Seans piłkarski (123). Futbol uliczny. Argentyna

Podtrzymałem zainteresowanie tematem, którym podzieliłem się w listopadzie.

I w ciągu kilku dni obejrzałem kolejne krótkie reportaże o młodzieży z różnych stron świata. Po Kambodży przyszła pora na Republikę Południowej Afryki, następnie na Bośnię i Hercegowinę, a w końcu na Argentynę.

Materiał z kraju piłkarskiej potęgi pochłonął mnie bez reszty, chociaż poprzednim wydaniom również niczego nie brakowało. Nie pozostaje nic innego, jak przejść do rozwinięcia, streszczenia.

Wschodnie przedmieścia Buenos Aires, to właśnie w tym miejscu skupia się uwaga realizatorów cyklu. Istnieje tam piłka, która gromadzi młodych i w żaden sposób ich nie segreguje. Można więc na niewielkim placyku zobaczyć drużyny mieszane, składające się z nastoletnich dziewczyn i chłopaków. Nad całością zajęć czuwają opiekunowie. Osoby już dorosłe, ale tylko nieco starsze od swoich podopiecznych.

Głównym celem działania takich lokalnych klubików jest możliwie jak największe uchronienie młodych ludzi przed niebezpieczeństwami, które czyhają na przedmieściach stolicy, gdzie skala przestępstw jest bardzo wysoka; gwoli ścisłości napiszę, że dokument realizowany był prawdopodobnie w 2012 roku.

Zajęcia piłkarskie i rozmowy to jedno. Innym są przeróżne inicjatywy, jakie mogą wpłynąć na wielopoziomowy rozwój osób uczestniczących. Takim przykładem może być huragan, który nawiedził okolicę. Młodzież włączyła się wówczas aktywnie do pomocy, niekoniecznie mogąc liczyć na pomoc udzieloną przez lokalne władze…

Istnym zaskoczeniem dla wielu mogłyby być zasady samej gry. Otóż podczas rywalizacji nie liczy się wynik bramkowy. Decydujące znaczenie ma bowiem współpraca danej drużyny; ta, która wykazała się większą kolektywnością, wygrywa. Po zakończeniu zawodów sami główni zainteresowani, czyli gracze, wskazują zwycięską grupę.

Film wieńczy zorganizowanie turnieju dzielnicowego, do którego przystąpiło pięć drużyn. Zawody rozegrano dosłownie na skrawku ulicy, odpowiednio oznaczonej przez organizatorów. Ponownie nie liczył się rezultat końcowy. W tej grze – dalekiej od pokrętności obserwowanej w profesjonalnym futbolu – liczy się sportowy duch. Piękna, acz zanikająca sprawa.

Argentyna nie byłaby sobą, gdyby epilogiem rozgrywek dla dzieci i młodzieży nie był karnawałowy nastrój: barwne kostiumy, muzyczny rytm i pogoda ducha.

Niezmiennie „Futbol uliczny” został zaprezentowany na kanale DocuBox. Po seansie próbowałem znaleźć więcej informacji na temat wydania poświęconego Argentynie, ale bezskutecznie. Chciałem określić, nazwać dokładnie w tym tekście kluby rozwijające taką odmianę futbolu – choćby po to szukałem… W filmowym zapisie zostało kilka wymienionych, lecz nie zanotowałem ich nazw. Proszę więc wybaczyć mankament.

Paweł Król