W telewizji mówią (8). Ekstraklasyka, odc. 13.

Fajny program wczoraj widziałem. Mógłby być jeszcze fajniejszy. Aż dziw, że jego twórcy nie wpadli na kilka prostych pomysłów.

Jeszcze w poprzednim sezonie naszej fantastycznej ligi najciekawszą częścią „Ekstraklasy po godzinach”, lecącej w poniedziałek w nSport+, był cykl „Zdarzyło się wczoraj”. Mogliśmy dzięki niemu przypomnieć sobie fragmenty starych meczów ligowych.

W obecnych rozgrywkach nie ma już w programie prowadzonym na zmianę przez Filipa Surmę i Żelisława Żyżyńskiego jego najmocniejszego punktu. Jest „Ekstraklasyka” – zapowiedź osobnej rozrywki dla ludzi sentymentalnych. Gospodarzem nowego programu jest kiedyś prowadzący „Ekstraklasę po godzinach”, Krzysztof Marciniak.

Pół godzinki z nie tak dawną przeszłością? Czemu nie. Zajmijmy się odcinkiem trzynastym. Jego bohaterem jest Pogoń Szczecin z sezonu 2000/2001.

***

Niby nie było to dawno, ale jednak jakby sto lat temu. Widzimy koszulki, w których zmieściłby się Mr Creosote, murawy, na które Leo Beenhakker nie wyprowadziłby psa, sędziów o urodzie sprzedawcy przegrywanych kaset VHS… No i starych piłkarzy. Dzięki nim po raz kolejny pomyślałem, że chyba trochę położyłem lagę na naszą klubową piłkę: znam więcej zawodników z tamtych czasów niż z obecnych.

W opisywanym odcinku możemy zobaczyć fragmenty meczów Pogoni z Widzewem Łódź oraz Ruchem Chorzów, meczów sprzed 19 i 18 lat. Widać na nich wszystko to, o czym napisałem wyżej. W tym Grzegorza Mielcarskiego, który był w stanie zmarnować każdą sytuację (ale czasem trafiał, bądźmy sprawiedliwi), i Edwarda Lorensa – przy nim Henryk Apostel wyglądał na niezłego jajcarza.

Z puszczonych skrótów, zwłaszcza meczu Pogoni z Ruchem, wygląda na to, że szczecinianie potrafili grać ciekawą piłkę. Co z tego, skoro ówczesny właściciel, Turek Sabri Bekdas, nie dostał terenów pod swą działalność i w końcu zwinął się ze Szczecina. Zaczęły się problemy z kasą, drużyna Lorensa zaczęła grać coraz słabiej, ale sezon zakończyła jednak na drugim miejscu. Z przewagą dziewięciu punktów rozgrywki wygrała Wisła Kraków, Ruch skończył jako szósty, Widzew był dwunasty. Królem strzelców został Tomasz Frankowski (18 goli).


90minut.pl

Z jednej strony „Ekstraklasyka” to naprawdę miło spędzone pół godziny, z drugiej – program trochę irytuje. Dlaczego nie dać obok gadającego Marciniaka składów z meczu? Czemu nie wrzucić choćby na chwilę tabeli ligowej? Dlaczego nie dowiadujemy się, kto występował w roli komentatorów? Jacka Laskowskiego, jak każdy, rozpoznaję, ale kim był drugi gość w dziupli podczas meczu Pogoń – Widzew? Mam wrażenie, że w życiu go nie słyszałem. Dziwi mnie, że autorzy programu nie wpadli na tak proste pomysły.

Trochę też nie rozumiem, po co Marciniak w roli prowadzącego. Nie lepszy byłby głos z offu i więcej archiwaliów? A biorąc pod uwagę niektóre gęby pojawiające się w „Ekstraklasyce” (nie mówię, że akurat w tym odcinku…), prowadzącym – jeśli musi być – powinien zostać Dominik Panek z „Blogu Piłkarska Mafia”.

***

„Ekstraklasyka” to udany program w coraz gorszym Canal+ Sport. Warto dzięki niemu powspominać stare czasy i przekonać się, jak wiele musi się zmienić, żeby wszystko zostało po staremu, wszak wciąż jesteśmy piłkarskim pierdziszewem. Wtedy mieliśmy przynajmniej Białą Gwiazdę, teraz – żadnej porządnej drużyny.

Marcin Wandzel