Retro. Slavia Praha – Bohemians Praha 2:2. 1. Fotbalová liga Československa. 20.03.1983

W dramatycznych derbach dzielnicy Vršovice padł remis. Na koniec sezonu to „Kangury“ cieszyły się z historycznego tytułu.

W słonecznych latach 80., do których tu często, gęsto wracam, początek wakacji dla mnie zawsze oznaczał kolonie w Czechosłowacji. Różnic w porównaniu z PRL wiele nie odnotowałem, poza pełniejszymi półkami sklepowymi (raz się ostro nacięliśmy, mówiąc, że „szukamy piłeczek do ping-ponga”, a „szukać” po czesku znaczy zupełnie co innego niż po naszemu), a w każdym miasteczku na rynku stała czerwona gwiazda. Czyli po czesku „Rudá hvězda”. W československiej ekstraklasie grał w Chebie klub milicyjnej proweniencji o takiej nazwie; po Aksamitnej Rewolucji pozbył się rudego przedrostka. Taki sam los po rozwodzie z komuną spotkał dziennik „Rudé Právo”. Gdy znienacka odkryłem internetowe archiwum tego czasopisma, było to zdarzenie niemal kopernikańskie.

1

Pomijam warstwę ideologiczną. Wedle mojej oceny sport mieli całkiem ok, zresztą tak samo jak w naszej „Trybunie Ludu”, która wraz z „Rudym Právem” (i NRD-owskim „Neues Deutschland”) była organizatorem niezapomnianego Wyścigu Pokoju.

Na chybił trafił poszedłem do roku 1983; zawsze od niego zaczynam, bo wtedy największy i jedyny sukces święcił klub któremu kibicuję, taki w biało-zielonych strojach. Lepiej trafić nie mogłem bo nad Wełtawą również triumfowali jedyny raz w ligowej historii „Zelenobílý” z Bohemiansu. W mistrzowskim sezonie 1982/83 w jego barwach wszystkie mecze zaliczył Stanislav Levý, były trener Śląska Wrocław, który zasłabł podczas jednego z meczów, bo nic nie pił (wiadomo: człowiek nie kaktus).

Levý (nomen omen lewy obrońca) zajął zaszczytne dziesiąte miejsce wśród największych sław w historii „Kangurów”; pierwsze przypadło legendarnemu mistrzowi Europy z roku 1976 Antonínowi Panence, trzecie zajął jego druh drużynowy Karol Dobiáš, przedziela ich niejaki Jaroslav Kamienický, który zdobył dla „Kangurów” jednego gola w życiu, za to obwołanego golem dekady, czyli desetiletí.

Mimo polsko-czeskich pocisków wysyłanych sobie czasem nawzajem (rodacy uważają język czeski za dziecinny, a Czesi na odwrót) wiele można zrozumieć czytając po czesku.

Ve Vršovicích nesmírně populární „Standa” je odchovancem Meteoru Praha VIII. Do Bohemky přestoupil po vojně z Rudé hvězdy Cheb. Byl to univerzální hráč, bojovník. Trenér Pospíchal s ním počítal do útoku, postupně se ale prosadil i v záloze a na levém kraji obrany. Paradoxně právě proto neměl své pevné místo v základní jedenáctce a nastupoval tam, kde to mužstvo potřebovalo.

Wszystko się zgadza: Stach Levý to był uniwersalny gracz, bojownik. Trenér Tomáš Pospíchal, o którym mowa wyżej, to ciekawa postać – grał w finale mistrzostw świata w Chile w 1962 roku, w którym jeśli wierzyć Wikipedii wypuścił w „czeską uliczkę” słynnego Josefa Masopusta, który zdobył prowadzenie, a było to tak:
„V prohraném finále s Brazílií se blýskl přihrávkou („českou uličkou”), kterou vyzval Masopusta, aby otevřel skóre”.

Ponadto już jako trener zasłynął sentencją: „Fotbal nemá logiku.“

No, nie ma…

Podobnie do trenera Pospichala nazywali się najbardziej utytułowani gracze w historii piłki… rowerowej – bracia Pospisil, którzy zdobywali mistrzostwo świata 20 razy w latach 1965-1988, unieśmiertelnieni w filmie „Samotni” („Samotáři”).

Dlaczego na Bohemians mówi się „Klokani”, czyli „Kangury”? Otóż w 1927 klub, który nazywał się wtedy AFK Vršovice, wybrał się na tournée do Australii, przyjmując natenczas nazwę Bohemians (czyli Czesi). Sportowcom udało się z powrotem do Pragi przywieźć dwa kangury, które stały się symbolem „Bohemki” – wiele lat później udało się wycieczkę powtórzyć.

1

Przełom lat 70. i 80. XX wieku to złoty okres „Kangurów”, którzy zajmowali kolejno szóste, czwarte, trzecie, trzecie i trzecie miejsce w lidze, a w 1982 roku zdobyli Puchar Czechosłowacji, w którego finale zawsze grali rywale z dwóch krajów związkowych; zmieniało się również miejsce finału (raz praska Letná, raz Tehelné pole w Bratysławie). Przed sezonem 1982/83, mimo że już bez Panenki i Dobiasa, kibice „Kangurów” wierzyli w sukces – w prasie pojawił się artykuł pod tytułem „Nebo už nikdy”, czyli „Teraz albo nigdy”.

I faktycznie tak było. Od początku sezonu „Bohemka” znajdowała się na czele tabeli, w dodatku bardzo przyzwoicie radziła sobie w Pucharze UEFA, bijąc kolejno Admirę Wacker (5:0, 2:1), Saint- Étienne (0:0 i 4:0), Servette FC (2:2, 2:1), Dundee United (1:0, 0:0), by dopiero w półfinale uznać wyższość Anderlechtu (0:1, 1:3).

W kolejce poprzedzającej mecz ze Slavią w innych derbach czeskiej stolicy „Bohemka” u siebie na Doličku przegrała 0:2 ze Spartą. To zaskakujący rezultat; tamta Sparta nie była dzisiejszą, stale obecną w czołówce, w rozgrywkach europejskich. Wtedy Sparta pozostawała bez mistrzowskiego tytułu od roku 1967, a w roku 1975 spadła do drugiej ligi. Niebywałe z dzisiejszej perspektywy.

Gdy z kolei czytam o Slavii, to na myśl przychodzi Cracovia. Oba te kluby w mniej czy bardziej uprawniony sposób wyzywane są od „żydów”. W przypadku prażan ta teoria jest nieco kulawa, bo za niemieckiej okupacji zdobywali mistrzostwa Czechosłowacji. Poza tym piłkarze z (czerwoną, nie białą na szczęście – to by zabiło to porównanie) gwiazdą na piersi nie upadli tak nisko w ligowej hierarchii, jak gracze z ulicy Kałuży. Gdy Cracovia sięgnęła czwartego poziomu ligowego (w sezonie 1972/73), Slavia przez ponad dekadę plasowała się w górnej połówce ekstraklasy. Natomiast faktem jest, że tak jak kluby silne w okresie II RP – Cracovia i Polonia Warszawa, praska Slavia (13 razy mistrz Czechosłowacji, ostatni raz w roku 1949; w wicemistrzowskiej drużynie Czech z roku 1934 kluczowe role odgrywali bramkarz František Plánička i Antonín Puč) była przez komunistów poniewierana (co do dziś skutkuje swego rodzaju poczuciem mesjanizmu i wyższości moralnej drażniącej dla otoczenia), czego najbardziej istotnym przejawem była eksmisja ze stadionu przy Letnej, do Vršovic, do Edenu. W efekcie czego Slavia z sąsiada Sparty stała się sąsiadką Bohemki. Tradycyjnie kibicowała jej inteligencja, ale chyba trochę przesadzali narzekając na ciężki los, gdy za patrona mieli firmę budowlaną IPS. „Bohemka” od patronatu kolei w latach 50. (gdy nazywała się Železničáři) dostała się pod parasol ČKD (Českomoravská Kolben Daněk), jednego z największych zakładów przemysłowych Czechosłowacji, produkujących parowozy, tramwaje, lokomotywy. Co ciekawe, pod patronatem ČKD znajdowała się również praska Sparta, jednak był to inny oddział tego państwowego molocha, co sprawiało, że rywalizacja między tymi dwoma klubami była szczególnie zacięta. Ze Slavią z kolei „Kangury” łączą do dziś dobrosąsiedzkie stosunki; na stronie rozrabiaków Slavii jest zestawienie bijatyk – często pomagali im fani „Bohemki”, oba stadiony dzieli odległość około jednego kilometra! Bliżej mają chyba tylko w Dundee i właśnie z tamtejszym United potykały się „Kangury” w ćwierćfinale Pucharu UEFA, więc „Zelenobílí” mieli prawo być zmęczeni. Jednak dali radę.

Po tym krótkim rysie historycznym wreszcie czas na mecz i wszystko idzie precz!

Spotkanie było niezwykle dramatyczne. Dwoma golami prowadzili gospodarze (mieli jeszcze rzut karny); gdyby utrzymali wygraną do końca, drużyny zrównałyby się punktami. Ale rok 1983 był doskonałym dla drużyn w biało-zielonych strojach – w Polsce i u naszych południowych sąsiadów – dlatego „Kangury” w samej końcówce wyrównały. Ciekawostką może być fakt, że piłki podawał 16-letni Pavel Kuka.

Jaki to był mecz, niech posłużą czeskie pomeczowe tytuły, one chyba najpełniej oddadzą doniosłość tego dnia:

Milan Čermák nejlepším hráčem kola

Hrál se výborný fotbal v obrovském tempu a nasazení od obou soupeřů

Vyprodané drama se štastným koncem

Po fantastickém druhém poločase si tak Bohemians, zřejmě tramvají, odvážejí do Ďolíčku bod za vydřenou remízu 2:2 a drží si dvoubodový náskok v čele tabulky právě před svým dnešním soupeřem a Baníkem Ostrava.

Ďolíček, 20. března 1983, niedziela, 17.00 (I. liga, 19. kolo)

SLAVIA – BOHEMIANS 2:2 (2:0)

Branky: 5. Pešice, 39. Jarolím – 67. Jakubec, 84. Mičinec.

ŽK: Čížek – Koukal.

Diváci: 26 085.

Rozhodčí: Christov – Hora, Pelíšek.

Sestava Slavia IPS Praha: Šimurka – Janů, Zamazal, Nachtman, Šajtar – Pešice (73. Čížek), Herda, Kubík (73. Smolaga), Jarolím – Petržela, Hotový.

Sestava Bohemians ČKD Praha: Z. Hruška – Jakubec, Prokeš, Marčík, Levý – Chaloupka (46. Novák), Bičovský, Zelenský, Koukal – Čermák, Příložný (67. Mičinec).

Pozostałe wyniki 19. kolejki:
Inter Bratislava – Dukla Praha 0:0
Lokomotiva Košice – ZVL Žilina 0:0
Plastika Nitra – Spartak Trnava 1:3
Rudá hvězda Cheb – TJ Vítkovice 1:1
Sparta Praha – Slovan Bratislava 3:0
Sigma ZTS Olomouc – Zbrojovka Brno 1:1
Baník Ostrava – Tatran Prešov 1:1

Tabulka I. liga 1982/83 – po 19. kolejkach:

Co było dalej?
Bohemians na jedną kolejkę przed końcem rozgrywek zapewnił sobie pierwszy i jedyny tytuł mistrzowski w historii.

W 1987 jeden z pracowników „Bohemki” doniósł na milicję, że w klubie dzieją się rzeczy rodem z „Piłkarskiego pokera”; gracze byli przesłuchiwani, a niektórzy działacze poszli do pudła. I tak skończył się złoty czas „Kangurów”.

Za rok Sparta, z młodymi wtedy Jozefem Chovancem, Františkiem Straką, Michalem Bilkiem, Tomášem Skuhravým oraz starszym Janem Bergerem (ojcem Patrika), wróciła po długaśnej przerwie na mistrzowski tron.

Slavia z kolei po latach posuchy dorobiła się pięknego stadionu (na przebudowanym Edenie rozegrano mecz o Superpuchar Europy między Chelsea i Bayernem w roku 2013) i w 2015 chińskiego inwestora, który sprawił, że lideruje obecnie w czeskiej ekstraklasie i może takich asów jak Gino van Kessel wypożyczać do Polski.

Z kolei „Bohemka“ przechodziła liczne perturbacje. W 2005 roku usiłowano ją połączyć ze Střížkovem, jednak nieliczni, ale fanatyczni fani „Kangurów“ sprawili, że biało-zieloni znów grają w najwyższej lidze; nie na jej szczycie, ale na ciasnym, lecz własnym Doličku. I to jest najważniejsze.

1

Maciej Słomiński