Seans piłkarski (108). Juventus: czarno-biała historia

Od pewnego czasu Canal+ emituje na swoich kanałach film dokumentalny z 2018 roku „Juventus: czarno-biała historia” („Black and White Stripes: The Juventus Story”)…

Twórcami tego obrazu są bliźniacy Marco i Mauro La Villa, którzy do tej pory mieli w dorobku jedynie dokument „Hang the DJ” o kulturze DJ-ów. Czy warto spędzić dwie godziny przed telewizorem oglądając ten film?

Do Juventusu mam obojętny stosunek – nie jestem ani sympatykiem tego klubu, ani też nie odczuwam względem niego żadnych negatywnych uczuć. Zatem dwugodzinny seans oglądałem bez uprzedzeń lub uwielbienia dla wszystkiego, co dotyczy Juve.

Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że film – wbrew tytułowi – nie jest historią Starej Damy, a raczej opowieścią o rodzinie Agnellich i jej ogromnemu wkładowi w sukcesy klubu. Marco La Villa, amerykańskim widzom porównał rządy klanu Agnellich w Juventusie do tego, jakby ród Kennedych od dziewięćdziesięciu lat był właścicielem New York Yankees. Początkujący sympatyk Juventusu nie dowie się zbyt wiele o wczesnej historii klubu (skąd nazwa i przydomek „Stara Dama”, dlaczego koszulki w biało-czarne paski itp. – nie wiadomo).

Dzieje Juve według braci La Villa nabierają tempa od 1923 roku, kiedy to Edoardo, syn Giovanniego, założyciela Fiata, został prezydentem klubu. Kolejne dziesięciolecia mijają na ekranie błyskawicznie aż do lat 80. Najwięcej czasu twórcy dokumentu poświęcili wydarzeniom z najnowszej historii rodu Agnellich i Juventusu – od mistrzostwa Włoch z sezonu 1981/82, zdobytemu dzięki decydującemu golowi z rzutu karnego Liama Brady’ego przeciw Catanzaro.

Losy Juve są ukazane jako wyścig po kolejne gwiazdki (dziesięć mistrzostw kraju to jedna gwiazdka) nad herbem klubu, a rywalami są AC Milan i Inter. Juventus zdobywa dwudzieste mistrzostwo, sięga po Puchar Europy w 1985 roku (pamiętny mecz na Heysel) i od tej pory dąży do zdobycia trzeciej gwiazdki, zaś kluby z Mediolanu usiłują gonić Bianconerich. Dziewięć chudych lat Juve kończy się wraz z przyjściem Marcelo Lippiego i zdobyciem scudetto oraz wygraniem Ligi Mistrzów w połowie lat 90. Rywalizacja z Milanem i Interem kończy się chwilowo w 2006 roku, kiedy po aferze Calciopoli (wpływanie na obsadę sędziów) Juventusowi zostają odebrane dwa mistrzostwa, a klub zostaje zdegradowany do Serie B. Po roku banicji Juve wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale mistrzostwo zdobywa dopiero w sezonie 2011/12 za kadencji trenera Antonio Conte. Wtedy to Stara Dama zdobywa dwudzieste ósme mistrzostwo (a trzydzieste, jeśli liczyć również odebrane dwa tytuły).

Na tym triumfie kończy się film.

Wszystkie powyższe wydarzenia piłkarskie są omówione bardzo skrótowo – na przykład tragedia na Heysel i wygrany Puchar Europy to ledwie kilka zdjęć w tle. Bracia La Villa więcej czasu poświęcili sezonowi w Serie B niż największym osiągnięciom Juventusu. Dzieje klubu opowiada lektor, w tle są zdjęcia lub archiwalne materiały filmowe, zaś w kolejnych sekwencjach wypowiadają się klubowe legendy z ostatnich 40 lat – m.in. Michel Platini, Alessandro Del Piero, Gianluigi Buffon, Fabrizio Ravanelli, Pavel Nedved, Antonio Conte.

Oprócz historii sportowej jest też równolegle opowiadana historia rodziny Agnellich, ich miłości i przywiązaniu do Juve. Widz poznaje losy Edoardo Agnellego (tragiczna śmierć w wypadku hydroplanem), Umberto, Gianniego (pseudonim „Adwokat”), jego syna Edoardo (również tragiczna śmierć – samobójstwo) oraz najmłodszych z klanu – Andrei Agnellego oraz Johna Elkanna i Lapo Elkanna.

W dwie godziny niemożliwym jest w wyczerpujący sposób przedstawić ponad stuletnią historię wielkiego klubu, który zdobył dziesiątki trofeów. Jednak efekt końcowy jest mocno rozczarowujący i niezbyt atrakcyjny dla bezstronnego widza. Za kilka lat z tego filmu zapamiętam prawdopodobnie tylko wspomnienia Buffona, Del Piero i Platiniego mówiącego na temat Gianniego „Adwokata” Agnellego, który potrafił dzwonić do piłkarzy o szóstej rano i na przykład przypominać o tym, że w niedzielę Juventus czeka ważny mecz…

„Juventus: czarno-biała historia” to film dokumentalny, który tak naprawdę nie jest historią Bianconerich, ale hołdem dla klanu Agnellich, którzy już od niemal stu lat dbają o to, aby ich ukochany klub sięgał po kolejne trofea. Gianni Agnelli, zapytany przez dziennikarza o to, czym jest dla niego Juventus, odpowiedział: „Rodzinną pasją przekazywaną z pokolenia na pokolenie. (…) Mam nadzieję, że zakochają się w niej następne”. Jeżeli kolejne pokolenia Agnellich będą równie oddane Juventusowi, to fani klubu mogą patrzeć w przyszłość ze spokojem.

Łukasz Wierzbowski