Retro. Real Saragossa – Wisła Kraków

Rzecz o baranach, które (na chwilę) stały się rzeźnikami…

Latem 2000 roku „Biała Gwiazda” została wicemistrzem Polski. Ambicje napędzanej kasą Bogusława Cupiała krakowskiej ekipy sięgały znacznie wyżej. Jednak wówczas w lidze bezkonkurencyjna była warszawska Polonia. Tytuł wicemistrza kraju dał wiślakom przepustkę do rywalizacji w Pucharze UEFA.

O europejskich pucharach w sezonie 2000/01 u nas trochę już było. Tutaj pisałem o meczach Polonii z Panathinaikosem. Przypominaliśmy także zwycięski dwumecz Amiki Wronki z Ałaniją Władykaukaz.

Bośniacy na rozgrzewkę
W rundzie wstępnej rywalem krakowian był bośniacki FK Željezničar. Pierwszy mecz w Sarajewie nie przyniósł wielu emocji, nie przyniósł też goli. Za to czerwoną kartkę obejrzał Radosław Kałużny. W rewanżu przy Reymonta hat-trickiem popisał się niezawodny Tomasz Frankowski, zapewniając zwycięstwo 3:1 i awans do pierwszej rundy.

Tam już poprzeczka powędrowała znacznie wyżej. Rywalem był bowiem hiszpański Real Saragossa, który pięć lat wcześniej wywalczył Puchar Zdobywców Pucharów. Ten triumf pamiętali m.in. Juanmi, Xavi Aguado, Santiago Aragón czy Juanele. Na koniec sezonu 1999/2000 ekipa z La Romareda zajęła 4. miejsce w lidze i zapewne szykowałaby się do eliminacji Ligi Mistrzów, ale szyki pokrzyżował jej madrycki Real, triumfując w Champions League. „Królewscy” zajęli bowiem 5. miejsce w Primera División, lecz zwycięstwo w Lidze Mistrzów z automatu dało im grę w kolejnych rozgrywkach. Przed sezonem „Los Maños” stracili najlepszego strzelca – Serb Savo Milošević przeniósł się bowiem do Parmy.

W Krakowie po losowaniu miny mieli nietęgie. Przeciwnik był piekielnie silny, w dodatku… mało medialny.

– Z powodów komercyjnych chciałbym, by do Krakowa przyjechał Inter lub Chelsea – przyznał Bogdan Basałaj, ówczesny prezes Wisły.

Inter przyjechał do Polski, ale do Chorzowa, gdzie zmierzył się z Ruchem.

A co o losowaniu sądził trener „Białej Gwiazdy” Orest Lenczyk?

– Chciałbym, aby mecz w Saragossie zakończył się rezultatem dającym nam szansę w rewanżu. Miałoby to istotny wpływ na psychikę zawodników, ale też przyciągnęłoby komplet kibiców na nasz stadion i mielibyśmy wsparcie dwunastego zawodnika – stwierdził szkoleniowiec w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Przed meczem optymistą był pomocnik wiślaków Grzegorz Niciński.

– Jeśli wyjdę w podstawowym składzie, a ostatnio czuję się dobrze, to zrobię wszystko, żebyśmy nie przegrali – powiedział Niciński.

Miłe złego początki
Mecz na stadionie La Romareda zaczął się świetnie dla Wisły. W 12. minucie po akcji Ryszarda Czerwca z Olgierdem Moskalewiczem ten drugi wyłożył piłkę nadbiegającemu Kałużnemu. „Tata” zrobił użytek z potężnego strzału, jakim dysponował, i uderzeniem w okolice okienka pokonał Juanmiego. Było sensacyjne 0:1. Po półgodzinie gry wyrównali gospodarze; po niemal takiej samej akcji, po której trafili krakowianie. Na boku boiska pokazał się Martín Vellisca i zagrał na dwudziesty metr, gdzie na piłkę czekał Roberto Acuña. Piłkarz z Paragwaju mocno uderzył tuż nad ziemią, z interwencją spóźnił się nieco Artur Sarnat i futbolówka zatrzepotała w siatce.

Po zmianie stron na boisku rządzili tylko gospodarze. Siedem minut po przerwie z dalszej odległości przymierzył José Ignacio. Piłka po drodze otarła się o Kałużnego, delikatnie zmieniając tor lotu. To wystarczyło, by przeszła tuż obok zaskoczonego Sarnata, i zrobiło się 2:1. Katem krakowian w tym spotkaniu okazał się rezerwowy napastnik Realu, Yordi. Sprawę załatwił w ciągu 180 sekund. Najpierw wykorzystał fakt, że obrońcy Wisły pozostawili go bez opieki, i efektownym wolejem pokonał Sarnata, potem wykorzystał centrę Juanele, głową uderzając nie do obrony. Wisła była rozbita.

14 września 2000, stadion La Romareda w Saragossie

I runda Pucharu UEFA

Real Saragossa – Wisła Kraków 4:1 (1:1)

Gole: Acuña 31., José Ignacio 53., Yordi 65., 68. – Kałużny 12.

Real: Juanmi – Xavi Aguado, Paco Jémez, Pablo Díaz – José Ignacio, Roberto Acuña, Ander Garitano (67. Marcos Vales), Martín Vellisca – Juanele, Paulo Jamelli (46. Yordi), Alen Paternac (75. Władisław Radimow).

Wisła: Artur Sarnat – Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Radosław Kałużny, Kamil Kosowski – Olgierd Moskalewicz, Kazimierz Moskal (77. Grzegorz Pater), Ryszard Czerwiec (71. Marek Zając), Grzegorz Niciński – Maciej Żurawski, Tomasz Frankowski (60. Tomasz Kulawik).

Żółte kartki: Díaz, Aguado/Baszczyński.

Sędziował: Edgar Steinborn (Niemcy).

Widzów: 25 000

Waldek nie został odkrywcą
– Nie odkryję Ameryki, kiedy powiem, że nasza sytuacja jest bardzo ciężka. Cóż, pozostaje powalczyć – powiedział dzień przed meczem Waldemar Fornalik, asystent Lenczyka. – Przed meczem z Realem trenowaliśmy normalnie, żadnych cudów nie było.

Byli jednak tacy, którzy stawiali na 3:0 dla wiślaków. Choćby spec od naprawy obuwia piłkarzy „Białej Gwiazdy”, Władysław Nowakowski. Na 3:0 stawiał też Andrzej Iwan.

– To jest dwumecz – przypominał Niciński. – W sporcie wszystko jest możliwe.

W zespole z Krakowa nie grali przeziębiony Kałużny, kontuzjowany Pater i rekonwalescent Bogdan Zając.

– Przyjechaliśmy po zwycięstwo i awans. Wygrana 4:1 w pierwszym spotkaniu nie upoważnia moich piłkarzy do lekceważenia rywala – zapewniał Juan Manuel Lillo, szkoleniowiec Realu. – Nie mamy zamiaru bronić tego wyniku. Będziemy tak grać, żeby wygrać.

Wisła mogła szybko wyjść na prowadzenie, ale w 3. minucie Żurawski nie wykorzystał dobrej sytuacji. Chwilę później Baszczyński głową zagrywał piłkę do Sarnata. Sęk w tym, że golkipera krakusów nie było w bramce… Po pięciu minutach gry było 0:1. Krakowianie atakowali, lecz czynili to zbyt apatycznie. Na nic zdawały się zrywy na lewej stronie w wykonaniu Kosowskiego. W przerwie trener Lenczyk zagrał va banque – zdjął z boiska kapitana Kulawika, Czerwca i Moskalewicza. Na boisko weszli Niciński, Nigeryjczyk Kelechi Iheanacho oraz Łukasz Sosin. Wisła chyba podświadomie zaczęła myśleć o kolejnym ligowym pojedynku…

Rzeczy niesamowite
„Przegląd Sportowy” pisał o tym, że po przerwie na boisku w Krakowie zaczęły się dziać rzeczy niesamowite. Po pierwszej próbie głową w wykonaniu Sosina Hiszpanie wybili piłkę sprzed bramki. Pięć minut po przerwie kolejną główką popisał się Sosin. Aguado wybił futbolówkę, do której dopadł Iheanacho. Po uderzeniu Nigeryjczyka kolejny obrońca Realu wybił piłkę, ale uczynił to już zza linii końcowej. Było 1:1.

W wiślaków wstąpił nowy duch. Cztery minuty później z własnej połowy kontrę wyprowadził Żurawski. Zagrał przed pole karne do Sosina, który głową zgrał piłkę do Frankowskiego. „Franek” nie zwykł marnować takich okazji i Juanmi znów sięgał do siatki. 2:1 dla Wisły.

Minęło kolejnych sześć minut i bramkarz z Saragossy skapitulował po raz trzeci. Znów asystę zanotował Sosin, a kapitalnym strzałem z okolic osiemnastego metra popisał się Moskal, trafiając w okolice okienka. Pan Kazimierz w przerwie przejął kapitańską opaskę od Kulawika i to on prowadził Wisłę ku zwycięstwu. Było 3:1. Krakowianom do dogrywki brakowało tylko jednej bramki.

Wicemistrzowie Polski starali się o tego gola. Hiszpanie mieli kłopot z zatrzymaniem szybkich Ihaenacho i Kosowskiego. Dobre okazje mieli Niciński i Frankowski. Wreszcie przyszła 88. minuta. Po faulu na Iheanacho rzut wolny wykonywał Kosowski. Po jego wrzutce wiślacy dwukrotnie obili poprzeczkę (Sosin, Niciński). Wreszcie piłkę do siatki wepchnął nieoceniony w takich sytuacjach Frankowski. 4:1!

Gramy dalej!
W dogrywce najgroźniejszym piłkarzem krakowian był Sosin. Ale piątej bramki nie strzelił. Z kolei Sarnat obronił groźny strzał Juanele. W 118. minucie za samobója zrehabilitował się Baszczyński, wybijając głową piłkę lecącą do bramki. Wynik 4:1 oznaczał rzuty karne.

Po dwóch seriach było 2:2 (Żurawski, M. Zając – Aragón, Acuña). Na gola Głowackiego nie odpowiedział Juanele, bo obronił Sarnat. Kolejnej „jedenastki” nie wykorzystał Baszczyński, a Yordi strzelił na 3:3. Ostatniego karnego trafił Frankowski. Nadzieję na dalsze karne mógł dać gościom José Ignacio. I choć zmylił Sarnata, nie trafił do bramki. W ten sposób krakowskie barany stały się rzeźnikami. Wisła awansowała dalej!

28 września 2000, stadion im. Henryka Reymana w Krakowie

I runda Pucharu UEFA (rewanż)

Wisła Kraków – Real Saragossa 4:1 (1:1, 4:1), k. 4:3

Gole: Iheanacho 51., Frankowski 55., 88., Moskal 61. – Baszczyński 5. (sam.)

Wisła: Artur Sarnat – Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Kazimierz Moskal, Marek Zając – Olgierd Moskalewicz (46. Kelechi Iheanacho), Tomasz Kulawik (46. Grzegorz Niciński), Ryszard Czerwiec (46. Łukasz Sosin), Kamil Kosowski – Maciej Żurawski, Tomasz Frankowski.

Real: Juanmi – Xavi Aguado, Paco Jémez, Pablo Díaz, Marco Lanna – Santiago Aragón, Roberto Acuña, Ander Garitano (95. José Ignacio), Marcos Vales (66. Martín Vellisca) – Juanele, Alen Paternac (74. Yordi).

Żółte kartki: Kulawik/Vales, Garitano, Díaz, José Ignacio.

Sędziował: Morgan Norman (Szwecja).

Widzów: 7000.

Grzegorz Ziarkowski