Retro. Znicz Pruszków – GKP Gorzów Wielkopolski 1:0

Samo spotkanie zawarte w tytule potraktuję ulgowo, bardziej jako tło. Pierwszeństwo ma pruszkowski sport w ogóle rzeczy, ale będzie też Afryka.

Odkąd pamiętam, zawsze byłem żywo zainteresowany niższymi ligami. W sierpniu 2009 roku dwukrotnie byłem na meczach tego podwarszawskiego klubu. Odbyły się w ramach drugiego szczebla rozgrywek, nazywanych już wówczas pierwszą ligą – czyli tak, jak to ma miejsce do dzisiaj.

Na ten konkretny mecz wybrałem się z kilku powodów. Jednym z nich była chęć zobaczenia w grze napastnika drużyny gości, którego sezon wcześniej pozyskała z Glinika Gorlice.

GKP był w tamtym czasie niejako spadkobiercą Stilonu Gorzów, który ogłosił upadłość 13 lat wcześniej. Jednak w czerwcu 2011 r. półfinalista Pucharu Polski 1992 reaktywował się i znowu występuje pod poprzednią nazwą Stilon.

Pruszków, należący do warszawskiej aglomeracji, może kojarzyć się nie tylko ze sportem. Bowiem w przeszłości sporo mówiło się, że działa tam mafia. Żeby wątek ten jak najszybciej zamknąć, przypomniałem sobie wymianę zdań z filmowej kontynuacji w reżyserii Aleksieja Bałabanowa. W Brat II, gdzie akcja osadzona jest w Stanach Zjednoczonych, na pytanie: Czy jesteście gangsterami,  jeden z bohaterów odpowiada – Nie, Rosjanami…

Trzeba to zobaczyć, by wyłapać kontekst. Można również posłuchać przewodniego kawałka. Jest całkiem mocny:

W latach 90. przebojem zaś podbiła ligę koszykarską Mazowszanka Pruszków, której trenerem był Jacek Gembal. Ten świetny fachowiec w 1993 r. wprowadzał drużynę na najwyższy ligowy szczebel, a już w 1995 r. świętował wraz z koszykarzami tytuł mistrza Polski. Było to objawienie parkietów w kraju, bez dwóch zdań.

Miasto doczekało się także toru kolarskiego w 2008. Jest to pierwszy w kraju nad Wisłą obiekt kryty dla tej dyscypliny. Na przestrzeni tych kilkunastu lat istnienia odbywały się na nim zarówno Mistrzostwa Europy, jak i Świata.

Wróćmy do meczu. Ten napastnik, o którym mowa była na początku, to Senegalczyk Mouhamadou Traoré. W Pruszkowie wprawdzie gola nie zdobył. Widać było za to, że ma możliwości: wystarczający start do piłki i ogólnie szybkość, a także dobrą technikę.

Traoré zresztą szybko wypatrzyło Zagłębie Lubin. Jego kariera nabrała tempa, lecz ostateczny bilans występów w Ekstraklasie nie wygląda szczególnie imponująco: 81 występów i 12 goli.

Jakby dla równowagi w Zniczu zagrał Emmanuel Ekwueme, nigeryjski pomocnik. Ten sam, który notorycznie spóźniał się do klubu na zgrupowania po wakacjach spędzonych w ojczyźnie. Mistrz Polski z Polonią Warszawa w sezonie 1999/2000, popularny Tolek. Tego dnia w drużynie z Gorzowa w pierwszym składzie znalazł się jeszcze rodak E. Ekwueme, Brain Obem, nawiasem mówiąc. KLIK

Dzisiaj może być czymś trudnym do zaobserwowania, choćby z racji coraz mniejszej spontaniczności w grze, ale dawniej piłkarze z Czarnego Lądu dodawali kolorytu. Była w ich występach pewna nieskrępowana radość. Był pewien entuzjazm. Mogło się to podobać.

Nieśli ze sobą również pewnego rodzaju tajemnicę, ponieważ nigdy nie było do końca wiadomo, ile dany piłkarz ma lat.

Od paru lat już tak licznie ligi polskiej nie zasilają. Kierunek sięgania przez polskie kluby po obcokrajowców zwyczajnie się przesunął. Nam, jak to zwykle bywa, pozostają w udziale wspomnienia…

W sezonie 2009/2010 były klub Marka Milankiewicza, Radosława Majewskiego, Roberta Lewandowskiego czy Bartosza Wiśniewskiego zajął 16. miejsce i spadł. GKP Gorzów Wielkopolski uplasował się na 9. miejscu.

Paweł Król