TOP 250. Andy Cole (191.)

Subiektywny ranking najlepszych piłkarzy świata ostatniego ćwierćwiecza. Na pozycji 191. Andrew Alexander Cole.
Angielski napastnik ur. w 1971 r. w Nottingham.
Legenda klubu z Old Trafford, gdzie grał przez osiem sezonów. Zabójczy w polu karnym, skoczny, szybki, z precyzyjnym strzałem.
Z wynikiem 187 goli strzelonych w Premier League, plasuje się na 2. pozycji pod tym względem w historii ligi (liderem tej klasyfikacji jest Alan Shearer).
Przez trzy sezony, Cole był połówką jednego z najlepszych duetów ofensywnych świata. Drugą był rzecz jasna Dwight Yorke. Razem w MU strzelili łącznie ponad 100 goli w rzeczone trzy lata!
Przez 20 sezonów zwiedził aż 12 angielskich klubów. Sporo było krótkich epizodów, np. Arsenal FC gdzie zaczynał (1/0), Man City (23/10), Portsmouth FC (22/4), czy rodzinny Nottingham Forest (11/0), gdzie zakończył karierę. Ale wcześniej przez kilkanaście lat piękna kariera m.in. w Newcastle Utd (85/68), oczywiście Man Utd (276/123), czy w Blackburn Rovers (100/37).
Z Arsenalem Tarcza Wspólnoty w 1991 (trofeum jak najbardziej zasłużone, bowiem Cole zagrał tylko w tym meczu w barwach Kanonierów!), z Blackburn Puchar Ligi (2002), z MU pięciokrotny Mistrz Anglii (1996, 1997, 1999, 2000, 2001), dwa Puchary (1996, 1999), dwie Tarcze (1996, 1997) oraz Puchar Europy i Puchar Interkontynentalny (1999).
W 1994 r. był wybrany Najlepszym Młodym Zawodnikiem Premiership i został Królem Strzelców ligi.
Nie miał szczęścia w kadrze. Zagrał w 15 meczach zdobywając zaledwie jednego gola.
Nigdy nie zagrał na wielkim turnieju w barwach swojej reprezentacji. Swoje cztery pierwsze mecze w kadrze rozgrywał u czterech różnych selekcjonerów! Kolejno; Urugwaj (Terry Venables), Włochy (Glenn Hoddle), Francja (Howard Wilkinson) i Polska (Kevin Keegan). To nie wróżyło niczego dobrego…
Łącznie w karierze 647 meczów i 285 goli.
Nasz bohater to pierwszy zawodnik w historii, który zdobył 5 goli w meczu Premier League (4 marca 1995, MU – Ipswich Town 9:0).
Przed sezonem 1996/97 w meczu towarzyskim MU – Liverpool, obrońca LFC, niejaki Neil Ruddock jednym wślizgiem złamał Cole’owi obie nogi.
Pół roku później napastnik był już na murawie i strzelił gola na Anfield, na trzy kolejki przed końcem sezonu. United wygrali 3:1 i znacznie przybliżyli się wtedy do mistrzostwa, które ostatecznie zdobyli.
To nie był ostatni raz, kiedy Cole „mścił się” na murawie.
Na MŚ 1998 r. w kadrze zabrakło omawianego zawodnika. Trener Glenn Hoddle stwierdził, że Cole nie jest dostatecznie dobrym napastnikiem. Piłkarz czekał cierpliwie cztery lata – w finale Pucharu Ligi w 2002 r. jego Blackburn ograło w finale Tottenham 2:1. Decydującą bramkę zdobył Andy Cole. Trenerem ekipy z Płn. Londynu był… Glenn Hoddle.
Jego najlepszym przyjacielem w MU był Ryan Giggs. Szczerze się za to nienawidził z Teddym Sheringhamem – na Wembley w meczu z Urugwajem, Cole debiutował w kadrze. Zmienił Sheringhama, a ten, schodząc z boiska, nie podał ręki debiutantowi…
***
Legenda „Czerwonych Diabłów”:
Dariusz Kimla