Retro. Stadion De Meer w Amsterdamie

Kusiło mnie, żeby tym tekstem zapoczątkować cykl o stadionach, których już nie ma, ale z moim słomianym (nomen omen) zapałem pewnie skończyłoby się na trzech odcinkach. Jak nie dwóch.

Chłopaki z Kalibra 44 (wystąpią na festiwalu Heinekena na Babich Dołach, chyba specjalnie się dla nich wybiorę) rapowali kiedyś o „programie, w którym to co najlepsze w Amsterdamie”.

W najbliższą środę wieczorem wszystkie oczy będą zwrócone na tamtejszą Arenę i drużyny Benfiki i Chelsea walczące o drugie najcenniejsze trofeum w hierarchii europejskiego futbolu klubowego. Ale jest, przynajmniej dla mnie, lepsze miejsce w największym holenderskim mieście. I nie chodzi wcale o coffeeshop „Jamaica” nieopodal Rembrandtsplein.

ajax1

Na myśli mam stary stadion Ajaksu De Meer, tam widziałem pierwszy w życiu mecz piłkarski za granicą naszego kraju. Było to dokładnie 11 marca 1990 roku, a Ajax grał z FC Volendam. Było 0:0. Ale i tak się wciągnąłem na zawsze i na maksa. W biało-czerwonych strojach grali m.in. Jan Wouters, Aron Winter, Bryan Roy, Ronald De Boer, Danny Blind, a z ławki wszedł młodziutki Dennis Bergkamp.

TUTAJ więcej szczegółów.

A tu bilet z tamtego meczu, żeby nie było, że wymyślam:

volendam

Ale to co rzuciło mi się w oczy to wielkość tego stadionu, a właściwie „niewielkość”. Tak wielki klub na tak małym obiekcie? Poza tym były ogromne kolejki po bilety. Ale to akurat dla przybysza zza „Żelaznej Kurtyny” nie było szokiem.

Przeprowadzka
Mawiają na mnie Jasnowidz, ale to tylko ksywa. Jednak już wtedy u progu lat 90. ubiegłego stulecia było wiadomo, że przeprowadzka na większy obiekt jest kwestią czasu. Wreszcie stało się – wygrana w Lidze Mistrzów w 1995 roku zbiegła się z przenosinami na supernowoczesną Arenę, ale paradoksalnie opuszczenie De Meer oznaczało koniec złotej ery Ajaksu. Rok później, mimo bycia faworytem, amsterdamczycy przegrali w finale Champions League z Juventusem.

Od tamtej pory skończyły się wielkie sukcesy na boisku, za to rozpoczęła się hossa poza nim. 50 tysięcy kibiców na każdym meczu oznaczało znacznie więcej środków na rachunku bankowym. Powstały kluby-córki Ajaksu w RPA, Belgii i Chinach.

Mimo że stadionu De Meer już nie ma, został zburzony, bez odwiedzin tego miejsca, nie da się zrozumieć fenomenu Ajaksu.

ajax2

Zrzutka piłkarzy
Stadion De Meer położony był w południowo-zachodniej części miasta. Właśnie tu kiełkowały talenty Cruyffa, Van Bastena, Bergkampa czy braci De Boer. Także tu hartowała się kibicowska grupa F-Side.

Ajax zaczął grać na De Meer w latach 30. poprzedniego stulecia. Poprzedni, drewniany obiekt przestał wystarczać. Koszt budowy nowego obiektu wyniósł 300 tysięcy holenderskich guldenów, co wygląda uroczo w porównaniu ze 140 milionami euro, które poszły na budowę Areny. No, ale to było 60 lat później.

Jak głosi legenda ówcześni piłkarze Ajaksu również dorzucili się do budowy stadionu De Meer.

Jeśli chodzi o sukcesy międzynarodowe De Meer był świadkiem bardzo niewielu z nich. Gracze z Amsterdamu najcenniejsze trofea zdobywali gdzie indziej. Puchar Europy piłkarze Ajaksu zdobyli na Wembley w 1971 roku po meczu z Panathinaikosem, a dwa lat później w Belgradzie z Juventusem.

Nawet Puchar UEFA w roku 1992, gdy został przyklepany w Amsterdamie (2:2 i 0:0 z Torino z szalejącym wtedy Gigim Lentinim) to stało się to na Stadionie Olimpijskim, a nie na De Meer, który z pojemnością około 20 tysięcy widzów był znacznie za mały na wymagania rodziny UEFA.

F-Side
De Meer był idealny dla celów ligowych. To tu Marco Van Basten strzelił jednego ze swych najbardziej niezwykłych goli:

To tu Johan Cruyff w niecodzienny sposób wykorzystał rzut karny:

Ale otoczenie boiska pozostawiało wiele do życzenia. Dopiero w roku 1971 postarano się o jupitery. Ważniejsze mecze ligowe i wszystkie w europejskich pucharach rozgrywano na Stadionie Olimpijskim, który też był nie lada wynalazkiem, z torem kolarskim. Zupełnie jak na Cracovii.

Jeśli chodzi o sprawy kibicowskie, to działo się na De Meer, oj działo. Na murawie piłkarze szlifowali “futbol totalny”, a na trybunach grupa “F-Side” robiła porządek z kibicami rywali. Niepokoje na stadionach w latach 70. i 80. sprawiły, że Holandia była wymieniana jednym tchem z Anglią jako przykład zachodniego zepsucia w naszej prasie reżimowej.

Na stadionie długo nie było jupiterów, długo nie było również porządnej segregacji kibiców. Każdy siedział gdzie chciał, F-Side po południowej części stadionu. Starcia kibicami Feyenoordu były częste i krwawe. Naganne praktyki rozlewały się również za granicę, co skutkowało karami i absencją w europejskich pucharach.

ajax3

Władze klubu miały już dosyć problemów z rozrabiaczami, jak również chętkę na większy zarobek, więc decyzja o przenosiny na większy obiekt została podjęta szybko i jednogłośnie. Kiedyś to się stać musiało, bo przecież trudno sobie wyobrazić Manchester United czy Real Madryt rozgrywające mecze na dwudziestotysięczniku. A kiedyś dominacja Ajaksu na Starym Kontynencie była równa wyżej wymienionym.

De Meer dziś
Dziś przy De Meer stoi osiedle domów. Gdy wysiądziecie z tramwaju w południowo-zachodniej dzielnicy miasta, pozostałości stadionu w ogóle nie rzucają się w oczy. Skromne bary, w których starsi panowie popijają swoje Heinekeny i Grolsche, wydają się być tysiące mil podwodnej żeglugi od coffee-shopów i modnych lokali nad kanałami. Śladów Ajaksu brak.

ajax4

A jednak gdy przyjrzeć się bliżej, ślady są i to całkiem sympatyczne. Gdy wchodzimy w osiedle musimy pokonać “Arie Haan Brug”, czyli “Most Ariego Haana”, zaraz potem dochodzimy do małego, sztucznego jeziorka, wokół którego aż roi się od piłkarsko kojarzących się uliczek. Jest WembleyLaan, Anfield Road, BernabeuHof, a troche dalej Johan Neeskans Brug.

Ale nie tylko uliczki oddają stary klimat. Mamy również murale dedykowane największym sukcesom Ajaksu. Każdy nawiązuje do miejsca triumfu. Zwycięstwo na Wembley, gdy w pokonanym polu został Panathinaikos prowadzony przez Ferenca Puskasa to dwie wieżę charakterystyczne dla świątyni futbolu i wszyscy piłkarze, którzy do tamtej wygranej się przyczynili.

ajax5
ajax6
ajax7