Seans piłkarski (38). Dejan Petković – życiorys piłkarza

„Źle się czuł w Arabii Saudyjskiej. Choćby z braku piwa”.

O tym dokumencie pisał już Paweł Król. Jednak gdy zacząłem go oglądać, moją uwagę zwrócił pewien fakt. Otóż zupełnie nie pamiętałem o tym, że Petković grał w Realu Madryt za pierwszej kadencji Fabia Capello. No i od razu pomyślałem o tym, że trzeba będzie jednak napisać o filmie.

Jego autorem jest ceniony, zdaje się, reżyser filmów dokumentalnych, 59-letni Darko Bajić (na zdjęciu niżej). Ten pozbawiony wyobraźni nudziarz zatytułował swoje dzieło „O Gringo” (czego nie trzeba tłumaczyć). Ktoś jednak twórczo przerobił oryginalny tytuł na „Dejan Petković – życiorys piłkarza”. Można było tytuł jeszcze poszerzyć. „Dejan Petković – życiorys piłkarza ze szczególnym uwzględnieniem pobytu w Brazylii, niepozbawiony reminiscencji z ojczyzny zawodnika i zaledwie odrobinę dotykający niełatwego pobytu w Madrycie”. Nie wiem skąd ta kretyńska tendencja do „gwałcenia” oryginalnych tytułów filmów.

darko bajić
Darko Bajić

Pet (tak go nazywano w Brazylii, w Serbii – „Rambo”) zrobił specyficzną karierę. Zazwyczaj jest tak, że najlepsi piłkarze brazylijscy przyjeżdżają do Europy, by tu zarabiać większą kasę, grać w lepszych klubach. Gdy wracają do kraju kawy, to dlatego, że lata już nie te, albo mają problemy ze sobą (jak pojawiający się w filmie kolega Petkovicia, kiedyś zawodnik m.in. Interu Mediolan – Adriano).

Serbski brzydal, po tym, jak Capello sprowadził go do parteru w Madrycie, postanowił zaryzykować. Wyjechał do Brazylii i tam został prawdziwym królem. Grał dla Flamengo (dwukrotnie), jego odwiecznego rywala – Vasco da Gama, Vitórii, Fluminense, Santosu, Atlético Mineiro… Niemal wszędzie – oprócz Goiás, dla którego zagrał tylko dwa razy – pokazywał wielką klasę, zdobywał niewiarygodnie piękne i ważne gole. Mając 37 lat, wrócił do Flamengo i miał ogromny wpływ na wywalczenie przez klub z Rio de Janeiro mistrzostwa.

Wiadomo, że to tylko film, a z paru obrazków to i z Jonathana Waltersa można zrobić drugiego Marco van Bastena, ale to, co robił Pet na boisku, wygląda imponująco. Gole z rzutów wolnych, świetny drybling, asysty serwowane z precyzją co do milimetra i wreszcie hit nad hitami – gole z rzutów różnych. Gdyby Rambo wystąpił w „Turbokozaku” Canal+, pewnie zdobyłby maksymalną ilość punktów. Naprawdę gość wygląda jak skrzyżowanie Zidane’a z Maradoną.

Główny bohater to pogodny człowiek, który nawet gdy opowiada historię jego scysji z Capello, nie wylewa z siebie jadu. Nawet gdy mówi o bombardowaniu Serbii przez NATO, też puentuje tę opowieść czymś optymistycznym. Według żony piłkarza jego charakter zmienił się na lepsze w Madrycie (powodem były bodaj narodziny córki). Zmienił się na lepsze, choć piłkarsko był to stracony czas.

pet real

No właśnie, czemu włoski trener odstrzelił takiego magika? (Dodajmy, że panowie ostro się spięli, a kto czytał biografię Ibrahimovicia, wie, że podskoczyć Capello, to nie jest najmądrzejszy pomysł, na jaki można wpaść). Po obejrzeniu filmu Bajicia niejeden powie, że apodyktycznemu szkoleniowcowi po prostu odbiło. Trzeba jednak powiedzieć, że Jorge Valdano, którego Capello zastąpił w Madrycie, też nie dawał pograć Petkoviciowi i – co też musi dać do myślenia – Pet nie poradził sobie na wypożyczeniu w Sevilli.

pet sevilla

Większość filmu stanowią zdjęcia robione w drugiej ojczyźnie Petkovicia – Brazylii, ale mamy też bałkańskie klimaty. Petković wydaje się być autentycznie szczęśliwy, gdy rzuca w innych śnieżkami w rodzinnym Majdanpeku. Ciekawe jest też spotkanie z byłymi kumplami z bodaj Crvenej zvezdy. Aż szkoda, że Bajić nie nakręcił dwóch filmów: jednego o karierze Petkovicia w Jugosławii, drugiego – w Brazylii.

W filmie, obok wspomnianego Adriano, pojawiają się również m.in. takie legendy, jak Zico czy Mário Zagallo. Ale chyba najważniejsza postacią jest śliczna i, co ważniejsze, sprawiająca wrażenie inteligentnej żona Peta. Wygląda na to, że były zawodnik Flamengo miał szczęście, że trafił na tę, nie inną, kobietę.

pet zona
Pet z żoną Violetą

Wśród wielu zaszczytów, jakie spotkały naszego bohatera (m.in. Honorowy Obywatel Rio de Janeiro, miejsce w Alei Gwiazd na Maracanie), zabrakło jednego: gry dla reprezentacji Serbii. Zapytany o ten fakt 37-letni zawodnik ma łzy w oczach i nie potrafi wydusić z siebie odpowiedzi. Dodajmy też, że w 1992 roku niespełna 20-letni gracz Crvenej zvezdy dostał powołanie do kadry Jugosławii przez mistrzostwami Europy. Tę historię znamy dobrze: pojechali Duńczycy, którzy przywieźli złoto.

Paradoks jest taki, że gdyby Pet, zamiast wyjechać do Brazylii i zrobić tam nieprawdopodobną karierę, został w Europie, pewnie zaliczyłby wiele meczów dla swej ojczyzny (choć nieudany pobyt w Sewilli może zasiać pewne wątpliwości). Czy byłby szczęśliwszym człowiekiem? Tego Dejan Petković już się nie dowie. Zresztą zgrzeszyłby, gdyby narzekał na swój los. A narzekanie, o czym możemy się przekonać, oglądając udany film Darko Bajicia, nie leży raczej w jego naturze.

Pet ma dwie ojczyzny: Serbię i Brazylię. Trzecią nie stała się Hiszpania, Włochy też nie. Tym bardziej Chiny. Może Arabia Saudyjska? „Źle się czuł w Arabii Saudyjskiej. Choćby z braku piwa” – mówi jego przyjaciel. Pet – wielki piłkarz i normalny facet.

o gringo plakat

„Dejan Petković – życiorys piłkarza” („O Gringo”; reż. Darko Bajić, Serbia/Brazylia 2012; 86 min.)

W sieci znalazłem jedynie pierwszą część filmu z polskim tłumaczeniem. Nie wiem, czy seans powtórzy Planete+.

Marcin Wandzel