Seans piłkarski (58). Druga strona medalu

Starszej daty dokument o realiach lat 70. na przykładzie Górnika Zabrze.

Jego współautorzy, Janusz Kidawa i Norbert Boronowski, postanowili przyjrzeć się problemom oraz rozterkom piłkarzy zabrzańskiego klubu.

Zaczyna się od ujęć wiernej grupy starszych i wymagających kibiców, którzy nie opuszczają żadnego treningu drużyny. Zgromadzeni na jednej z trybun gorączkowo wymieniają uwagi i popalają papierosy. Wskazują na mankamenty w grze, na brak odpowiedniej formy. Można śmiało ich posłuchać, bo o piłce wiedzą sporo.

Tymczasem kamera skupia uwagę na Włodzimierzu Lubańskim, któremu w pierwszej części wywiadu asystuje ojciec. Między nimi widać rozsypany stos listów napisanych i nadesłanych przez wielbicieli talentu tego napastnika. Przychodzą one głównie z Polski, ale nie brakuje też zagranicznych, jak chociażby ze Związku Radzieckiego lub Czechosłowacji.

200px-GH_autograf150

Skierowane prośby w nich są rozmaite: od poproszenia o autograf (najlepiej złożony na zdjęciu) po… wszelkie informacje dotyczące życiorysu zawodnika. Jest tego wszystkiego sporo, więc syn prosi ojca (niejako sekretarza) o wybieranie najciekawszych, na które można by odpowiedzieć.

Powyższa scena to zupełna przystawka i rzeczywista część wpisana w popularność. W kolejnej wypowiedzi najskuteczniejszy strzelec w historii reprezentacji Polski mówi o sprawie mniej przyjemnej, która kiedyś go spotkała.
Była nią plotka, jakoby córka słynnego gracza była niewidoma. Nawet rozrosła się do takich rozmiarów, że pewnego dnia rodzinę Lubańskich odwiedził pewien pan, który zaproponował rodzicowi pomoc. Sam był osobą niewidomą i działał podobno przy specjalnym zakładzie, ośrodku dla ludzi ociemniałych.

O swoim osamotnieniu, w byciu z dala od rodziny, parę zdań wypowiada w materiale filmowym Andrzej Szarmach. Zamienił on w tamtym czasie Arkę Gdynia na Górnika Zabrze. Cena tego wyboru okazała się wysoka. Kwaterunkiem popularnego „Diabła” był bowiem pokój znajdujący się właściwie na samym stadionie. Nie miał on więc wówczas zbyt wielu możliwości swobodnego spędzania wolnego czasu po treningach i meczach. Najczęściej, jak przyznał, wychodził wieczorami na ulicę: spacerował i odwiedzał bar.

Nie w taki sposób do końca wyobrażał sobie pożegnanie z Górnikiem (i w ogóle karierą) Stanisław Oślizło.

Stanisław-Oślizło-ośmiokrotny-mistrz-kraju-z-Górnikiem-Zabrze-fot.-Fans4club.com_

W dokumencie widzimy go, kiedy w cywilnym stroju wchodzi na murawę klubu, którego barwy do niedawna reprezentował. Spodziewał się on jakiegoś ostatniego (zaznaczonego odpowiednio wcześniej) występu, ale się nie doczekał. W zamian wygłoszono górnolotne podziękowania za wkład tego obrońcy, wręczono bukiet kwiatów i na tym się skończyło. O jego przemyśleniach i tym towarzyszącym mu niedosycie także można posłuchać.

Ostatnim punktem filmu jest młody zawodnik, wychowanek klubu – Zygmunt Bindek. Szybko dostał się do kadry pierwszego zespołu, ale niełatwo jest mu pogodzić grę z nauką. A tego wymaga chociażby ojciec chłopaka – uzyskania zawodu, żeby (w razie czego) czekała na syna jakaś przyszłość.
To bodaj zresztą najmocniejszy punkt „Drugiej strony medalu”. Senior Bindek barwnie mówi o swoim podejściu do futbolu (także grał w przeszłości). Widzi tę dyscyplinę jako wielką namiętność i pasję. Snuje porównania do żony czy nawet przyjaciółki. Dodaje również, że pieniądze są ważne, ale nie mogą dominować i być ponad futbolem.

Paweł Król