Seans piłkarski (82). Wciąż idę swoją drogą

Szukałem czegoś krótkiego do obejrzenia na niedzielny wieczór. W TVP VOD znalazłem film o Marku Citce.

Pisał już o nim Paweł Król, ale nie szkodzi.

Trwa to 23 minuty i da się obejrzeć z przyjemnością. Ktoś powie, że to żadna sztuka, bo trudno kogoś znudzić w 23 minuty. Myślę jednak, że jest wielu piłkarzy i filmowców, którym i 23 sekundy by na to wystarczyły.

Historię Marka Citki znamy. Gole w Lidze Mistrzów, bramka na Wembley, odrzucona oferta Blackburn, poważna kontuzja… No i podsumowanie całej sytuacji przez ekswidzewiaka: gdyby wyjechał do Anglii, nie poznałby żony i nie założyłby rodziny. Czyli – choć się nacierpiał – jednak na plus.

Z dzisiejszej perspektywy trudno pojąć „Citkomanię”, która kiedyś ogarnęła Polskę. Nasz bohater był skromnym, zupełnie niemedialnym, głęboko wierzącym chłopakiem. A może akurat takiego idola wtedy potrzebowano? Osobiście wolałbym, żeby moje dzieci były wpatrzone w gościa pokroju Citki niż w jakiegoś debilowatego youtubera.

Głównym tematem filmu jest chyba wiara byłego zawodnika Legii. Widać, że głęboka, ale nie nachalna. Nie ma się wrażenia obcowania z dewotem bądź kimś, kto za cel życiowy wybrał nawracanie innych. Wiara najważniejsza, ale to jednak nie Bóg, a żywy człowiek zoperował piłkarza, de facto postawił go na nogi po źle przeprowadzonym, wcześniejszym leczeniu. Dr Robert Śmigielski to najciekawsza postać pojawiająca się w dokumencie Włodzimierza Kuligowskiego. Pojawiają się też m.in. Mariusz Piekarski i Franciszek Smuda. Zwłaszcza Franza przyjemnie posłuchać.

Jeśli ktoś nie widział „Wciąż idę swoją drogą”, niech zobaczy – myślę, że warto poświęcić 20 minut komuś, kto nie zjadł wszystkich rozumów i nie biega po ekranie w różowych gaciach. Inna sprawa, że na nerwy działają reklamy. Ja wiem, że seans za darmo i nie powinienem narzekać, ale te w TVP VOD są wyjątkowo irytujące, bo pojawiają się z zaskoczenia w trakcie seansu. Zresztą jak się zapłaci za możliwość korzystania z usługi (nie wszystkie filmy są za darmo), lepiej nie jest. Przekonałem się o tym oglądając dwa bardzo ciekawe dokumenty: „Fugazi – centrum wszechświata” Leszka Gnoińskiego i „Miłość” Filipa Dzierżawskiego.

Wracając do filmu – w czasach, gdy piłkarz po strzeleniu bramki przeprowadza relację na żywo na Instagramie, gość, który pocieszenia szuka w historii Hioba, stanowi miłą odmianę.

„Wciąż idę swoją drogą” (reż. Włodzimierz Kuligowski; Polska 2008; 23 min.)

Marcin Wandzel