mniej.

Gra była wyrównana – twierdzę tak na podstawie obejrzanego skrótu. Obie drużyny nie stworzyły raczej stuprocentowych sytuacji do zdobycia goli. Bodajże najlepszą miał Ryan Giggs, który ostatecznie główkował nad bramką gospodarzy.

Po drugiej stronie kilka razy sprężyć musiał się Peter Schmeichel, który przynajmniej w dwóch akcjach wykazał się sporym refleksem. Bezbramkowy remis nadal stawiał Anglików w roli faworytów do awansu.

Dwa tygodnie później, 26 września, doszło do ponownej konfrontacji. I w ten wtorkowy wieczór goście szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W przeciwieństwie do rozleniwionych i nieskoncentrowanych na grze piłkarzy Aleksa Fergusona podopieczni ukraińskiego trenera Wiktora Prokopenki byli czujni i aktywni. Wykorzystali oni dwa duże błędy w obronie gospodarzy, choć trzeba przyznać, że zrobili to z klasą.

Najpierw, w 18. minucie, Vladimir Niederhaus z dziecinną łatwością, ale w jednej chwili – błyskawicznie, uwolnił się spod opieki wysoko ustawionego i wyciągniętego poza własne pole karne Steve’a Bruce’a (co było czymś charakterystycznym dla tego stopera, o czym całkiem niedawno mówił w magazynie Premier League World jego kompan ze środka obrony – Gary Pallister); angielski komentator w skrócie, który załączymy, błędnie wskazał na nieobecnego w tym meczu Andrieja Kanczelskisa. Następnie Niederhaus wymienił podanie z Aleksandrem Zernowem i pobiegł w kierunku bramki. Otrzymawszy zagranie poniekąd zwrotne, nie pozostało mu spudłować.

Siedem minut później było już 0:2. Ponownie kosztowny w skutkach błąd popełnił Bruce. Nieudolnie przyjmował piłkę w środku pola, ale jeszcze na swojej połowie boiska. Pomyłkę wykorzystał Oleg Wierietiennikow, który lotem błyskawicy popędził z futbolówką w kierunki bramki Schmeichela. Nie bawił się w kombinacje: podciągnął kilkanaście metrów i oddał strzał lewą nogą. Był on na tyle precyzyjny, że po odbiciu od słupka znalazł miejsce w bramce Duńczyka. Przy okazji, warto spojrzeć na statystyki byłego pomocnika Rotoru – liczba zdobytych przez niego goli robi wrażenie.

Manchester United znalazł się w tarapatach i przez ponad godzinę musiał zdobyć trzy gole, chcąc awansować do drugiej rundy.

Kwadrans po przerwie zdobył kontaktowego. Autorem trafienia był Paul Scholes, który skutecznie dopadł do odbitej piłki przez bramkarza po strzale Andy’ego Cole’a. Było to nadal za mało, a czas wciąż uciekał.

Na minutę przed końcem meczu rzut rożny wykonywał Giggs. Walijski skrzydłowy dośrodkował na głowę… Schmeichela, a ten umieścił piłkę – przy sporym szczęściu, przy jakby podwójnej zasłonie – w rosyjskiej bramce. Na tym zakończyły się emocje.

W kolejnej rundzie Rotor Wołgograd odpadł z późniejszym finalistą, Girondins Bordeaux. Przegrał oba mecze: we Francji, mimo że prowadził po golu Niederhausa, 1:2, w Rosji – 0:1.

Czerwone Diabły zaczęły straszyć kilka lat później. Dobitnie przekonał się o tym Bayern Monachium, który ostatecznie wygrał częściowo opisywaną tutaj edycję Pucharu UEFA. Jednakże 24 lata temu, chociaż dysponowały dobrym składem, musiały uznać wyższość klubu z miasta znanego m.in. z produkcji traktorów.

Paweł Król