Rumuni szukali Niemca

Tytuł może nieco mylący, bo wyjęty jak z taniej sensacji.

W gruncie rzeczy rumuńska federacja wybierała po ostatnim EURO selekcjonera głównie z niemieckich kandydatów (jednymi z poważniejszych byli też podobno Armin Veh i Ralf Rangnick). Szukała i znalazła. Mianowała bowiem na to stanowisko znanego, doświadczonego i kontrowersyjnego Christopha Dauma.

Ten były trener m.in. kilku tureckich klubów wróci na ławkę po dwuletniej przerwie. Kiedyś było o nim głośno z różnych powodów. Miał swoje lepsze i gorsze chwile. Najpierw przeżywał pierwsze spore sukcesy z 1. FC Köln (dwukrotnie wicemistrzostwo kraju: w 1989 i 1990 roku) oraz VfB Stuttgart (mistrzostwo i superpuchar Niemiec w 1992 r.). Później wielokrotnie stawał się niejako bohaterem skandali, mimo że trzykrotnie zajmował z Bayerem Leverkusen drugie miejsce w Bundeslidze. W mediach często komentowano jego mocno dyskusyjne metody treningowe i motywacyjne. Na światło dzienne wyszedł także jego problem z uzależnieniem od narkotyków (co kosztowało go utratę możliwości poprowadzenia kadry Niemiec).

Od 7 lipca Daum pełni funkcję selekcjonera Rumunii. Jest dopiero drugim w historii obcokrajowcem na tym stanowisku tej „Trójkolorowej” reprezentacji (tym pierwszym w takiej roli był Josef Uridil z Austrii i prowadził kadrę bardzo dawno temu, bo w 1934 r.). Podpisał dwuletni kontrakt, który zostanie automatycznie przedłużony do 2020 r., jeśli wprowadzi on Rumunię do mundialu w Rosji. W eliminacjach do tych mistrzostw piłkarze z kraju Drakuli są w grupie E i zagrają z Danią, Polską , Czarnogórą, Armenią i Kazachstanem.

Federacja Rumunii postawiła na trochę zapomnianego człowieka po sporych przejściach. Skorzystała z wariantu zagranicznego, niemieckiego. Możliwe, że będąc pod jakimś wpływem dość przecież udanej postawy reprezentacji Węgier we Francji, którą zarządzał w dużej mierze sztab ludzi z Niemiec.

Christoph-Daum-ist-neuer-Nationaltrainer-von-Rumaenien

Aktualnie (stan z 14 lipca) Rumunia zajmuje – trzeba powiedzieć, że w miarę wysoką – 24. pozycję w rankingu FIFA, co oznacza spadek o dwie pozycje w stosunku do poprzedniego notowania.
Czy trenerowi dotychczas związanemu z klubową piłką uda się przejść przez najbliższe eliminacje zwycięsko i być może później wykrzesać z Rumunów więcej niż zdołał jego poprzednik Anghel Iordănescu, trudno – jak zwykle zresztą – z „góry” powiedzieć. W każdym razie Christoph Daum otrzymał kolejną szansę wykazania się swoimi umiejętnościami.

Paweł Król