Rok 2014 w jedenastu ujęciach

Koniec grudnia jest czasem podsumowań, plebiscytów i przyznawania nagród…

Sam też postanowiłem sprawą się zająć. Moje całkowicie subiektywne spojrzenie na tematy piłkarskie zdecydowałem się ująć w kilkanaście punktów. Znajdą się w nich wydarzenia, które zwróciły moją uwagę i są mi w jakiś sposób bliższe od innych. Zwróciłem uwagę na postawy w moim odczuciu zaskakujące, jakich zwyczajnie się nie spodziewałem. Poniżej zamieszczam więc listę tych rzeczy…

1. Portugalski finał skomercjalizowanej do granic możliwości Ligi Mistrzów pomiędzy madryckimi klubami: Realem i Atlético. Obecność tych drugich w ostatnim meczu poprzedniej edycji była dla mnie niemałą niespodzianką. Nie postawiłbym na pewno przed pierwszymi meczami tych rozgrywek na to, że ekipa dowodzona przez impulsywnego i charyzmatycznego Diego Simeone zostanie finalistą. Praca Argentyńczyka z „Materacami” cały czas budzi szacunek, bo to trener młody, właściwie na dorobku. Sądzę, że prędzej czy później „coś większego” z nimi wygra.

2. Gdy zajrzałem pod koniec sezonu 2013/2014 w tabelę ekstraklasy naszych południowych sąsiadów, to wiedziałem, że sprawy mają się źle. Wciąż jednak łudziłem się, że Sigma Ołomuniec spadku do drugiej ligi uniknie. Stało się inaczej. Po 30 latach gry na najwyższym szczeblu klub ze stadionu Andrův opuścił grono pierwszoligowców. Nie jest to, wiadomo, sensacja, jaką byłby zapewne brak w elicie Sparty czy Slavii Praga – Sigma to klub o znacznie mniejszych osiągnięciach i w ogóle tradycji. Przyzwyczaiłem się za to do ich obecności w tych najważniejszych krajowych rozgrywkach w Czechach, jak i niekiedy w europejskich pucharach. Co więcej, na własne oczy widziałem dość nietypową trybunę (i maszty oświetleniowe też!) stadionu przy ulicy Legionářskiej, boiska treningowe klubu – a na nich ćwiczące kilkuletnie dzieciaki pod opieką doświadczonych ludzi. Może właśnie w nich trzeba upatrywać godnych następców w przyszłości dla aktualnie reprezentujących pierwszą drużynę zawodników? Oby wyrośli tacy na miarę legendy Sigmy, Pavla Hapala.

sigma

Obecnie, po jesiennej rundzie, Sigma Ołomuniec przewodzi stawce drużyn w drugiej lidze czeskiej.

3. Postawa reprezentacji Algierii na mistrzostwach świata w Brazylii stanowi dla mnie najbardziej pozytywny aspekt tego całego mundialu. Wydaje mi się, że dopiero po upływie kilku miesięcy od zakończenia finałów w pełni doceniam sukces „Lisów Pustyni”. Takim było wyjście z grupy, jak i sposób gry w każdym z czterech rozegranych w kraju kawy spotkań. Algieria oczarowała mnie dyscypliną taktyczną; postawą konsekwentną i taką bardzo „drużynową”. Była niewygodnym rywalem dla każdego, o czym na własnej skórze przekonali się Niemcy.

_71363061_algeria

Daleki byłbym od przesadzonych porownań, ale oprócz wspomnianej zespołowej pracy Algierczyków, nie potrafię w tym miejscu nie wspomnieć o ich ofiarności w grze, właściwie każdego z osobna zawodnika. Zostawili oni na brazylijskich boiskach mnóstwo serca. Dobrze jednak, że nie musieli tak heroicznie walczyć, jak ich rodacy w pewnym filmie (dla jednych nosi on znamiona propagandy, dla drugich stanowi niezłe kino wojenne), który serdecznie widzom polecam. Oto zwiastun:

4. Liverpool FC jest w tym roku na ustach wielu kibiców. W sezonie 2013/2014 był w pewnym momencie o krok o od wywalczenia tytułu mistrza Anglii. Jak wszyscy pamiętają, wyścig zakończył się dla nich fiaskiem. Szczerze mówiąc, szkoda mi podopiecznych Irlandczyka z północy, Brendana Rodgersa. Ale widocznie czegoś „The Reds” do osiągnięcia sukcesu zabrakło.

Jeśli mierzyć sprawę w kategoriach pecha i farta, to właśnie zapewne tego drugiego – szczęścia w danym, decydującym momencie. Za taki uznaje się mecz z Chelsea na Anfield, chociaż przegrany dość wyraźnie. Zaczęło się to wszystko jednak od banalnego podania, którego nie opanował kapitan Steven Gerrard (tak później krytykowany na Wyspach za występy na ostatnich MŚ). Ale kto z wytrawnych widzów przypuszczał, że Liverpool będzie mierzył tak wysoko? Pomimo zajęcia na koniec drugiego miejsca w Premier League, pewnie takich śmiałków było niewielu, jeśli w ogóle.

Do nowego sezonu drużyna Rodgersa przystąpiła bez Luisa Suáreza, który był dla wielu obserwatorów kluczowym elementem układanki, swoistym asem w zestawieniu. Przed odejściem do Barcelony „zgrał” się niesamowicie z Danielem Sturridge’em. Zaczynali na boisku ze sobą wreszcie współpracować, rozumieć się, czego niemałą zasługę przypisuję właśnie ich „szefowi”. Niestety, Urugwajczyk odszedł do Katalonii, a drużyna bez niego do tej pory nie może się pozbierać, normalnie funkcjonować. Tak to przynajmniej wygląda z boku.

Czarą goryczy dla fanów z Anfield musiał być zapewne też ruch transferowy klubu: sprowadzenie Mario Balotellego. Człowiek ten okazał się zupełnym nieporozumieniem. Kaprysi, ale nic nie wnosi swoją grą. Jeszcze nie dorósł. Pomijam fakt, że transfer reprezentanta Włoch w moim przekonaniu nie mógł przynieść korzyści. Może teraz jestem przekonany o tym w stu procentach… Ale chyba od początku wątpiłem w jego powodzenie. Według mnie Balotelli nie pasuje do tego miasta i klubu charakterem. Aż dziw bierze, że sami działacze nie brali najwyraźniej tego pod uwagę. Bo w Liverpoolu trzeba ciężko pracować – tak widzę w skrócie charakter jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Anglii. Włoch na takiego akurat mi nie wygląda. Sprawia wrażenie gościa, któremu należy „poświęcić specjalną troskę”. Ale nie ma co zrzucać winy na jednego gracza. Nie on sam nie potrafił wyciągnąć drużyny na drugą lokatę w przeciętnej grupie Ligi Mistrzów, jeśli pominiemy w niej obecność utrzymującego się na fali Realu…

balo

5. Największy postęp, a właściwie udowodnienie sporego talentu – jego potwierdzenie. W Zabrzu szło mu znakomicie i szybko przeniósł się do Niemiec, gdzie jednak nie przebił się do pierwszego składu Bayeru Leverkusen. Teraz jest wypożyczony do słynnego, choć dalekiego od dawnego poziomu, Ajaksu. Mowa o Arkadiuszu Miliku, regularnie wpisującym się w ostatnim czasie na listę strzelców w meczach reprezentacji Polski. To właśnie on, moim skromnym zdaniem, zasługuje na wyróżnienie. Na boisku jest odważny i zdecydowany. Obdarzony niezłym i niebezpiecznym strzałem. W końcu potrafi się ustawić w dogodnej pozycji do zdobycia gola. Wielki skok tego chłopaka.

milik ajax

Milik był nominowany do nagrody roku dla najbardziej obiecującego młodego zawodnika w Europie. Od początku zdecydowanym faworytem był jednak Anglik, Raheem Sterling; błyskotliwy skrzydłowy z „czerwonej” części miasta Beatlesów; i do niego właśnie powędrował tytuł, nagroda „The Golden Boy”.

Na marginesie, wspomniałem o legendarnych The Beatles. Okazuje się, że ten sławny zespół ma swoich naśladowców, ale w takim nowoczesnym wydaniu; interpretacji. Pochodzi z Australii i gra trudną nutę, nieprzyswajalną dla moich zmysłów… do końca. Polecamy na stronie różne rzeczy, więc w sumie nie zaszkodzi:

6. Odrodzony Sebastian Mila po tylu latach nareszcie przydatny dla polskiej kadry. Brał udział w historycznym październikowym zwycięstwie z Niemcami, podwyższając nawet wynik na 2:0. Przebojem wdarł się do drużyny Adama Nawałki, chciałoby się powiedzieć. Ale ten urodzony w Koszalinie gracz to wyjątkowy talent. I przy tej okazji możemy także żałować, że nie udało mu się na stałe, przed kilkoma laty, wywalczyć miejsca w renomowanym europejskim klubie i w reprezentacji biało-czerwonych.

sebastian-mila-poland-celebrates_3215642

Od dawna jestem zdania, że w Polsce prawie nikt nie potrafi odpowiednio wykorzystać potencjału jemu podobnych graczy; zaawansowanych technicznie, ale o dość wątłej sylwetce – słabszych pod względem fizycznym. Tak dzieje się według moich obserwacji z Radosławem Majewskim, którego ostatni występ z Ukrainą (22.03.2013) w Warszawie przerósł niesamowicie… Ten cytat za sport.pl mówi zresztą wszystko:

Już po kilkunastu minutach okazało się, że zupełnie nie sprawdza się koncepcja Waldemara Fornalika z wystawieniem w roli rozgrywającego Radosława Majewskiego. W kadrze niewidzianego od dawna, wyróżniającego się ostatnio asystami i golami w zaledwie drugoligowym Nottingham. Miał dać kadrze coś, czego nie daje Ludovic Obraniak.

Widziałem w jego oczach strach, zwyczajny paraliż. Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. Były zawodnik Znicza Pruszków gra na co dzień przed dość liczną publicznością. Ma wszystko to, co potrzebne jest do kreowania akcji: przegląd pola i dobre, nieszablonowe podanie. Może rozwiązania należy jednak szukać w sferze mentalnej zawodników, a nie tylko wskazywać na ich słabsze warunki fizyczne? Tak czy siak, w Majewskim widziałem kiedyś chłopaka ze smykałką podobną do tej, którą obdarzony jest znany Chorwat – Luka Modrić. I możliwe że „Maja”, podobnie jak „Roger”, potrzebuje jeszcze kilku lat doświadczenia, by móc rywalizować na poziomie reprezentacyjnym i wcielić się w rolę nieformalnego lidera…

1

7. Polska jako całość… Niebojaźliwa, w miarę zgrana ze sobą drużyna. Widać było, że „zaskoczyło”. Oby w przyszłym roku kontynuowała zwycięską passę (wyłączając ten remisowy przerywnik w meczu ze Szkocją). Grupa okazała się wyrównana. Każdy chyba myślał, że karty zdecydowanie będzie rozdawać w niej reprezentacja Joachima Löwa. Działo się zgoła inaczej, ale nie można popadać w samozachwyt, a tym bardziej lekceważyć zawsze groźnych Niemców. Ich terminarz na początku wiosny jest bowiem teoretycznie łatwy, klarowny. Czasu też jest, wydaje mi się, pod dostatkiem na wyeliminowanie błędów popełnianych przez nich w jesiennych meczach. Najważniejsze pozostaje jednak nie dać się zepchnąć na trzecie miejsce w tej grupie. Stale pracować, ulepszać grę. Bo nawet jeśli uda nam się uzyskać awans do mistrzostw Europy we Francji, w takim turnieju „przebłyski formy” niewiele mogą nam dać… Na razie jest obiecująco.

1

8. Wypalona Borussia Dortmund w Bundeslidze. Od początku sezonu właściwie uleciał czar prezentowany przez drużynę Jürgena Kloppa w poprzednich latach na niemieckich boiskach. To jest i tak delikatnie powiedziane. BVB 09 stoi obecnie nad przepaścią: zajmuje po pierwszej rundzie miejsce spadkowe (przedostatnie w tabeli). Z grupy LM zdołali za to dość pewnie wyjść. Ponoć niepewna jest w klubie przyszłość trenera. Na ile prawdziwe są to informacje, przekonamy się wkrótce. Prawdą jest natomiast, że ten zdolny czterdziestosiedmiolatek w każdej rundzie musiał zmagać się ze zmianami kadrowymi w drużynie: zarówno spowodowanymi kontuzjami, jak również regularnym odchodzeniem do innych klubów poszczególnych piłkarzy. Nie jest to komfortowe w dalszej perspektywie; praktycznie za każdym razem niemalże tworzyć skład na nowo. Ile można?, tak mógłby zapytać ten sympatyczny szkoleniowiec.

1

9. Kluby hiszpańskie w pucharach. Osobny punkt stworzyłem, bo świat się nie kończy na pochwałach dla Realu i Atlético… Poprzedni sezon był bardzo udany również dla Sevilli. Klub z Andaluzji wygrał Ligę Europy. W półfinale, po emocjonującym meczu, uporał się z Valencią. Oczywiście, piłka hiszpańska to wciąż najwyższy poziom, a i w poprzednich latach Sevilla FC sięgała po tytuły. Te udane występy dają jednak do myślenia, bo La Liga wciąż pozostaje jakby w cieniu Premier League. Pucharowe gry pokazują coś zupełnie innego…

sevilla

10. Henning Berg wydobył z Legii pokłady gry skutecznej, pomijając jak gdyby styl. To oczywiście pozytywne, dlatego o Norwegu postanowiłem wspomnieć. Jeśli wezmę pod uwagę jego boiskową skuteczność w interwencjach z czasów gry choćby dla Blackburn Rovers, nie jest to żadne zaskoczenie. Na polski grunt potrafił Berg jednak przenieść to, co jego poprzednikom – trenerom w Legii – niezbyt się udawało. A przynajmniej działo się tak w europejskich rozgrywkach. W Lidze Europy, w poprzednim sezonie, „Legioniści” stwarzali sytuacje, ale najczęściej je marnowali. Były stoper reprezentacji Norwegii niemoc zamienił na działanie efektywne. Grupę Legia wygrała bez najmniejszych problemów. W nagrodę zagra w kolejnej rundzie z Ajaksem. Może niedługo już nikt nie będzie pamiętał o wpadce działaczy z nieuprawnionym do gry Bartoszem Bereszyńskim… Praca, którą wykonuje Berg z drużyną, na marne w każdym razie nie idzie.

berg

11. Nie wierzyłem, że byłemu trenerowi Górnika Zabrze powierzona misja prowadzenia kadry się powiedzie. Jakoś wątpiłem, że uda się mu przywrócić w kadrze porządek, jakąś stabilizację. Szczęśliwie dla wszystkich moje przewidywania, przynajmniej na razie, się nie sprawdzają. Niech tak zostanie co najmniej do końca eliminacji, a najlepiej – wiadomo – jak najdłużej. Widać w każdym razie, że selekcjoner Polski znalazł sposób na dotarcie do tej drużyny. Udało mu się stworzyć przyjazną atmosferę, niezmiernie przecież ważną. Ład panujący w szatni, jak i poza nią, to dla wielu sprawa fundamentalna. Ale dobra atmosfera, pełna wzajemnej mobilizacji, to jedno. Ważne, aby na boisko każdy z Polaków przenosił ten wspólnie przyświecający cel, jakim jest gra o… zwycięstwo dla Polski.

1330601-28605592-1600-900

Paweł Król