Trzech z Rakowa do wywiadu

W dobie dogrywania meczów, mam na myśli akurat europejskie puchary, jakby na siłę i w nowej formule, znalazłem czas na pewien przerywnik.

Był nim dwudziestominutowy dokument sportowy „Rozmówki polsko-czeskie”, które poprowadził Szymon Ratajczak, wyemitowany niedawno przez stację nSport+. Jego gośćmi byli znani z występów w Ekstraklasie: Petr Schwarz, Tomáš Petrášek i Daniel Bartl.

Pytania stawiane przez gospodarza były przeważnie ogólne. W największej mierze dotyczyły porównań tego, co polskie, w zestawieniu z czeskim.

Prowadzący zadbał również o sprawdzenie poziomu zadowolenia tychże Czechów z pobytu w Polsce.

Jak to wypadło i czy rozmowy się kleiły, o tym będzie poniżej.

Chociaż nie zamierzam stawiać szybko kropki, cały ten pomysł ocenię już w tym miejscu. Gdyby w taki sposób, jak w tym materiale, miano przedstawiać piłkarzy z naszej ligi, to nie miałbym nic przeciwko.

Pierwsze z pytań można by śmiało uznać za retoryczne. Przedmiotem był bowiem żółty napój z pianą. Które lepsze: polskie piwo czy czeskie? Jak jeden mąż cała trójka nie miała wątpliwości, odpowiadając bez zawahania.

Jedzenie. Czy można śmiało odżywiać się tradycyjnie po czesku i zachować przy tym sportową formę? To się wyklucza, stwierdził wysoki stoper z Częstochowy. Można sobie pozwolić na obiad u babci w ojczyźnie, jednak najlepiej jednorazowo i po sezonie.

Jeśli posiłki sprowadzić do smażonego sera, knedli, parówek, to rzeczywiście nie będzie lekko, jak mam skomentować. Dla uświadomionych jest to sprawa oczywista.

W kolejnym pytaniu Szymon Ratajczak zahaczył o kobiety. W odpowiedzi dało się wyczuć swego rodzaju rezerwę. Ostatecznie zwyciężyło zwięzłe „mamy swoje”.

Co jest popularniejsze w Czechach: piłka nożna czy hokej na lodzie? 50 na 50, ponownie wziął to na siebie kapitan Rakowa Petrášek, ale z tendencją zwyżkową na korzyść kija i krążka.

Dodał także, że atmosfera panująca na meczach hokeja jest znacznie bardziej gorąca. Więcej dzieje się zarówno na tafli, jak i na trybunach.

Jak się wam żyje w Polsce? Boczny pomocnik Bartl chyba najbardziej pragmatycznie odpowiedział. Dobrze, zważywszy na to, że droga do domu z Częstochowy zajmuje wychowankowi Baníka Ostrawa półtorej godziny. Gdy zaś grał w rodzimej lidze, bywało, że dojazd do miasta, z którego pochodzi też Jaromír Nohavica, zajmował mu godzin pięć.

Petrášek zaczął odpowiedź od kwaśnego uśmiechu. Tak sobie, bo niedawno ktoś ukradł mu rower. Za chwilę skorygował wypowiedź. Oczywiście, że mu się podoba tutaj. To jak, dopytał prowadzący, naprawdę zginął ten rower…

Lider obrony częstochowian zwrócił uwagę na to, że Polska stała się krajem, w którym można zauważyć liczne inwestycje prowadzone od kilku już lat. Że w Czechach akurat tego, że poprawiana jest np. infrastruktura, nie widać. Wcześniej, owszem.

Cała trójka zgodnie też przyznała, że na najwyższym poziomie stoją w naszym kraju szeroko pojęte usługi.

Gości nie ominęło pytanie o poziom sportowy każdego z osobna. Trochę oceniali siebie. Nie było tajemnicy w tym, że Petráškiem w grudniu zeszłego roku interesowała się Sparta Praga. Dla wielu Czechów jest to „klub marzenie”. Może akurat nie dla Bartla, byłego piłkarza Baníka. Petrášek poprosił zarząd o to, żeby wiedział, na czym stoi. Uzyskał jednoznaczną odpowiedź, że jest drużynie Rakowa niezbędny.

Schwarz to z kolei jeden z kluczowych piłkarzy linii pomocy. Aktywny, mobilny gracz środka pola, któremu nie sprawia problemu precyzyjne wykonywanie stałych fragmentów, nad czym pracował również z asystentem trenera Marka Papszuna – Maciejem Kędziorkiem.

Ciekawostką jest to, że ten filigranowy pomocnik trenował kiedyś skoki narciarskie. Jak sam przyznał w programie – postawił na piłkę, gdyż miał lęk wysokości…

Bartla, oceniał Petrášek, gdy tylko jest w pełni zdrowy, ogromnie trudno zatrzymać. Sam nim wielokrotnie kręcił na treningach, dodał. Potrafi się mocno przy linii rozpędzić, mając przy tym nienaganną kontrolę nad piłką. Jeśli nie będą trapić go kontuzje, drużyna z Bartlem w składzie będzie silniejsza.

Na koniec zagrali w hokeja. Miniturniej. Każdy z każdym. Do dwóch zdobytych goli. Górą był Petrášek, który w przeszłości po prostu godzinami uganiał się za krążkiem. Widać to było na ekranie. Jak i pewne zadowolenie. Przyznał się w trakcie tej gry, że szkoda, iż nie ma takiej szybkiej nogi na boisku. Było zatem miejsce na samokrytykę i rezerwę do własnych umiejętności piłkarskich.

Nie da się ukryć faktu, że nieprzypadkowo popularny „Tomek” nosi opaskę kapitańską. W opisanym programie był najbardziej rozmowny. Nie ma więc najmniejszych problemów z komunikacją. Jest dość pewny siebie. Zna swoją wartość. Wie, że na placu gry może wyróżniać się nie tylko samym wzrostem. Pozostali dwaj czescy piłkarze aż tak otwarci nie byli. Nie każdy jednak ma cechy lidera.

„Rozmówki polsko-czeskie” uznaję za udane przedsięwzięcie. Nawet przez chwilę nie miałem wrażenia, że gościom zabrakło skromności. A różnie z tym bywa, jeśli chodzi o piłkarzy. Nie muszą występować na co dzień – dajmy na to – w Juventusie, żeby mieć o sobie przesadne mniemanie. Tego nie było.

Petr Schwarz w zakończonym sezonie w lidze rozegrał 34 mecze i zdobył osiem goli. Ma 28 lat.

Tomáš Petrášek zagrał tyle samo meczów (sześć goli na koncie). Jest rówieśnikiem Schwarza.

Najstarszy z nich, Daniel Bartl, 31 lat, 28 razy pojawił się na boisku (dwa gole).

Raków Częstochowa sezon 2019/2020 zakończył na 10. miejscu. Klub wciąż czeka na własny stadion. Gościnnie dotychczas rozgrywał swoje spotkania w roli gospodarza w Bełchatowie.

Paweł Król