Tomasz Hajto od A do Z

Tomasz Hajto – niegdyś piłkarz i trener, a obecnie ekspert telewizyjny oraz komentator…

Jako piłkarz wycisnął ze swojej kariery maksimum. Później była nieudana przygoda w roli trenera, zakończona klęską. Hajto ekspert to najlepszy przykład na to, że we współczesnych mediach liczą się przede wszystkim wyraziste (najczęściej kontrowersyjne) opinie oraz ktoś, kto umożliwi ich głoszenie. Dawniej charakterny piłkarz, potrafiący pyskować dziennikarzom, a dziś ekspert, który słynie z surowej krytyki młodszych kolegów. Czasem śmieszy, innym razem irytuje. Oto Tomasz Hajto – od „A” do „Z”.

A – Andersson. Ostatnia kolejka Bundesligi w sezonie 2000/01 decydowała o tym, która z drużyn zdobędzie mistrzostwo Niemiec. Bayern miał trzy punkty przewagi nad Schalke. Aby ekipa z Gelsenkirchen mogła świętować ligowy triumf, musiała wygrać swój mecz i liczyć na porażkę Bawarczyków w Hamburgu. Niespodziewanie Schalke już po półgodzinie gry przegrywało na własnym stadionie z SpVgg Unterchaching 2:0 (jedną z bramek strzelił Polak – Mirosław Spiżak). W ostatnich minutach pierwszej części spotkania Schalke zdołało strzelić dwa gole.
W drugim meczu HSV remisowało do przerwy z Bayernem 0:0. W 70. minucie Schalke znów przegrywało, ale końcówka należała do ekipy z Zagłębia Ruhry. Trzy gole strzelone w niecałe dwadzieścia minut sprawiły, że kibice gospodarzy w napięciu nasłuchiwali wieści z Hamburga. A tam w 89. minucie Bośniak Sergej Barbarez po dośrodkowaniu Czecha Marka Heinza wyprowadził HSV na prowadzenie. To był szok dla kibiców i sztabu Bayernu. Mijały kolejne minuty, w Gelsenkirchen już czekano na mistrzowską fetę. Piłkarze Schalke zeszli do szatni i oglądali końcówkę meczu rywali w telewizji. W doliczonym czasie gry Mathias Schober, bramkarz HSV (wypożyczony z Schalke; życie pisze najlepsze scenariusze), złapał w ręce piłkę zagraną przez kolegę z drużyny. Sędzia Markus Merk zarządził rzut wolny pośredni. Do bramki HSV było mniej niż dziesięć metrów. Stefan Effenberg zagrał do Patrika Anderssona, a ten trafił do siatki gospodarzy. Była 94. minuta. Mecz zakończył się remisem. Bayern ostatecznie wyprzedził w tabeli Schalke o punkt, a Hajto stracił (realnie) jedyną szansę na mistrzostwo Niemiec. Jak często podkreśla Gianni (pseudonim byłego reprezentacyjnego obrońcy, patrz: G) – był mistrzem Niemiec przez sześć minut.

B – Borek. Po zakończeniu kariery piłkarskiej Hajto został ekspertem i komentatorem Bundesligi w Eurosporcie. Dzięki temu, że stacja ta przez kilka sezonów miał prawa telewizyjne do kilku meczów w każdej kolejce polskiej Ekstraklasy, Gianni zaczął także komentować krajową piłkę (patrz: K). Następnie rozpoczął współpracę z Polsatem Sport, który posiadał prawa do meczów reprezentacji Polski. Zarówno w Eurosporcie, jak i w Polsacie Sport stworzył niezapomniany duet z Mateuszem Borkiem, dziennikarzem (i promotorem bokserskim), który nigdy nie ukrywał swojej sympatii do Gianniego. Mecze, zwłaszcza reprezentacji Polski, komentowane przez Borka i Hajtę często budziły kontrowersje (luźna atmosfera; liczne błędy językowe Hajty; uwagi Gianniego kierowane do piłkarzy, tak jakby go słyszeli np. „Trzymaj tę głębię!”, „Nie na raz!”, „Dawaj Kuba, ciąg to teraz do przodu!”). Do historii przeszło wiele dialogów Borka i Hajty (np. Borek: „Piłkarz po hat-tricku, bierze piłkę do domu”, Hajto: „Lewandowski po meczu z Wolfsburgiem wziął ich pięć!”). Po odejściu Mateusza Borka do Kanału Sportowego duet się rozpadł, a w mediach pojawiły się wypowiedzi dziennikarza mówiące o tym, że nie utrzymuje kontaktu z Giannim od wielu miesięcy. Borek, wymieniając później przyczyny, dla których nie ma już tandemu Borek-Hajto, stwierdził, że Gianniemu potrzebna jest pokora zawodowa, a meczów np. Ligi Mistrzów nie można komentować w taki sposób jak spotkań reprezentacji.

C – Championship. W sezonie 2005/06 Hajto występował w dwóch angielskich klubach na poziomie Championship – Southampton FC oraz Derby County. W barwach Southampton rozegrał 20 spotkań. Jego menadżerem był nie byle kto, bo Harry Redknapp. Hajto dzielił szatnię m.in. z Dennisem Wise’em, Rorym Delapem, Theo Walcottem oraz Polakami – Kamilem Kosowskim i Bartoszem Białkowskim. Po odejściu Redknappa nowym menadżerem Świętych został George Burley, a klub, tnąc koszty na pensje dla piłkarzy, chciał się pozbyć Polaka. Hajto odszedł do Derby County, tam zagrał tylko w kilku meczach i po wielu latach gry za granicą wrócił do polskiej ligi (ŁKS). Zaledwie jeden sezon spędzony na Wyspach, ale wspomnień i spostrzeżeń pozostało mnóstwo. Do dziś Gianni z uznaniem mówi o Championship – lidze, którą zapamiętał także z nietypowego systemu play-off.
W jednym z internetowych quizów Hajto pochwalił się swoją wiedzą na ten temat: „W Championship, jak walczysz o awans w barażach, to możesz przegrać u siebie 8:0, pojedziesz, wygrasz na wyjeździe 1:0 i to już jest dogrywka, a potem karne. Zwycięstwo za zwycięstwo liczy się po równo, nieważna ilość bramek”. Obecni w studio Roman Kołtoń, Krzysztof Stanowski i Wojciech Kowalczyk nie protestowali przeciwko słowom eksperta.

D – Długi. W 2020 roku wyszły na jaw długi byłego reprezentanta Polski. Hajto miał pożyczyć pieniądze od Rafała Kośca, byłego podopiecznego z GKS-u Tychy, a następnie ich nie oddać i unikać kontaktu. Także Serb Marko Bajić, były klubowy kolega z Górnika Zabrze, na łamach jednej z gazet twierdził, że Gianni pożyczył od niego pieniądze i nigdy ich nie zwrócił. Po zainteresowaniu ze strony mediów Hajto zobowiązał się, że do końca 2021 roku spłaci dług Koścowi, który po nieszczęśliwym upadku ze schodów jest niepełnosprawny, a pieniądze pożyczył z ubezpieczenia.

E – Essen. W 2004 roku sąd w niemieckim Essen skazał Gianniego na 43,5 tys. euro grzywny (75 rat dziennych po 580 euro) za paserstwo nieopodatkowanych papierosów. W jednym z wywiadów Hajto twierdził, że kupił 10 kartonów bez akcyzy, w innym, że 40. Zdaniem prokuratury kartonów było 110. Jak twierdzi Hajto, papierosy rozdał znajomym, o których wiedział, że nie zarabiają dużo.

F – Frankowski. W 2013 roku przybrał na sile konflikt Hajty – trenera Jagiellonii (patrz: J) z podopiecznym i jednym z najskuteczniejszych piłkarzy w historii polskiej ekstraklasy, Tomaszem Frankowskim. Zaczęło się przed Euro 2012, kiedy piłkarz Jagi jako trener napastników kadry pojechał na zgrupowanie. Hajto zarzucił Frankowskiemu brak profesjonalizmu. W kolejnych miesiącach było tylko gorzej – w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Gianni narzekał na swojego napastnika, twierdził, że „pressingu to my już z nim nie zrobimy. (…) Tomek jest już wolny, nie ma siły”. Na odpowiedź Franka nie trzeba było długo czekać: „Trochę trener się rozpędził, jak to ma w zwyczaju”. Hajto poczuł się urażony i domagał się kary dla swojego piłkarza, ale wniosek nie został nawet rozpatrzony przez władze klubu.

G – Gianni. Swój przydomek Hajto zawdzięcza upodobaniom modowym. To garnitury Gianniego Versace cenił najbardziej. Według jednej z anegdot zaczęło się od majtek, kiedy Hajto zgubił swój bagaż w drodze na zgrupowanie. Pierwszym niezbędnym zakupem była oczywiście bielizna. Wybór padł na uznaną markę. – „Ja kupuję tylko Gianni Versace” – miał powiedzieć Hajto. W jednym z wywiadów Gianni stwierdził, że już dawno temu porzucił markę Versace, ale pseudonim pozostał.

H – Hutnik. Na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce Hajto debiutował w kwietniu 1991 roku, w barwach Hutnika przeciwko ŁKS-owi. Gianni zmienił Marka Koźmińskiego przy prowadzeniu 5:0. Premierowy mecz Hajto zapamiętał ze zbyt małych, za ciasnych spodenek. Gianni grał w Hutniku z takimi piłkarzami jak m.in. Krzysztof Bukalski, Kazimierz Węgrzyn (to on najwięcej pomagał młodemu Hajcie), Mirosław Waligóra, Waldemar Góra, Jerzy Kowalik. W ciągu półtora roku zagrał tylko w pięciu meczach ligowych. Dopiero w ostatnim sezonie Hajto przebił się do podstawowego składu – wystąpił w 28 spotkaniach i strzelił dwa gole. Po udanym sezonie 1992/93 odszedł do Górnika Zabrze.

I – Internet. Tomasz Hajto jest aktywny w mediach społecznościowych – m.in. na Instagramie i Twitterze. Do niedawna był też ambasadorem jednej z firm bukmacherskich, biorąc udział w wielu internetowych akcjach promocyjnych (np. na kanale youtube’owym). Gianni czuje się ofiarą nienawistnych komentarzy w internecie – jak twierdzi, dostaje m.in. groźby karalne. W jednym z wywiadów pytał: „Gdzie jest granica tego zbydlęcenia?”.

J – Jagiellonia. W 2011 roku na weselu Kamila Grosickiego Hajto na tyle brylował w towarzystwie prezesa klubu z Białegostoku Cezarego Kuleszy, że ten z początkiem 2012 roku postanowił go zatrudnić w roli szkoleniowca. Początkowo problemem był brak licencji UEFA Pro umożliwiającej prowadzenie drużyny na szczeblu ekstraklasy, ale Hajto szybko zdał stosowne egzaminy i już oficjalnie mógł figurować jako trener. W Jagiellonii Gianni spędził półtora roku, dwukrotnie zajmując na koniec sezonu 10. miejsce. Wyniki były dalekie od oczekiwań władz klubu, w związku z czym po zakończeniu sezonu 2012/13 nie przedłużono z nim kontraktu. Po roku przerwy w pracy trenerskiej Hajto został zatrudniony przez pierwszoligowy GKS Tychy, ale efekty były tragiczne – klub spadł z ligi, a Gianni został zwolniony.

K – Kaiserslautern. Co prawda Tomasz Hajto nigdy nie grał w 1. FC Kaiserslautern, ale mistrzostwo Niemiec zdobyte przez ten klub w sezonie 1997/98 na długo zawładnęło jego sercem i duszą. A że Hajto mówi to, co myśli, to historią beniaminka, który wygrał Bundesligę, dzieli się chętnie z kibicami. Lipiec 2015 roku, mecz Piast Gliwice – Termalica Nieciecza, przerwa w grze, nic się dzieje… Hajto, współkomentujący ten mecz, wychodzi z założenia, że jest to idealny moment na edukację młodszej części widowni i przypomina inaugurację Bundesligi 1997/98, mecz Bayern – Kaiserslautern (0:1). To właśnie wtedy, najmłodsi pierwszy raz słyszą o zwycięskim golu Schjønberga i poznają legendarny skład Kaiserslautern. Z kronikarskiego obowiązku należy go przypomnieć: Reinke; Kadlec, Koch (31. Hristov), Kuka, Marschall, Ratinho (75. Reich), Roos, Schjønberg, Schäfer, Sforza, Wagner. Trenerem był Otto Rehhagel.

L – LUKS. W 2011 roku w Ludowym Uczniowskim Klubie Sportowym z Gomunic Hajto kończył swoją piłkarską karierę oraz zaczynał trenerską. Jako grający trener miał udział w awansie do klasy okręgowej. W składzie LUKS-u był też drugi Hajto – Mateusz, syn byłego reprezentanta kraju.

Ł – ŁKS. Dla Łódzkiego Klubu Sportowego Hajto grał przez dwa i pół roku. Na poziomie Ekstraklasy występował w sezonie 2006/07 oraz w rundzie wiosennej 2008/09. ŁKS skończył rozgrywki na siódmym miejscu w tabeli, ale ze względu na brak licencji został przesunięty na ostatnią lokatę i zdegradowany do I ligi. Po spadku Gianni pozostał w klubie do końca sezonu 2009/10. Był to ostatni sezon Hajty w zawodowej piłce.

M – Maków. Tomasz Hajto urodził się 16 października 1972 roku w Makowie Podhalańskim. W juniorach Halniaka Maków Podhalański stawiał pierwsze piłkarskie kroki.

N – Norymberga. Po odejściu z Schalke Hajto trafił latem 2004 roku do 1. FC Nürnberg. W klubie z Norymbergi spędził zaledwie jeden sezon. Początkowo, Gianni miał pewne miejsce w składzie beniaminka, ale z czasem popadł w konflikt z trenerem Wolfgangiem Wolfem.
Zdaniem Hajty pierwszym powodem sporu była opaska kapitańska – ponoć trener obiecał ją Polakowi, ale nie dotrzymał danego słowa. Wolfowi miało się także nie spodobać to, że Gianni przekazał mu zdanie drużyny na temat ciężkich treningów w okresie przygotowawczym. Czarę goryczy przelała czerwona kartka, którą Hajto ujrzał w meczu z Schalke. Wolf skrytykował polskiego obrońcę, ten nie pozostał dłużny. Od tego momentu Gianni miał coraz większe problemy z regularną grą. Do tego wszystkiego doszła jeszcze nieprawdziwa plotka o tym, że Hajto bez wiedzy trenera przebywał na testach w Glasgow.
W swojej autobiografii „Tomasz Hajto. Ostatnie rozdanie” (pisanej wspólnie z Cezarym Kowalskim, dziennikarzem m.in. Polsatu Sport) pobyt w 1. FC Nürnberg Gianni podsumowuje w następujący sposób: „Tak naprawdę nie chciałbym zbyt wiele mówić o tym epizodzie, bo nie za bardzo jest się czym pochwalić i wolałbym o nim zapomnieć”.

O – Osiągnięcia. W trakcie swojej kariery klubowej Hajto w barwach Schalke zdobył dwukrotnie Puchar Niemiec (2000/01, 2001/02). Do sukcesów można zapisać również triumf w Pucharze Intertoto (2003 rok, również jako gracz klubu z Gelsenkirchen). Z reprezentacją Polski wywalczył awans do mistrzostw świata w Korei i Japonii w 2002 roku.

P – Pauleta. 10 czerwca 2002 roku w koreańskim Jeonju w drugim meczu grupowym mistrzostw świata Polska zmierzyła się z Portugalią. Mecz miał ogromne znaczenie, gdyż obie drużyny przegrały swoje pierwsze spotkania (Polska uległa Korei Południowej 0:2, zaś Portugalia została pokonana przez USA 3:2). Porażka którejkolwiek z drużyn praktycznie przekreślała szanse na wyjście z grupy.
Selekcjoner Jerzy Engel zaskoczył ofensywnym ustawieniem (trzech napastników – Olisadebe, Kryszałowicz, Żurawski w pierwszym składzie). Niestety, Polacy zostali rozbici i przegrali aż 0:4.
Zwłaszcza obrona, z Tomaszem Hajto na czele, zagrała katastrofalnie. Pedro Pauleta strzelił trzy gole, ośmieszając polskich defensorów – przy pierwszej bramce w dziecinny sposób nawinął Gianniego. Beznadziejna gra to jedno, chamski faul na João Pinto w wykonaniu ówczesnego obrońcy Schalke, to drugie. Pauleta już na zawsze stał się symbolem tego meczu i mundialowej formy Gianniego. Gdy tylko ktoś chce dokuczyć Hajcie – przypomina mu mecz z Portugalią i Pauletę. Jak głosi anegdota, Jacek Bąk (kolega z reprezentacji) po jednym z meczów ligowych wymienił się koszulką z Pauletą (obaj grali w lidze francuskiej). Uznał, że świetnym żartem będzie podarowanie jej Gianniemu. Prawdopodobnie w obawie przed reakcją kolegi – Bąk z pomysłu wręczenia koszulki zrezygnował.
Hajty nie oszczędzali koledzy klubowi z Schalke, którzy namówili jednego z młodszych piłkarzy, aby powiedział coś o Paulecie, w kierunku Gianniego. Polski obrońca przez cały trening polował na nogi młokosa. Od złośliwości nie mógł się powstrzymać także Zbigniew Boniek, który podczas Mistrzostw Europy U-21 rozgrywanych w Polsce (2017 rok) zasiadał podczas jednego z meczów obok Paulety. W kuluarach powstał krótki filmik, na którym Boniek namawia Pauletę do pozdrowienia Hajty. Portugalczyk z uśmiechem mówi: „Hajto, trzy!”.

R – Reprezentacja. Tomasz Hajto zadebiutował w reprezentacji Polski w sierpniu 1996 roku w meczu z Cyprem (2:2), za kadencji Antoniego Piechniczka. Zakończył występy w kadrze w lutym 2005 roku (porażka z Białorusią 1:3) za Pawła Janasa. W tym czasie rozegrał 62 mecze i zdobył 6 goli. Gianni był bohaterem meczu towarzyskiego z Rosją (3:1, maj 1998 roku), w którym zdobył dwa gole. Wraz z drużyną Jerzego Engela wygrał grupę eliminacyjną do mistrzostw świata w Korei i Japonii i wziął udział w turnieju finałowym. Hajto jest członkiem Klubu Wybitnego Reprezentanta (ponad 60 występów w kadrze).

S – Schalke. W FC Schalke 04 Hajto spędził cztery pełne sezony i jest to najlepszy okres w jego karierze. Zdobył z klubem wicemistrzostwo Niemiec (patrz: A), dwukrotnie triumfował w Pucharze Niemiec. W 2020 roku (razem z Tomaszem Wałdochem) został wybrany przez fanów z Gelsenkirchen do najlepszej „11” klubu w XXI wieku. Jak sam Hajto przyznaje, Schalke zajmuje szczególne miejsce w jego sercu. Po zakończeniu kariery klub z Zagłębia Ruhry ciągle pamięta o Hajcie, zapraszając go na mecze i benefisy. Co roku Polak otrzymuje na urodziny pocztą bukiet niebiesko-białych róż (każdego roku o jedną więcej).
Miłość Gianniego do Schalke jest tak wielka, że nawet zaproponował swoje usługi trenerskie. Hajto przekonany o swoich umiejętnościach szkoleniowych chciał pomóc klubowi po sensacyjnym spadku do 2. Bundesligi. W wywiadzie, dla jednego z niemieckich serwisów, pytał: „Jeśli nie teraz, to kiedy?”. Kolega Gianniego z czasów Schalke i reprezentacji Tomasz Wałdoch wzniósł się na wyżyny dyplomacji: „Nie wiem za bardzo, jak się odnieść do słów Tomka. Pozostawię tę jego deklarację bez komentarza”.

T – Truskawka. Owoc, który jest symbolem lapsusów, błędów i przeinaczeń Hajty. „Truskawka na torcie” padła z ust Gianniego w trakcie meczu eliminacyjnego do mistrzostw świata w Rosji, Polska – Czarnogóra (4:2) w październiku 2017 roku.
Do innych najsłynniejszych lapsusów można zaliczyć: „Tak mi kiedyś powiedział mój były menadżer, którego do dziś dobrze wspominam. Na szczęście nie żyje” (o Rudim Assauerze); „Trzymam za niego kciuki. Powodzenia. Byłem z nim w Zabrzu i w reprezentacji, wiele razy razem w pokoju. Niech mu, jak to się mówi, ziemia lekką będzie” (o Jerzym Brzęczku).
W swoich komentarzach i wypowiedziach, Gianni często używa słów i zwrotów z języka niemieckiego – „antizipieren”, „Spielstatistik”, „Qualität” i „die Details”. Zwłaszcza „detale” to jeden z ulubionych wyrazów Hajty. W świecie Gianniego decydują one o wyniku meczu. Czym są? Poziom koncentracji, odpoczynek przed meczem, przygotowanie taktyczne…

U – Uzależnienie. Już w trakcie pobytu Hajty w ŁKS-ie pojawiły się plotki o wizytach piłkarza w kasynach. Kibice podczas meczów wznosili okrzyki: „Hajto! Co? Kasyno!”, czym doprowadzali obrońcę do wściekłości. Piłkarz tłumaczył, że jest dorosły, a kasyna w Polsce są legalne. W swojej autobiografii Gianni przyznaje, że po skończonej karierze hazard stał się nałogiem, z którym ciężko było mu wygrać, i utracił nad nim kontrolę.

W – Wojewódzki. Jesienią 2017 roku Tomasz Hajto pojawił się w talk-show Kuby Wojewódzkiego. O dziwo, Gianni potrafił zachować dystans do samego siebie. Zdobył się też na szczere wyznania, np. o tym, że w trakcie kariery piłkarskiej przebalował 20 milionów złotych, a ferrari, które miał – sprzedał po pół roku, bo go tylko plecy bolały.

Z – Zebry. W życiu Gianniego zebry są bardzo ważne. Raz kojarzą się pozytywnie, innym razem tragicznie. Po czterech sezonach w Górniku Zabrze Hajto latem 1997 roku odszedł do MSV Duisburg, rozpoczynając swoją przygodę z Bundesligą. Dla Zebr grał przez trzy lata. Początki Hajty w Duisburgu były rewelacyjne. W pierwszych dziewięciu meczach aż pięciokrotnie trafiał do drużyny kolejki prestiżowego „Kickera”. Pomimo tego, że w sezonie 1999/2000 Duisburg spadł z hukiem (ostatnie miejsce) do 2. Bundesligi, Hajto zanotował sportowy awans, trafiając do znacznie silniejszego FC Schalke.
W barwach Zebr Hajto ustanowił rekord Bundesligi w liczbie otrzymanych żółtych kartek (w sezonie 1998/99 zobaczył ich 16). Wyczyn Gianniego przetrwał 21 lat. W czerwcu 2020 piłkarz Paderborn, Albańczyk Klaus Gjasula, pobił rekord Hajty (17 żółtych kartek w ciągu jednego sezonu).
Znacznie gorsze doświadczenia z zebrami miało miejsce w 2007 roku w Łodzi. Wtedy to Gianni śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych 74-letnią kobietę. Hajto nie ustąpił pierwszeństwa staruszce i nie zachował ostrożności. Według biegłych rozpędzony Chrysler piłkarza jechał 67 km/h, w miejscu, w którym obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Wyrok sądu: dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery, 7 (słownie: siedem) tysięcy złotych grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów przez rok.

Łukasz Wierzbowski