Retro. Widzew Łódź – AS Monaco

Krótka historia o tym, jak Stefan Niesiołowski zapomniał majtek i zastępował w łódzkiej ekipie Artura Wichniarka…

Pojedynki widzewiaków z drużyną z księstwa okazały się być ostatnimi – jak do tej pory – meczami drużyny z Alei Piłsudskiego w Europie. Żeby było ciekawiej, rok wcześniej swoje ostatnie spotkania w Europie zaliczył ŁKS. Też był to dwumecz z… Monaco.

Swoją drogą piłkarze z bajkowego i pozbawionego trosk zakątku na południu Europy mieli ciekawe wycieczki do Polski. Najpierw – w 1992 roku – trafili do Legnicy, w której jeszcze kilka lat wcześniej aż roiło się od radzieckich wojsk. Pięć lat później przyjechali do Nowej Huty, by na Suchych Stawach grać z Hutnikiem, wreszcie mieli dwie wycieczki do Łodzi: pierwszą na niesławne „Estadio da Gruz”, czyli rozpadający się stadion ŁKS tuż obok Dworca Kaliskiego, a w 1999 roku na przebudowywany stadion Widzewa we wschodniej części miasta. Dodajmy tylko, że sama Łódź wówczas czystością i schludnością nie grzeszyła…

Bez Fabiena i Marco
Ekipa Claude’a Puela przyjeżdżała do Łodzi w glorii wicelidera Ligue 1. W pierwszej rundzie Pucharu UEFA Monaco poradziło sobie ze szkockim St. Johnstone 3:0 (dwa gole Włocha Marco Simone, jeden Davida Trezegueta), w rewanżu remisując 3:3 (gole dla Monaco: Dado Pršo, John Arne Riise, Sylvain Legwinski). Z kolei Widzew najpierw stoczył nieudaną batalię o Ligę Mistrzów (wygrana z Liteksem Łowecz, porażka z AC Fiorentina, a w Pucharze UEFA przeszedł Skonto FC (0:1 na wyjeździe, 2:0 u siebie po golach Artura Wichniarka i Dariusza Gęsiora).

W Łodzi nie było atmosfery wielkiego meczu. Stadion przy Alei Piłsudskiego był w kompletnej przebudowie. Na mecz przyszło ledwie trzy tysiące widzów. Fanów nie zachęcały kiepskie wyniki w lidze, zawirowania kadrowe i przenikliwe zimno. Do Łodzi przyjechała grupka 70 fanów Monaco, których w całym meczu można było tylko raz usłyszeć. Na stadionie pojawił się też widzewski boss Andrzej Grajewski, którego na stadionie nie widziano dobre pół roku. Swoich piłkarzy doglądał także prezydent Monaco, Jean-Louis Campora.

W łódzkim zespole brakowało Tomasza Łapińskiego (kontuzja), Rafała Kaczmarczyka i Marcina Zająca. Goście też nie wyszli w najsilniejszym zestawieniu. W Łodzi nie pojawili się Fabien Barthez, Argentyńczyk Marcelo Gallardo oraz Simone. Francuscy dziennikarze byli niemal pewni, że po meczu z Monaco do Francji poleci Rafał Pawlak. Obrońca łodzian miał zasilić SC Bastię, w której grali wówczas Piotr Świerczewski i Mariusz Piekarski.

Wymarzony początek
Mecz numer 65 w europejskich pucharach rozpoczął się dla Widzewa fantastycznie. Już w 4. minucie po dalekim podaniu Radosława Michalskiego w pole karne wpadł Wichniarek. Przy próbie minięcia Philippe’a Christanvala został przez niego sfaulowany. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na „wapno”. Z jedenastu metrów strzelał sam poszkodowany i choć Tony Sylva wyczuł intencje strzelca, piłka po jego rękach wpadła do siatki.

Po zdobyciu gola Widzew cofnął się na własną połowę i pozwolił rozwinąć skrzydła gościom. Po centrze Sabriego Lamouchiego niecelnie głową uderzał Trezeguet. W 15. minucie Marek Matuszek odważnym rzutem pod nogi powstrzymał atak mistrza świata. Dziesięć minut później bramkarz Widzewa wypuścił piłkę po uderzeniu Lamouchiego, a usiłującego dobić futbolówkę Ludovica Giuly’ego uprzedził Maciej Stolarczyk. Widzew z rzadka atakował – po akcji Wichniarka z trudnej pozycji uderzał Gęsior, ale krzywdy gościom nie zrobił.

Spacer po głowie
Pod koniec pierwszej połowy nieradzący sobie z Danielem Boguszem Trezeguet w jednej z akcji… przeszedł po głowie leżącego wychowanka Jagiellonii. Na szczęście gracz z Podlasia to twardziel jakich mało i wrócił na murawę. Gdy wydawało się, że łodzianie odzyskują inicjatywę, stracili gola z… kontrataku. Po akcji Christanvala z szesnastu metrów w samo okienko przymierzył Giuly. Matuszek był bez szans.

Tuż po przerwie Widzew mógł objąć prowadzenie, bo Christanval tak pechowo zagrywał do Sylvy, że go… przelobował. Bramkarz Monaco zdołał chwycić piłkę przed linią bramkową. Po zmianie stron poprawiła się łódzka defensywa, wspierana przez Michalskiego. Łodzianie zdecydowali się też zagrać nieco odważniej. Gdy Meksykanin Rafael Márquez „wyciął” wychodzącego na czystą pozycję Wichniarka, sędzia pokazał mu tylko żółtą kartkę. „Wichniar” z wolnego nie trafił w bramkę.

W końcówce mocno na bramkę Widzewa strzelił Riise, a podbita przez Stolarczyka piłka spadła na siatkę tuż nad poprzeczkę. Łodzianie mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale obrońcy Monaco zablokowali Gęsiora, a Tomasz Kiełbowicz z rzutu wolnego pomylił się o centymetry.

21 października 1999, stadion Widzewa w Łodzi

II runda Pucharu UEFA

Widzew Łódź – AS Monaco 1:1 (1:1)

Gole: Wichniarek 5., k. – Giuly 40.

Widzew: Marek Matuszek – Daniel Bogusz, Maciej Terlecki, Maciej Stolarczyk – Sławomir Gula, Radosław Michalski, Dariusz Gęsior, Mirosław Szymkowiak, Rafał Pawlak (71. Tomasz Kiełbowicz) – Marek Citko (77. Michał Stasiak), Artur Wichniarek.

Monaco: Tony Sylva – Pablo Contreras, Philippe Christanval, Rafael Márquez, Philippe Léonard – Moussa N’Diaye, Sabri Laomuchi, Pontus Farnerud (55. Dado Pršo), John Arne Riise – Ludovic Giuly, David Trezeguet (78. Martin Djetou).

Żółte kartki: Gula/Contreras, Márquez, Lamouchi, N’Diaye.

Sędziował: Fiorenzo Treossi (Włochy).

Widzów: 3000

Niesiołowski za Wichniarka
Rewanżowe starcie Monaco z Widzewem było afiszowane w Monte Carlo już kilka dni przed meczem. Na rewanżowe starcie bilety w cenie od 30 do 250 franków schodziły średnio. Te najdroższe wejściówki były sprzedawane tuż obok loży, w której zazwyczaj zasiadał książę Albert (wyjątkowo na mecz z Widzewem nie dotarł). Widzewiacy wylądowali na lotnisku w Nicei z dwugodzinnym opóźnieniem. Lot z Pyrzowic białoruskim An-24 trwał pięć godzin. Niemal natychmiast łodzianie zakwaterowali się w Novotelu, oddalonym o… 100 metrów od lotniska. W ich szeregach brakowało Wichniarka, którego kilka dni wcześniej sprzedano do Arminii Bielefeld. Już na treningu w Monaco urazu nabawił się Bogusz.

W łódzkiej ekipie byli za to dwaj posłowie Akcji Wyborczej Solidarność: Stefan Niesiołowski i Piotr Żak. Ten pierwszy żałował, że nie zabrał ze sobą kąpielówek, bowiem temperatura powietrza w Nicei wynosiła… 25, a wody w Morzu Śródziemnym – 20 stopni Celsjusza (grano 2 listopada).

Do Monaco pofatygowało się aż dwa tysiące łódzkich kibiców, którzy przez cały mecz dopingowali piłkarzy. „Życzymy wszystkim miłego wieczoru” – usłyszeli po polsku w głośnikach fani „czerwono-biało-czerwonych”. Niestety, był to jedyny przyjemny akcent tego wieczoru. Już w pierwszej akcji Trezeguet kopnął w głowę interweniującego Matuszka, na co stanowczo zareagował Michalski. Pomocnik Widzewa dość ostro „ściął się” z mistrzem świata. Potem, po akcji Simone, Lamouchi wycofał piłkę do nadbiegającego Giuly’ego, ale z jego strzałem poradził sobie Matuszek.

Szansa Zająca
W 34. minucie Giuly urządził sobie slalom między łódzkimi piłkarzami i wyłożył piłkę Riise, na szczęście Norweg spudłował. Pięć minut później, po centrze Gallardo z kornera, Trezeguet zgrał piłkę głową, a strzał Simone z pięciu metrów świetnie wybił Matuszek. Widzew też atakował. Strzał Michalskiego z 30. metrów z trudem obronił Sylva, a szansę na gola do szatni zaprzepaścił Zając, z pięciu metrów nie trafiając w piłkę.

Tej sytuacji było bardzo szkoda, bowiem po przerwie Monaco zaczęło niemiłosiernie gnieść łodzian. Najpierw w polu karnym pogubili się Trezeguet i Simone. W 50. minucie włoski napastnik podał do Lamouchiego, który w sytuacji sam na sam pokonał Matuszka. 120 sekund później Stolarczyk nie sięgnął piłki po centrze Szymkowiaka. W 59. minucie po wrzutce Kiełbowicza świetnym strzałem głową popisał się Gęsior. Minimalnie chybił.

David przesądził
Widzewiacy próbowali indywidualnych akcji, ale więcej atutów mieli gospodarze. W bramce Widzewa świetnie spisywał się Matuszek – w 76. minucie w sobie znany sposób obronił strzał Simone z kilku metrów i poprawkę Trezegueta. W 83. minucie w pole karne Monaco wpadł Zając, ale składającego się do strzału skrzydłowego zablokował Djetou.

120 sekund później o awansie Monaco przesądził Trezeguet. Mistrz świata wykorzystał zagranie Lamouchiego z lewej strony i pokonał Matuszka. Potem jeszcze Stolarczyk wybił z linii bramkowej strzał Simone.

2 listopada 1999, Stade Louis II w Monaco

II runda Pucharu UEFA (rewanż)

AS Monaco – Widzew Łódź 2:0 (0:0)

Gole: Lamouchi 50., Trezeguet 85.

Monaco: Tony Sylva – Willy Sagnol (78. Pablo Contreras), Philippe Christanval, Martin Djetou, Philippe Léonard – Ludovic Giuly (75. Moussa N’Diaye), Sabri Lamouchi, Marcelo Gallardo, John Arne Riise – David Trezeguet, Marco Simone.

Widzew: Marek Matuszek – Rafał Pawlak, Maciej Terlecki, Maciej Stolarczyk – Sławomir Gula, Radosław Michalski, Dariusz Gęsior, Mirosław Szymkowiak, Rafał Kaczmarczyk (80. Marek Citko), Tomasz Kiełbowicz – Marcin Zając.

Żółte kartki: Gallardo, Léonard/Zając, Terlecki.

Sędziował: Iwan Dobrinow (Bułgaria).

Widzów: 4000

Grzegorz Ziarkowski