Seans piłkarski (35). Mila

Od maminsynka do gościa, który dobił Niemców.
O filmie pisał już Paweł Król, ale myślę, że internet pomieści jeszcze jeden tekst na jego temat.
To ponoć nie tyle film (kolejny w cyklu „Sport bez fikcji”), co reportaż, o czym zresztą informują we wstępie Tomasz Smokowski i jego wąsy. Trwa „Movember” i w sumie ciekawe jest to, że na angielskich boiskach nie widać zawodników z zarostem pod nosem, a niemal cała ekipa Canal Plus zrobiła się na elektorat PSL.
Nie wiem, jakie przełożenie ma „Movember” na to, czy badamy to, co mamy najcenniejszego (w jednym z filmów Woody’ego Allena główny bohater mówi, że mózg to najbardziej przereklamowany organ, a w innym dodaje, że ciało, jak wiadomo, nie kłamie). Mam nadzieję, że jakieś ma.
W obrazie Pawła Grabowskiego śledzimy dość ciekawą historię Sebastiana Mili, na którą składają się nieudany pobyt za granicą (Austria Wiedeń, Vålerenga [na zdjęciu nasz bohater właśnie w barwach klubu z Oslo, obok Jan-Derek Sørensen]) i polska kariera Rogera: w Groclinie, ŁKS-ie oraz Śląsku, no i, oczywiście, ostatnie, spektakularne występy w reprezentacji.
Całość ogląda się dobrze: Mila to sympatyczny, kumaty gość, którego przyjemnie się słucha, a duża ilość archiwaliów też uprzyjemnia seans.
Najfajniejszym momentem jest wrocławska wizyta (szkoda, że ten wątek szybko się kończy) byłego kolegi Mili z Vålerengi, Freddy’ego dos Santosa, a konkretnie jego spotkanie z Orestem Lenczykiem. „Przerażający gość”, podsumowuje wesoły Norweg.
W „Mili” wypowiadają się również: jego mentor – Tomasz Wieszczycki, Radosław Gilewicz, Michał Globisz, Toni Polster i inni. Nikt złego słowa nie mówi o Sebku. Nie wyszło za granicą – fakt, ale chłopak miły i utalentowany.
Główną wadą filmu Grabowskiego jest to, że jest on po prostu zbyt krótki, więc chyba żaden z tematów nie został pogłębiony. Szkoda, że nie pojawia się na przykład Ryszard Tarasiewicz – bardzo ciekawa przecież postać, o której Mila wypowiada się w samych superlatywach.
Wiemy też, że istotną częścią kariery zawodnika Śląska jest czas spędzony w Groclinie. Nie ma jednak słowa o tym, że za dobrymi wynikami drużyny z Grodziska Wielkopolskiego stały działania nie tylko boiskowe.
Dodajmy, że choć Mila robi wrażenie przesympatycznego gościa, nie waha się skrytykować Stanislava Levý’ego (o, ten to nadawałby się do propagowania akcji „Movember”). „Social One”, jeśli wierzyć słowom naszego bohatera, to kawał buca.
W karierze Rogera nie brakowało złych momentów: nie poradził sobie za granicą, bo – upraszczając – tęsknił za domem; już na stare lata publicznie skrytykował go obecny trener Śląska Tadeusz Pawłowski, zarzucając piłkarzowi, że jest po prostu zbyt gruby. Ale nie brakowało również dobrych chwil: mistrzostwo ze Śląskiem, bramka przeciwko Manchester City w pucharach i ta strzelona Manuelowi Neuerowi, dająca nam pierwszy w historii triumf nad Niemcami.
Historia Tego, Który Załatwił Niemców to może nie jest materiał na kolejny film o Jamesie Bondzie, ale jest ciekawa i aż szkoda, że reżyser nie mógł (bo pewnie sam by chciał) jej rozwinąć.
Warto poświęcić pół godziny na film czy też reportaż Grabowskiego. Sebastian Mila to fajny gość, któremu – summa summarum – się udało. Po tym, co powiedział Pawłowski, mógł się obrazić i zażądać transferu. Ale wziął się za siebie i dziś triumfuje, a jego trener stał się jego przyjacielem. Choć może słowo „triumfuje” nie bardzo pasuje do tego skromnego chłopaka. No i, co może najważniejsze, Sebastian Mila nie wkurwia. Jak chociażby Maciej Iwański.
„Mila” (reż. Paweł Grabowski; Polska 2014)
Marcin Wandzel