Retro. Z Maltą i Litwą w trzy dni

To już było grane! Tylko w odwrotnej kolejności…

Reprezentacja Polski pod wodzą Pawła Janasa, opromieniona trzema kolejnymi zwycięstwami (2:1 z Węgrami w Budapeszcie, 3:1 z Włochami w Warszawie oraz 4:3 z Serbią i Czarnogórą w Płocku), w grudniu 2003 wyleciała w dość mocno eksperymentalnym składzie na zgrupowanie na Maltę. Tam rywalami Polaków mieli być Maltańczycy i Litwini.

Kadra zebrała się w stołecznym hotelu Sheraton. Przyjechali też powołani liderzy Wisły Kraków: Maciej Żurawski i Mirosław Szymkowiak, którzy prosili, by… ich nie powoływać. Powodem były kontuzje. Selekcjoner był nieugięty. Obaj wiślacy musieli przyjechać do Warszawy, gdzie diagnozował ich lekarz kadry, Jerzy Grzywocz. Janas spędził z nim półtorej godziny w pokoju, w którym doktor badał piłkarzy oraz analizował ich wyniki USG. Reprezentanci mieli rację – Szymkowiak miał poważne problemy i zmiany w obrębie mięśnia prostego brzucha, Żurawski zaś uraz łydki, który – w przypadku gry w grudniowych meczach – mógł się pogłębić. Janas dał za wygraną i krakowianie zostali w kraju.

Egzamin wstępny
Selekcjoner budował kadrę na nadchodzące eliminacje mundialu 2006. Kilka dni przed zgrupowaniem dowiedzieliśmy się, że naszymi rywalami będą Anglia, Austria, Walia, Irlandia Północna i Azerbejdżan. Zimowe zgrupowanie miało być więc swoistym egzaminem wstępnym dla graczy wyróżniających się w lidze – stąd powołania dla m.in. Jarosława Bieniuka, Piotra Piechniaka, Marcina Radzewicza czy Adriana Sikory. Swoją szansę dostali też piłkarze niedawnej „młodzieżówki” Edwarda Klejdinsta: Tomasz Kuszczak, Michał Stasiak, Jacek Kowalczyk i Patryk Rachwał. Z Wiednia na Maltę dotarł Marcin Adamski z Rapidu, którego Janas chciał sprawdzić na lewej obronie. Polacy trenowali raz dziennie, na odprawach oglądali kasety wideo z meczami Maltańczyków. Dzień przed meczem trenowali na stadionie narodowym Ta’ Qali.

Pierwszej połowy meczu z Maltą kibice w Polsce nie zobaczyli, bowiem odpowiedzialni za transmisję Maltańczycy nie potrafili skierować sygnału telewizyjnego na właściwego satelitę. Może to i dobrze? Zakończyła się ona bowiem rezultatem bezbramkowym, choć Polacy mieli swoje okazje – po strzale Grzegorza Rasiaka (na zdjęciu głównym) obrońca wybił piłkę z linii bramkowej, zaś uderzenie Patryka Rachwała Mario Muscat sparował na słupek. Na mecz dotarło zaledwie kilkudziesięciu kibiców gospodarzy, choć bilety kosztowały trzy funty, czyli około 30 złotych. Nie było też żadnego fana z Polski.

Po zmianie stron, gdy sygnał i obraz dotarły już nad Wisłę, „biało-czerwoni” wzięli się za granie. Dwa pierwsze gole były zasługą Sebastiana Mili. Wpierw zagrał z kornera do Bieniuka, a obrońca Amiki Wronki strzałem głową przelobował wychodzącego z bramki Muscata. Na 0:2 dwie minuty po trafieniu Bieniuka podwyższył już sam Mila, finalizując akcję Andrzeja Niedzielana (na zdjęciu poniżej). Trzeci gol był dziełem Adriana Sikory, który niespełna minutę wcześniej pojawił się na boisku. Chwilę później debiutant z Górnika Zabrze powinien strzelić drugą bramkę, lecz spudłował z kilku metrów. Wynik meczu ustalił strzałem z daleka Marcin Burkhardt, wykorzystując błąd Muscata.

Polacy nie stracili gola tylko dlatego, że czujnie w bramce spisywał się Kuszczak. Debiutant w kadrze obronił w sytuacji sam na sam, którą poprzedziła sekwencja błędów w defensywie. Zresztą po meczu – pomimo gry „na zero” z tyłu – najbardziej oberwało się obrońcom, a już na szczególną burę zasługiwał Arkadiusz Głowacki, który zapomniał o tym, że półtora roku wcześniej grał na japońsko-koreańskim mundialu.

11 grudnia 2003, The National Stadium Ta’ Qali

Mecz towarzyski

Malta – Polska 0:4 (0:0)

Gole: Bieniuk 55., Mila 57., Sikora 82. Burkhardt 88.

Malta: Mario Muscat – David Carabott, Jeffrey Chetcuti, Daniel Theuma (84. Ian Azzopardi), Carlo Mamo – Roderick Briffa, Gilbert Agius, Danijel Bogdanović (67. Antoine Zahra), Noel Turner (61. Claude Mattocks) – Gareth Sciberras (76. George Malila), Ivan Woods.

Polska: Grzegorz Szamotulski (46. Tomasz Kuszczak) – Marcin Baszczyński (46. Marcin Wasilewski), Arkadiusz Głowacki, Jarosław Bieniuk, Marcin Adamski – Piotr Piechniak (69. Łukasz Madej), Patryk Rachwał (74. Marcin Radzewicz), Łukasz Surma, Sebastian Mila (65. Marcin Burkhardt) – Grzegorz Rasiak (46. Ireneusz Jeleń), Andrzej Niedzielan (81. Adrian Sikora).

Sędziował: Geórgios Kasnaféris (Grecja).

Surowa ocena
Na stadionie podczas meczu z Litwą było już więcej kibiców. Pojawili się też fani „biało-czerwonych”, była też polska flaga. Wśród naszych kibiców dominowały dziewczyny z miejscowej szkoły językowej. Pojedynek rozpoczął się od wymiany ciosów. Ten pierwszy wyprowadzony przez Litwinów okazał się skuteczny – już w 5. minucie Gediminas Butrimavičius mocnym strzałem zaskoczył Szamotulskiego. „Szamo” w pierwszej połowie dwukrotnie wyratował nas przed stratą gola. Najpierw po kiksie Głowackiego obronił strzał z kilku metrów, a później Kowalczyk poślizgnął się w polu bramkowym i znany w Polsce Tomas Žvirgždauskas, mimo że znajdował się trzy metry od niego, nie pokonał naszego bramkarza. Do przerwy było 2:1 dla Polski, bo najpierw Rasiak popisał się świetnym strzałem z półobrotu, a w kolejnej akcji napastnik Groclinu trafił co prawda w plecy litewskiego defensora, ale do piłki dopadł Mila i uderzeniem między nogami Vaidotasa Žutautasa skierował piłkę do siatki. Po zmianie stron na boisku panował potworny chaos. Jednak Polska wypracowała sobie okazje – pierwszej nie wykorzystał Niedzielan, w drugiej po strzale Jelenia głową piłka znalazła się w siatce, bo poślizgnął się litewski bramkarz.

W felietonie „Selekcja negatywna” na łamach „Gazety Wyborczej” redaktor Dariusz Wołowski podsumował zgrupowanie na Malcie w dość mocnych słowach: „Drużyna Janasa nie miała prawa grać dobrze, dobrze mieli prawo grać Mila, Rasiak, Niedzielan i Głowacki. I trzech pierwszych nie zawiodło. Dwa złe mecze Głowackiego nie mogą odebrać mu reprezentacyjnej szansy, bo to najzdolniejszy polski obrońca. Co innego Marcin Adamski. Na tle takich rywali jak Maltańczycy czy Litwini lewy obrońca Rapidu popełnił zastraszającą liczbę kiksów (…). A czym wyróżnił się Łukasz Surma, który wśród graczy z polskiej ligi powinien czuć się pewnie, a ginął gdzieś w szarej masie. (…) Powoływanie na kredyt daje szansę odkrycia Niedzielanów i Rasiaków, którzy do niedawna uważani byli za graczy drugoplanowych. Z drugiej jednak strony piłkarz zakładający biało-czerwoną koszulkę, a potem na boisku potykający się o własne nogi, obniża prestiż drużyny narodowej.”

14 grudnia 2003, The National Stadium Ta’ Qali

Mecz towarzyski

Polska – Litwa 3:1 (2:1)

Gole: Rasiak 8., Mila 11., Jeleń 50. – Butrimavičius 5.

Polska: Grzegorz Szamotulski (46. Tomasz Kuszczak) – Marcin Wasilewski, Arkadiusz Głowacki, Jacek Kowalczyk (63. Michał Stasiak), Marcin Adamski (46. Marcin Baszczyński) – Piotr Piechniak (77. Łukasz Madej), Patryk Rachwał (46. Jarosław Bieniuk), Sebastian Mila (63. Marcin Burkhardt), Marcin Radzewicz (77. Łukasz Surma) – Grzegorz Rasiak (46. Ireneusz Jeleń), Adrian Sikora (46. Andrzej Niedzielan).

Litwa: Vaidotas Žutautas – Vidas Alunderis, Tomas Žvirgždauskas, Darius Sanajevas, Tomas Mikuckis (33. Egidijus Majus) – Andrius Gedgaudas (73. Mantas Savėnas), Gediminas Butrimavičius (64. Aurimas Kučys), Tomas Tamošauskas (59. Andrius Velička), Edgaras Česnauskis – Mindaugas Grigalevičius (46. Giedrius Barevičius), Tomas Danilevičius.
Żółte kartki: Rachwał / Majus.

Sędziował: Joseph Attard (Malta).

Grzegorz Ziarkowski