Seans piłkarski (68). Saturday

– Kto gra?
– Chelsea przeciw Manchester City.
– Mam nadzieję, że jedni i drudzy przegrają.

Sam Ward może nie ma wyjątkowo przejebane, ale trudno też stwierdzić, żeby jego życie było usłane różami. Jego atrakcyjna żona właśnie czeka na awans, a on męczy się w nieciekawej pracy; jego stary samochód nie dowozi go na czas na treningi, więc musi znosić krytykę ze strony trenera, na dodatek „Wardi” ma trzydzieści parę lat, więc pora oddać pole młodszym zawodnikom. Co może zrobić? Gnuśnieć lub spróbować coś zmienić.

Skromny film w reżyserii Davida Andersona powinien przypaść do gustu każdemu, kto lubi futbol i brytolskie klimaty. Jest dobrze zagrany, dobrze nakręcony; udanie pokazano mecze, co nie jest regułą w kinie. Wydaje się, biorąc pod uwagę skromność środków, że trwa tyle, ile powinien. Bez fajerwerków, ale warto zobaczyć.

Sundance Channel, który wyemitował „Saturday”, ma w ofercie wiele ciekawych propozycji: od serialowego hitu „Mad Men” po filmy znane tylko prawdziwym maniakom. Trudno jednak to wszystko ogarnąć – o krótkim metrażu Andersona dowiedziałem się dzięki recenzji Pawła Króla – biorąc pod uwagę liczbę tytułów wartych zobaczenia, i to nie tylko w Sundance. Obsesja oglądania wszystkiego, co – w teorii – jest tego warte, bywa frustrująca.

„Saturday” został wyświetlony m.in. na krakowskim festiwalu Etiuda&Anima w 2013 roku.

Marcin Wandzel