Siódme urodziny

Cudów świata istnieje 7, liczba atomowa azotu to 7, dni tygodnia jest 7, slowfoot ma 7 lat.

Cała nasza piątka trzyma się nadal razem. Każdy z nas postanowił napisać coś od siebie, dodatkowo wskazaliśmy nasze najlepsze i najsłabsze teksty z całych siedmiu lat. Lecimy:

Dariusz Kimla
Zacznę od statystyk – w ciągu siedmiu lat poczyniliśmy 1877 wpisów, pod którymi nagromadziło się 15.935 komentarzy. W ciągu ostatniego roku 19,5 tys. użytkowników klikało w nas prawie 80 tys. razy. W ostatnich 365 dniach najczęściej czytane były Derby Wałbrzycha – to dodatkowo tekst, który był najczęściej klikany od początku istnienia strony. Tym większą więc mam satysfakcję, bo to namacalny dowód na to, że to co tu robię, jakoś się przydaje innym… Mam powody do dumy także dlatego, że pozostajemy niezależni, nie wchodzimy w żadne układy i nie zasyfiamy strony reklamami (jako jedyni?).
Tekst, z którego jestem najbardziej zadowolony – Polska na mundialu. Mogłem tym wpisem nieco osłodzić gorycz braku naszej kadry na tamtym turnieju.
Mój najsłabszy tekst – Paryż. Materiał klejony na kolanie, śmierdzące i przereklamowane miasto, fotki z dupy.

Paweł Król
Z tej okazji przypomniałem sobie słowa, które padły w filmie „Siedem lat w Tybecie”. Dotyczyły różnic kulturowych, występujących między Europejczykami a ludźmi Dalekiego Wschodu. W pewnym momencie kobieta mówi do bohatera mniej więcej w ten sposób: wy podziwiacie ludzi, którzy prą do przodu we wszystkich dziedzinach życia, my podziwiamy tych, którzy poskramiają swoje ego…
Może to wyrwane z kontekstu, ale warto się wsłuchać. Niezmiennie od lat nasza strona jest zamknięta na ten cały współczesny wyścig: prześciganie się w publikowaniu nie zawsze przemyślanych treści i lansowanie własnego siebie. Za to wciąż nadajemy z należytą sobie częstotliwością, starając się pielęgnować piłkę nożną, która często jest wprost pożerana przez wielkie pieniądze…
Za najlepszy, najbardziej wartościowy tekst własny uznałbym ten do cyklu „Seans piłkarski”.
Żeby zrównoważyć wspomniane w pierwszym akapicie „ja”, za słabszy uważam do Retro kącika, (bo jakoś za mało Kostaryki w Kostaryce).

Maciej Słomiński
Hmmm 7 lat? Podobno stłuczone lustro przynosi siedem lat nieszczęścia, teraz z górki. Oczywiście slowfoot nie jest nieszczęściem, wprost przeciwnie. Mnie jest tu mało i raczej w najbliższym czasie więcej nie będzie. Rzuciłem wreszcie pracę w „korpo” i piszę o sporcie dla Interii, zapraszam. Na razie jestem na etapie, że chłonę wszystko jak gąbka i na maksa mi się chce. Co znamienne, znacznie ciekawsi od piłkarzy są przedstawiciele innych sportów. Niedawno widziałem się z czeskim hokeistą, z polskim paszportem. Świetny gość, po kwadransie rozmowy o sporcie, zeszliśmy na rodzinę, życiowe cele, dzieci i cały ten bajzel wokół 🙂 100 lat dla Slowfoot!
Słabe teksty to wszystkie, może ten z Rosji, chociaż ma i on dobre strony, dzięki niemu wiem co tam robiłem – KLIK.
A najlepszy? Może ten, pierwszy albo prawie pierwszy który napisałem dla śp. Romana Hurkowskiego i Futbolnetu – KLIK.

Marcin Wandzel
Slow Foot – paradoksalnie kojarzy mi się ta nazwa z tym, jak szybko płynie czas. W końcu to już siedem lat.
Nie napisałem żadnego dobrego tekstu, nie trawię swojego stylu i lenistwa, ale lubię ten o Vegalcie. To świetny film, m.in. o tym, że piłka nożna może być czymś istotnym.
Generalnie rzecz biorąc, uważam pisanie o piłce – chyba że są to teksty dotyczące historii dyscypliny – za stratę czasu. Właściwie w ogóle nie czytam o futbolu. A najbardziej bawią mnie eksperci telewizyjni. Kończę, bo miało być krótko, a zaraz się nakręcę.
Najgorszy tekst? Każdy oprócz Vegalty i może kilku pomeczówek.

Grzegorz Ziarkowski
Żadna inna nazwa nie oddawałaby tak dobrze mojego działania jak slowfoot.pl. Kiedyś byłem dziennikarzem na etacie i cała przyjemność z pisania była we mnie zabijana przez ilość i lakoniczność newsów. Byle zdążyć przed konkurencją. Dziś z nikim ścigać się nie muszę. I dobrze. Czasem lubię posiedzieć wśród starych gazet i na podstawie archiwalnych relacji i informacji wykombinować jakiś tekst, o czasach romantycznych, choć może nie najlepszych w dziejach rodzimego futbolu. Bo głównie o nim piszę.
Mój najlepszy tekst? Z pewnością jeszcze jest przede mną. A z tego, co tutaj napisałem najbardziej cenię sobie artykuł o końcu pewnej, bardzo ważnej epoki w dziejach Polski, Europy i świata. Z futbolem na pierwszym planie: KLIK.
Najgorzej poszło mi chyba tutaj. Jak wskazał jeden z Czytelników, niezbyt sumiennie przyłożyłem się do zbierania faktów i pewne rzeczy przeoczyłem. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie…

***

Autorką zdjęć jest Zuzia Kimla.