Seans piłkarski (45). Pentecost

To historia zbuntowanego chłopca, owładniętego fascynacją futbolu i występów Liverpool FC w pierwszym rzędzie…

Scena otwarcia tego krótkometrażowego filmu nominowanego do Oscara w reżyserii Petera McDonalda z 2011 roku jest nader uroczysta. W tle słyszalne są dźwięki organów, a kamera powoli kieruje swoją optykę z góry na dół – od ornamentu sufitu do zgromadzenia wiernych. To znak, że akcja skupia się w kościele.
Odbywa się msza, na którą nikt by pewnie nie zwrócił baczniejszej uwagi. Stało się jednak inaczej. Los sprawił, że jej zakończenie nie przebiegło w tradycyjny sposób. Wszystko za sprawą niefortunnego zdarzenia ze zbyt zamaszystym obejściem się ministranta z wprawionym przez niego w ruch kadzidełkiem. Zasięg był daleki i zachwiał równowagą maszerującego dostojnym krokiem księdza prowadzącego. Potknąwszy się o próg świątyni wywinął orła. W tym momencie poznajemy też głównego bohatera, jedenastoletniego Damiena.

Żyje on wraz z rodzicami w irlandzkim miasteczku. Są lata 70. i na fali jest Liverpool. Ten dość krągły na twarzy, lekko rudawy i piegowaty małoletni zapatrzony jest w ten słynny klub. Ściany jego pokoju zdobią zresztą liczne plakaty z piłkarzami drużyny „The Reds”. Ojciec w złości właściwie jednym gwałtownym ruchem zrywa synowi cały jego wyklejony świat. Poza tym nakłada na Damiena karę, jaką ma być zakaz słuchania relacji radiowych i oglądania telewizyjnych z futbolem na pierwszym planie przez kilka miesięcy. Powodem do jej nałożenia był brak wystarczającego skupienia podczas procesji. Na nic zdało się chłopca tłumaczenie, że był to tylko nieszczęśliwy wypadek.

Pentecost-6web_stomped

Życie toczy się zazwyczaj według własnego scenariusza. Najmłodszy domownik rodziny Lynch otrzymuje szansę zrehabilitowania. Otóż okazało się, że jako jedyny może uczestniczyć w trakcie nabożeństwa z udziałem arcybiskupa w lokalnej parafii. On i pozostała czwórka ministrantów ma być wkrótce do tego odpowiednio przygotowana przez miejscowych księży. Nawet ojciec spuścił z tonu. Obiecał Damienowi, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i wywiąże się on z tego zadania posługi, wcześniejsza kara zostanie zawieszona i będzie mógł nacieszyć się widokiem oglądania swoich pupili w ich wieczornym występie w europejskich pucharach.
Nieśmiało zadowolona z takiego postawienia sprawy przez swego męża była matka Damiena przy wspólnym posiłku rodzinnym. Jej dyskretny półuśmiech i dobrotliwe spojrzenie to okazane wsparcie dla przygnębionego syna.

Ten fan futbolu jednak w decydującym momencie, kiedy odprawiana msza przebiegała wzorowo, pęka. Skumulowana w nim złość i pragnienie zdjęcia narzuconych ograniczeń są prawie że decydującymi czynnikami… Dla Damiena pochłanianie kolejnych dawek futbolu jest wszystkim. Trudno powiedzieć, czy on i jego rówieśnicy zastanawiają się będąc tak młodymi osobami nad przyszłością. Czy zadają sobie pytania, kim chcą być i jakie marzenia mają. W końcu, czy mogą je realizować. Posługi, w jaką był jak gdyby Damien „odgórnie” zaangażowany, w każdym razie nie czuł. I to właśnie wyraził bardzo energicznie i dosadnie w końcowych fragmentach tego krótkiego filmu, kiedy przed zgromadzoną widownią ustawił kadzidło na parkiecie wnętrza kościoła i uderzył w nie kopniakiem ile sił.

Finalnie ostentacyjne zachowanie chłopca było przejawem buntu jednostki. Komicznie dramatyczną odpowiedzią na narzucanie reguł i ról. Wyzwoleniem, choćby jedynie chwilowym, czy oswobodzeniem się od maski. Niewypowiedzianym werbalnie gestem, sugestywnym w przekazie zwróceniem uwagi na to, że dziecko – jak każdy człowiek – ma swoje potrzeby i cele, do jakich chciałoby dążyć. Jednakże wpierw chciałoby zostać po prostu wysłuchane.

Paweł Król