Retro. Wyspy Owcze – Austria 1:0

Prawie 24 lata temu kierujący wózkiem widłowym bramkarz w czapce z antenką i szachista pokonali austriackich zawodowców. Ku przestrodze piłkarzom Adama Nawałki przed meczem z Gibraltarem.

W bajkach owce zwykle bywają skazane na pożarcie. Ale „życie to nie je bajka”, a futbol tym bardziej. 12 września 1990 r., prawie 24 lata temu, w swym pierwszym w historii meczu o punkty mistrzowskie Wyspy Owcze w eliminacjach Mistrzostw Europy 1992 pokonały Austrię 1:0. Analogii z nadchodzącą potyczką Polski i debiutującym Gibraltarem jest aż nadto.

Nie był to szok na miarę 11 września 2001 roku i ataków terrorystycznych w USA, bo to jednak tylko sport, ale wynik ten porównać można do roku 1950 i przegranej Anglii z raczkującymi wówczas w „soccerze” Amerykanami. Butni Anglicy głosili wtedy przed meczem, że tylko dwie nacje nie umieją grać w piłkę: Jankesi i Eskimosi.

Gdyby strasznie naciągnąć procę, można by znaleźć jakiś związek, jako że Wyspy Owcze leżą mniej więcej w połowie drogi między Wielką Brytanią a Islandią. A dalej jest Grenlandia i Eskimosi…

1

0:6 z Brøndby
Jedenaście lat przed omawianym meczem na Wyspach Owczych założono związek piłkarski, ale dopiero na wiosnę 1990 roku został przyjęty w poczet członków UEFA. Pierwszy mecz „Owczarzy” w jakichkolwiek eliminacjach i od razu na trwałe zapisał w historii futbolu. Jak u Hitchcocka: trzęsienie ziemi na otwarcie, a potem dalsze atrakcje.

Żadne z boisk na każdej z 18 wysp wulkanicznych na północnoatlantyckim archipelagu nie nadawało się do gry – nie miały trawiastej nawierzchni (całą zjadły pasące się owce?). Wobec tego wyspiarze musieli podjąć Austrię w szwedzkiej Landskronie, gdzie jeżdżą trolejbusy i która jest miastem siostrzanym Kołobrzegu. Gibraltar też nie zagra u siebie…

Przybysze z Wiednia i okolic nie byli potęgą, ale w odbywającym się trzy miesiące wcześniej mundialu Italia ’90 wzięli udział. Toni Polster z kolegami mieli tak „wysokie” mniemanie o wyspiarskich amatorach, że odwołali jeden z treningów, by zobaczyć jak Dania gra z Walią w towarzyskim meczu w Kopenhadze w przeddzień. Jeśli to kogoś interesuje, było 1:0 dla „Wikingów”.

Wyspy Owcze liczą niecałe 50 tysięcy mieszkańców, znanych reprezentantów nie posiadały wtedy i nie posiadają teraz. Najbardziej znanym członkiem ekipy był duński trener Alan Simonsen, najlepszy piłkarz Europy w roku 1977.

Aby kontynuować wątek duński, należy dodać, że kilka dni przed meczem z Austrią ekipa wyspiarzy uległa w spotkaniu kontrolnym aż 0:6 duńskiemu klubowi Brøndby IF.

Tu statystyczny zapis tamtego spotkania.

Bohater szachista
Składy składami, ale bohaterów, o których potem śpiewano w farerskich knajpach, było dwóch.

Bramkarz Jens Martin Knudsen obronił wiele groźnych strzałów, występując na boisku w czapce z pomponem; ta ochrona to efekt wstrząsu mózgu, którego doznał w wieku 14 lat. Knudsen był w cywilu kierowcą wózka widłowego w fabryce ryb oraz, jak przystało na Skandynawa, również grał w narodowej reprezentacji szczypiornistów. Owczy bramkarz ostatni mecz w kadrze piłkarskiej zagrał 16 lat później, przeciw Polsce we Wronkach, i wpuścił dwa strzały „Rasialdo” w spotkaniu przegranym 0:4.

Drugim owczym bohaterem był oczywiście strzelec zwycięskiego gola Torkil Nielsen, poza murawą wielokrotny mistrz Wysp Owczych w szachach. A mówią, że piłkarze to tłuki.

Szachy i piłka nożna to skandynawska specjalność – Norweg Simen Agdestein, który grał w piłkę dla FK Lyn z Oslo w latach 80. i ośmiokrotnie w reprezentacji, miał przyjemność zmierzyć się w szachowym meczu m.in. z Kasparowem.

Święto
Na Wyspach połowa 48-tysięcznej populacji wyszła na ulice powitać powracających bohaterów. Tego dnia piłka nożna zastąpiła wioślarstwo w roli najpopularniejszego sportu na wyspach. Co było w menu? Tego dnia sprzedano rekordową ilość farerskich przysmaków: w hurcie szły ryby, brukiew i ziemniaki oraz Föroya Bjór, jedynego farerskiego browaru…

Ciąg dalszy nie był różowy dla „Owczarzy” – pomimo nieznacznych porażek z Niemcami w 2003 r. i Włochami w 2007 r., jedyne sukcesy w meczu o punkty przyszły w spotkaniach z Maltą i Luksemburgiem.

Austriacy
„Przegrana cofnęła austriacki futbol co najmniej o trzy lata wstecz” – powiedział po wszystkim pomocnik Andy Herzog.

W przerwie meczu austriacki trener Josef Hickersberger mówił zawodnikom, że jeżeli nic się nie zmieni, to nie uda się utrzymać nawet remisu. Drużyna zareagowała śmiechem i żartami. Niestety, rację miał trener… „To katastrofa! Po prostu brak mi słów!”.

Z racji wykonywanego zawodu słów nie mogło zabraknąć komentatorowi austriackiej telewizji Michaelowi Kuhnowi. Oto jego wypowiedzi z ostatniego kwadransa gry: „Przed rozpoczęciem meczu zastanawialiśmy się, ile goli strzeli nasz zespół. Teraz bylibyśmy zadowoleni z remisu”. „Jeżeli właśnie przyszli państwo do domu i włączyli telewizor, nie uważajcie, proszę, że zwariowałem… Muszę państwu powiedzieć, że przegrywamy 0:1…”.

Wydawało się, że Hickersberger, który zyskał ksywę „Farerski Pepi” (co brzmi prawie jak „frajerski”), okryje się wieczną hańbą, a jednak poprowadził reprezentację w finałach ME w 2008 r., mimo że tamtejsi kibice długo i pracowicie zbierali podpisy pod petycją na rzecz wycofania się gospodarzy z imprezy.

Złośliwcy twierdzili, że Hickersberger po finałach Euro 2008 zrezygnował właśnie dlatego, że nie zniósłby kolejnego spotkania przeciw Wyspom Owczym. Sam trener nie zaprzeczał: „Trząsłbym się ze strachu na miesiąc przed tym meczem. Przegrana z roku 1990 to był najbardziej gorzki moment mojego życia, osobista tragedia…”.

Pan trener miał nosa…

Powtórka z rozrywki
Nic dwa razy się nie zdarza? Bzdury! Nim Austriacy ponownie zmierzyli się z „Owczarzami” 20 lat później w meczu w ramach kwalifikacji mistrzostw świata (tym razem w farerskiej stolicy – Tórshavn), wyspiarze przegrali 21 spotkań z rzędu, osuwając się na 198. pozycję w rankingu FIFA.

Austriacy, jak się wydawało, przyjechali o wiele pewniejsi siebie, z czeskim selekcjonerem o hrabalowskim wyglądzie, Karelem Brücknerem. Poczucie wartości dała im wcześniejsza wygrana 3:1 z zawsze mocną Francją. Wszystko znów na nic…

Tym razem komentator nie musiał rwać sobie włosów z klaty, gdyż zawiodła technika, i transmisja na żywo została przerwana. Na placu gry Austriakom nie uznano dwóch goli w ciągu pierwszych 25 minut, po czym musieli wyciągać piłkę z siatki po golu 19-letniego studenta medycyny, Bogiego Løkina, którego ojciec grał w sławnych spotkaniu sprzed 20 lat. Zaraz wyrównał Martin Stranzl, ale do końca spotkania Austriakom nie udało się złamać owczej obrony.

Paul Scharner, grający wówczas w Wigan, winił wiatr wiejący na stadionie Tórsvøllur, gdzie znajduje się jedna z dwóch trawiastych nawierzchni na Wyspach Owczych.

„Gdyby to był konkurs skoków narciarskich, zostałby w takich warunkach odwołany” – zrzędził pomocnik, nie czując swej śmieszności, i zapominając, że warunki są jednakowe dla obu drużyn.

Brazylia 2014
W eliminacjach MŚ 2014 w grupie C Wyspy Owcze znów zmierzyły się z Austrią. W Wiedniu było 0:6, a w Tórshavn 0:3. Nic trzy razy się nie zdarza…

Maciej Słomiński