TOP 250. Rui Costa (121.)

Subiektywny ranking najlepszych piłkarzy świata ostatnich trzech dekad. Na pozycji 121. Rui Manuel César Costa.

Portugalski pomocnik ur. w 1972 r. w miejscowości Amadora (pozdrowienia dla Przemka).
Wspaniała technika, przegląd pola, boiskowy spryt i inteligencja oraz silny i precyzyjny strzał.
Gdy mały Rui poszedł na pierwszy trening w Benfice (miał wtedy pięć lat), już po 10 minutach zabawy z piłką, pewien człowiek który zajmował się w tym klubie wówczas młodymi piłkarzami, stwierdził, iż jest to wyjątkowy talent i musi zostać w SLB. Tym człowiekiem był… Eusébio.

Nasz bohater zaczynał i kończył w „Orłach” z Lizbony (łącznie 178/30), choć pierwszy sezon seniorskiej kariery spędził na wypożyczeniu w AD Fafe (38/6). W międzyczasie dwie włoskie firmy – Fiorentina (276/50) i AC Milan (192/11).
Z Benfiką Mistrzostwo i Puchar kraju, z „Violą” dwa Puchary i Superpuchar Włoch. Najwięcej laurów z Milanem – Scudetto, Puchar i Superpuchar Włoch oraz Puchar i Superpuchar Europy.

W reprezentacji Portugalii 94 mecze i 26 goli.
Grał w trzech Euro (1996 – ćwierćfinał, 2000 – półfinał, 2004 – srebro) i w Mundialu 2002.
Strzelał dość egzotycznym ekipom. Na jego rozkładzie bramkarze z takich federacji jak Malta, Liechtenstein (aż sześć goli w dwóch meczach), dwukrotnie Albania, tyleż goli z Mozambikiem, Litwa, Estonia, itd.
Trafiał też z solidniejszymi rywalami – Francja, Dania, Szwecja, Rosja i Anglia. Nam, w pamiętnym 0:4 w Korei 2002 też wcisnął…
W roku 1991 zdobył z kadrą U-20 Mistrzostwo Świata.

Dwukrotnie wybierano go do Drużyny Euro (1996, 2000).
W sezonie 2002/03 był Najlepiej Asystującym w Lidze Mistrzów.
W 2008 został Najlepszym Piłkarzem Benfiki.
Widnieje na prestiżowej liście FIFA 100.
Był także uhonorowany Orderem Infanta Henryka (portugalskie odznaczenie państwowe nadawane za wybitne zasługi dla Portugalii i jej kultury).

Po zakończeniu piłkarskiej kariery był przez pewien czas Dyrektorem Sportowym w klubie z Lizbony.

Łącznie w karierze rozegrał 778 meczów i zdobył w nich 123 bramki.

***

Il Maestro, prawdziwa „dycha”:

Dariusz Kimla