Sprintem przez ekstraklasę

Idealnym podsumowaniem tej tragifarsy było przerwanie finałowego meczu w Poznaniu…

Kolejny sezon z ekstraklasą wniósł do polskiej piłki niewiele nowego i pozytywnego. Nie doczekaliśmy się drużyny, która potrafi zdecydowanie zdominować rozgrywki, nie było piłkarza, który stałby się autentyczną gwiazdą ligi, zaś swojej (rzekomej) siły polskie kluby nie potrafiły zaprezentować w Europie, gdzie eliminowały nas drużyny z Danii (Arka), Azerbejdżanu (Jagiellonia), Kazachstanu i Mołdawii (Legia) oraz przeciętniak z Holandii (Lech). Właściwie większość meczów wyglądała mniej więcej tak:

W lidze pojawiło się kilku ciekawych młodych zawodników – Krzysztof Piątek (Cracovia), Damian Kądzior, Rafał Kurzawa, Szymon Żurkowski (Górnik), Robert Gumny (Lech), Sebastian Szymański (Legia) czy Konrad Michalak (Wisła Płock). Zapewne znakomitej części z nich w nowym sezonie już nie zobaczymy, bo omamieni chęcią szybkiego zarobku będą starali się przebić gdzieś za granicą.

Plagą stało się sprowadzanie wątpliwego sortu obcokrajowców, którzy do ligi nic nie wnoszą. Pogra sobie taki pół roku, czy rok, a w jego miejsce obrotny menadżer sprowadza kolejny zagraniczny „wynalazek”. I tak się kręci. A że liga z roku na rok ma coraz niższy poziom to inna sprawa…

Spróbujemy pokrótce podsumować „osiągnięcia” poszczególnych ligowców.

1. Legia Warszawa
Team ze stolicy zakończył sezon w podwójnej koronie. Legia jednak nie zdominowała rozgrywek, była silna… słabością i niemocą rywali. Drużynę w rozgrywkach prowadziło aż trzech trenerów (Jacek Magiera, Romeo Jozak i Dean Klafurić), a w 37 spotkaniach „wojskowi” schodzili z boiska pokonani aż 11 razy. W pucharach też nie wypaliło, z Ligi Mistrzów Legia odpadła z kazachską Astaną, w Lidze Europy lepszy okazał się Sheriff Tiraspol. W obu przypadkach zabrakło jednego gola.

Pozytywy: Arkadiusz Malarz, Sebastian Szymański, Jarosław Niezgoda.
Negatywy: szereg nic nie wnoszących do gry obcokrajowców z Eduardo, Armando Sadiku i Christianem Pasquato na czele.

2. Jagiellonia Białystok
Ireneusz Mamrot wszedł w buty po Michale Probierzu i powtórzył wynik, mając słabszy skład niż przed rokiem. „Jaga” mogła być mistrzem, ale zawaliła spotkania w grupie mistrzowskiej. Białostocczan dopadła – podobnie jak całą polską ligę – choroba zwana brakiem powtarzalności. Niemniej przy Słonecznej znów zagoszczą europejskie puchary. Na jak długo?
Pozytywy: Guilherme, Taras Romanczuk, Arvydas Novikovas.
Negatywy: brak zdolnych młodych Polaków (wyjątek Przemysław Frankowski), co do tej pory na Podlasiu było normą.

3. Lech Poznań
Chorwacki trener Nenad Bjelica przerżnął w Poznaniu wszystko co można było: mistrzostwo i puchar kraju oraz fazę grupową Ligi Europy. W nagrodę został szkoleniowcem Dinama Zagrzeb, z którym w dwa tygodnie… ustrzelił dublet. Nie zdziwi mnie, jeśli Bjelica z Dinamem osiągnie podobne sukcesy jak nielubiany w Krakowie Dan Petrescu. A w stolicy Wielkopolski szykuje się chyba spora przebudowa. Jest tam paru zdolnych chłopaków, którym należałoby zbudować godziwe warunki do rozwoju.
Pozytywy: Robert Gumny, Christian Gytkjaer, Kamil Jóźwiak.
Negatywy: duża ilość bezpłciowych obcokrajowców niewiele wnoszących do gry.

4. Górnik Zabrze
Trener Marcin Brosz odważnie postawił na młodych Polaków, chłopaków związanych z regionem i uczynił z zabrzańskiej ekipy rewelację ekstraklasy. Mało tego, Górnik po 23 latach wraca do europejskich pucharów. Zagra jednak w składzie dużo słabszym, bo bez napędzających ofensywę skrzydłowych: Kądziora i Kurzawy. Brosz odgraża się, że w ich miejsce wystawi kolejnych „młodych gniewnych”. Wróble na dachu ćwierkają, że źródełko z talentami w Zabrzu powoli wysycha…
Pozytywy: nowa fala zabrzańskich talentów z Szymonem Żurkowskim, Kurzawą, Mateuszem Wieteską na czele.
Negatywy: właściwie… brak. Wydaje się, że Górnik osiągnął wynik ponad stan.

5. Wisła Płock
Przedsezonowy bałagan nie zaszkodził płocczanom tak mocno, jakby się mogło wydawać. Jerzy Brzęczek znakomicie poukładał drużynę będącą w rozsypce i o mały włos nie awansował do pucharów. Sensowne transfery i wyważone proporcje między Polakami a obcokrajowcami sprawiły, że klub z Płocka stał się jednym z największych wygranych sezonu.
Pozytywy: mozolna praca u podstaw Jerzego Brzęczka, Damian Szymański, Konrad Michalak.
Negatywy: brak golkipera z prawdziwego zdarzenia.

6. Wisła Kraków
Pod Wawelem nadal żarzą się ogniki dawnej potęgi, jednak wraz z pożegnaniem Pawła Brożka i Arkadiusza Głowackiego zostały one chyba całkowicie wygaszone. Hiszpańscy trenerzy Kiko Ramirez i Joan Carillo budowali „Białą Gwiazdę” w stylu hiszpańsko-bałkańskim z domieszką rodzimych futbolistów. W słabej ekstraklasie wyszło to całkiem przyzwoicie, a w Polsce objawiła się kolejna perełka z Półwyspu Iberyjskiego – król strzelców ekstraklasy Carlitos. Ciekawe czy zostanie na przyszły sezon w Krakowie?

Pozytywy: hiszpańska fantazja Carlitosa, solidność Jesusa Imaza.
Negatywy: brak młodych Polaków.

7. Zagłębie Lubin
Mariusz Lewandowski zamiast siedzieć na tyłku i zarabiać kokosy w Dubaju postanowił zbudować coś w klubie, z którego wyszedł w wielki futbolowy świat. W tym sezonie jeszcze nie wyszło, ale zimą zabrano mu Jarosława Jacha i Jakuba Świerczoka. Strata okazała się dość bolesna, a Zagłębie było typową wańką-wstańką: raz dobrze, raz kiepsko.
Pozytywy: Dominik Hładun, Alan Czerwiński.
Negatywy: wtopienie się w szarzyznę Kamila Mazka, Łukasza Monety, Bartłomieja Pawłowskiego. Czy Zagłębiu potrzebnych jest aż tylu skrzydłowych?

8. Korona Kielce
Pod wodzą Gino Lettieriego „złocisto-krwiści” (ciekawe ilu zagranicznych graczy Korony potrafi to powiedzieć?) byli rewelacją wiosny i awansowali do grupy mistrzowskiej. Lettieri trzymał drużynę dość twardą ręką. Musiał tak robić by cała kielecka wieża Babel nie rozpadła się niczym domek z kart.
Pozytywy: Goran Cvijanović, Nika Kaczarawa, Jacek Kiełb.
Negatywy: zarzuty podobne co w przypadku Legii, Wisły Kraków i Lecha. Co ekstraklasie dali Shawn Barry, Oliver Petrak i Sanel Kapidżić?

9. Cracovia
Michał Probierz budował swój autorski zespół w dużych bólach. Udało mu się jednak utrzymać w lidze, a przy okazji wykreował dwie ligowe gwiazdki: Michała Helika oraz Krzysztofa Piątka. Pod Wawelem oczekiwania były chyba trochę większe. Dla Probierza ważny będzie kolejny sezon, w którym Cracovia ma zrobić krok do przodu.
Pozytywy: Helik, Piątek, pukający do pierwszej drużyny młodzieżowcy Krystian Pik, Sebastian Strózik.
Negatywy: kolejna fatalna kontuzja Damiana Dąbrowskiego. Jeśli gdzieś w jego pobliżu będą leżały grabie, na pewno na nie nadepnie.

10. Śląsk Wrocław
Wydaje się, że mistrzostwo Polski z 2012 roku… zepchnęło wrocławian w otchłań przeciętności. Śląsk nie ma swojego stylu, nie ma zawodników utożsamiających się z klubem, nie potrafi wykreować zawodnika wznoszącego się ponad ligę. Nie potrafił tego zrobić ani Jan Urban, ani dyżurny strażak nad Odrą, Tadeusz Pawłowski. W drużynie było zbyt wiele zgranych kart. Pora na przetasowania.
Pozytywy: Mateusz Cholewiak, który pokazał, że w I lidze można znaleźć ciekawych graczy.
Negatywy: Sito Riera, Kamil Vacek, Dragoljub Srnić. Razem ci pomocnicy rozegrali prawie 100 spotkań w sezonie. Łącznie strzelili ZERO bramek.

11. Pogoń Szczecin
Chyba ostatecznie upadł mit Macieja Skorży jako młodego, zdolnego trenera. W Szczecinie miał właściwie wszystko, by zbudować coś więcej niż ligowego przeciętniaka. Klocki porozrzucane przez Skorżę poukładał dopiero Kosta Runjaić, przy okazji stawiając na młodych: Jakuba Piotrowskiego (już odszedł do belgijskiego KRC Genk), Adama Buksę czy Dawida Korta.
Pozytywy: Adam Frączczak. Pamiętacie Roberta Dymkowskiego? To taki sam typ zawodnika – nieważne jak idzie drużynie, on zawsze swoje strzeli.
Negatywy: Ádám Gyurcsó, Morten Rasmussen, Mate Cincadze – oczekiwano po nich więcej.

12. Arka Gdynia
Leszek Ojrzyński padł ofiarą własnego sukcesu. W ubiegłym roku doprowadził gdynian do Pucharu Polski, teraz poległ w finale i Liga Europy w Gdyni nie zagości. Arka zdołała utrzymać się w ekstraklasie, choć gdynianie celowali w grupę mistrzowską.
Pozytywy: Pavels Steinbors, Michał Marcjanik, Mateusz Szwoch.
Negatywy: sześciu napastników strzeliło w sezonie łącznie… siedem goli. O jednego więcej miał wspomniany wyżej Michał Helik.

13. Lechia Gdańsk
W ubiegłym sezonie o włos od europejskich pucharów, w tym o włos od… I ligi. Lechia w tym sezonie przypominała dr Jekylla i Mr Hyde’a. W klubie aż roiło się od absurdów, począwszy na uczynieniu pierwszym trenerem Walijczyka Adama Owena, a na przesunięciu do rezerw najskuteczniejszego snajpera Marco Paixao kończąc.
Pozytywy: te na pewno umiałby wskazać Maciek Słomiński. Ja nie potrafię.
Negatywy: kompletnie nierówna gra i kilka kompromitujących występów.

14. Piast Gliwice
Niewiele brakowało, a były selekcjoner kadry Waldemar Fornalik spuściłby drugi zespół z rzędu (rok temu przyłożył rękę do spadku Ruchu Chorzów). Na szczęście Piast rzutem na taśmę uratował ekstraklasę, a pomogła w tym życiowa forma Słoweńca Sasy Żivca.
Pozytywy: utrzymanie w ekstraklasie, trafione zimowe wypożyczenia.
Negatywy: bramkarz. Jakub Szmatuła ma już 37 lat. Jego zmiennik, Słowak Dobrivoj Rusov udowadnia, że ekstraklasa to dla niego za wysokie progi.

15. Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Ponoć mała wioska w Małopolsce miała wszelkie dane ku temu, by stać się polskim Hoffenheim. Niestety, piekiełko rodzimej prowincji, wszechobecna podejrzliwość działaczy i prywata (w sumie kto zabroni, wszak Bruk-Bet to prywatny klub Państwa Witkowskich) sprawiły, że w Niecieczy padli nieźli w sumie szkoleniowcy: Maciej Bartoszek i Jacek Zieliński. Nieciecza mogła być idealnym miejscem do promowania krajowych talentów, a stała się przechowalnią dla zblazowanych obcokrajowców. Grało ich łącznie 17.

Pozytywy: malowniczo położony stadion.
Negatywy: jedyny młodzieżowiec – Krystian Peda – spędził na boisku aż 24 minuty!

16. Sandecja Nowy Sącz
Klub z pięknego miasta pasował do ekstraklasy niczym pięść do nosa. Awans do ekstraklasy przerósł możliwości sportowe i organizacyjne. Sandecja odstawała na każdym kroku, a mimo tego niemal do końca biła się o utrzymanie w lidze.
Pozytywy: Filip Piszczek. Napastnik z Nowego Sącza już podpisał umowę z Cracovią. Do wyjęcia jest też inny niezły napastnik, Bułgar Aleksandyr Kolew.
Negatywy: wszystko w Nowym Sączu stało na głowie. Wracają tam, gdzie ich miejsce.

Grzegorz Ziarkowski