Wczorajszy mecz. Bayern Monachium – Borussia Dortmund 1:1, k. 0:2

Lewandowski strzelił, ale Błaszczykowski awansował…

Z pojedynku dwóch kapitanów reprezentacji Polski: obecnego (Robert Lewandowski) i poprzedniego (Jakub Błaszczykowski) zwycięsko wyszedł ten drugi, co należy uznawać za sensację sporego kalibru, bowiem przed meczem to Bayern był odmieniany przez wszystkie przypadki jako faworyt. Podopieczni Juergena Kloppa dość mozolnie dźwigają się po wielkim kryzysie, jaki toczył klub z Westfalii jesienią ubiegłego roku i Puchar Niemiec był dla nich realną szansą na zakwalifikowanie się do Ligi Europy. Trzeba było – tylko i aż –przejść wielki Bayern. A to jeszcze nie koniec drogi do Europy…

Kilkanaście dni temu Klopp ogłosił, że kończy swoją przygodę z Dortmundem po siedmiu latach. Obie strony (Borussia oraz trener) powinny być niezwykle zadowolone z tej współpracy – za czasów Kloppa BVB wywalczyło m.in dwa mistrzostwa kraju, awansowało do finału Ligi Mistrzów. Wreszcie pod okiem charyzmatycznego szkoleniowca niebywale rozwinęli się Roman Weidenfeller, Mats Hummels, Łukasz Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski, Marco Reus, Nuri Sahin, Shinji Kagawa…

ef59d55816031c8f09cbb4fabcd5d341

Maestro Robert
Wtorkowy mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, czyli od długiego posiadania piłki Bayernu i prób kontrataków w wykonaniu Borussii. Z przewagi gospodarzy przez pierwszy kwadrans niewiele wynikało. Sygnał do ataku dał niecelnym (bo nieczystym) strzałem głową Thomas Mueller w 14. minucie. Chwilę później Michael Langerak musiał interweniować po uderzeniu Philippa Lahma. Australijski golkiper najadł się strachu w 21. minucie, gdy do dośrodkowania Rafinhi niczym wystrzelony z procy wyskoczył Marokańczyk Mehdi Benatia, lecz minimalnie chybił. Gdyby Benatia bardziej przyłożył się do strzału, mógł zapewnić monachijczykom prowadzenie. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 30. minucie właśnie Benatia przechwycił piłkę po niemrawym zagraniu Kagawy i długim podaniem uruchomił Lewandowskiego. „Lewy” wpadł w pole karne i uderzył obok Langeraka, lecz piłka trafiła w słupek. Polski napastnik dopadł do odbitej futbolówki i mimo ostrego kąta skierował ją do bramki, zakładając „siatkę” obrońcy Borussii. W tej sytuacji ujawniła się cała maestria polskiego snajpera.

W pierwszej połowie poza wymienionymi akcjami działo się niewiele. Goście właściwie nie istnieli na boisku. Kto chciał zobaczyć Błaszczykowskiego, musiał zerknąć w meczowy protokół, bo Kuba na murawie przy piłce bywał naprawdę sporadycznie. Ważnym elementem transmisji było notoryczne „wieszanie” się przekazu z Monachium, by po 20 minutach redaktor Tomasz Jasina obwieścił, że z powodu burz transmisja została przerwana i odesłał widzów do studia, w którym tradycyjnie brylował Jerzy Engel, mający do towarzystwa Dariusza Wdowczyka. Obaj panowie 15 lat temu wywalczyli z Polonią Warszawa mistrzostwo Polski. Widać Engel ma ogromne wpływy w TVP, bowiem nie sposób oprzeć się wrażeniu, że najpierw załatwił robotę eksperta od wszystkiego Marcinowi Żewłakowowi, teraz „wkręca” do publicznej Wdowczyka. Engel jest już tak kultową postacią, że równie kultowy zespół Rammstein nagrał piosenkę (o nim?) zanim i trener i zespół zaczęli kultowymi być.

Gol jak wiatr w żagle
Abstrahując od teledysku, w drugiej połowie też było co oglądać. Najpierw po prostopadłym zagraniu Mitchella Weisera, z kilku metrów uderzał Mueller, ale australijski bramkarz BVB instynktowną interwencją uratował zespół od straty gola, zaś w 55. minucie po podaniu Juana Bernata Lewandowski huknął w poprzeczkę. Przy próbie dobitki, akcję Muellera ręką przerwał Marcel Schmeltzer. Peter Gagelmann karnego nie podyktował, czym doprowadził do furii szkoleniowca Bayernu, Pepa Guardiolę. Chwilę później w polu karnym zamotał się Thiago Alcantara, który zdołał oddać strzał, lecz zagrożenia w tym wszystkim było tyle, co kot napłakał.

Od tego momentu gra gospodarzy wyraźnie „siadła”, jakby uwierzyli, że awans do finału mają już w kieszeni, a jednobramkową przewagę starali się dowieźć do końca. Tymczasem Henrich Mchitarian, Pierre Emerick Aubameyang, Błaszczykowski i Reus jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przypomnieli sobie, że w piłkę jednak grać umieją. W 75. minucie przeprowadzili filmową akcję, po której reprezentant Gabonu zamknął wślizgiem podanie wzdłuż bramki od Ormianina. Wyrównujący gol dodał gościom wiatru w żagle. Bezrobotny dotąd Manuel Neuer miał ręce pełne roboty. Najpierw wybił efektownego woleja Mchitariana, chwilę później wyciągnięty jak struna, końcówkami palców wybił na róg płaski strzał Reusa.

Guardiola w spotkaniu z Borussią poniósł wielką stratę, gdy kontuzji doznał wprowadzony na boisko rekonwalescent Arjen Robben. Holenderski skrzydłowy schodził z boiska z wyraźnym grymasem bólu i nie wiadomo, czy w środę zagra z Barceloną w półfinale Ligi Mistrzów.

Odejdzie z Pucharem?
W dogrywce dwie doskonałe sytuacje zmarnował Bastian Schweinsteiger. W 101. minucie po centrze z wolnego Xabiego Alonso pomocnik Bayernu niemal miał obowiązek skierować piłkę do siatki, ale z sobie znanych powodów tego nie uczynił. Zaś w 115. minucie po wrzutce Rafinhi zrobił wszystko, co trzeba, lecz na przeszkodzie stanął mu kapitalnie interweniujący Langerak. Wcześniej, bo w 108. minucie czerwoną kartkę otrzymał Słoweniec Kevin Kampl, który 25 minut wcześniej zmienił Błaszczykowskiego. Wydaje się, że nawet ze zmęczonego Polaka Klopp miałby większy pożytek… Jeszcze pod koniec dogrywki Langerak odważnym wyjściem zdemolował szczękę Lewandowskiego. Gagelmann znów nie podyktował karnego dla Bayernu, choć gdyby podjął taką decyzję, absolutnie nie skrzywdziłby drużyny Kloppa.

Gracze Bayernu byli chyba mocno oszołomieni tym, że w regulaminowym czasie oraz w dogrywce nie rozstrzygnęli meczu na swoją korzyść, bo nie wykorzystali żadnego (!) z czterech rzutów karnych. Lahm i Alonso zadziwiająco poślizgnęli się w decydującym momencie przed oddaniem strzału i pudłowali, Mario Goetze strzelił idealnie na wysokości ramion Langeraka, a Neuer omal nie strącił poprzeczki. Goście zachowali więcej spokoju i nawet pudło Hummelsa nie popsuło im fety z okazji awansu do finału Pucharu Niemiec. Mimo nieudanego sezonu, Klopp ma szansę zakończyć pracę w Borussii zdobyciem trofeum. Nie będzie to mistrzostwo Niemiec, ani triumf w Lidze Mistrzów, ale Puchar Niemiec też ma swój prestiż.

28 kwietnia 2015, Allianz Arena w Monachium
Półfinał Pucharu Niemiec
Bayern Monachium – Borussia Dortmund 1:1 (1:0, 1:1), k. 0:2
Gole: Lewandowski 30. – Aubameyang 75.
Karne: Lahm (niecelnie), Xabi Alonso (niecelnie), Goetze (broni Langerak), Neuer (poprzeczka)/0:1 – Gundogan, 0:2 – Kehl, Hummels (broni Neuer)
Bayern: Manuel Neuer – Rafinha, Jerome Boateng, Mehdi Benatia, Juan Bernat – Mitchell Weiser, Philipp Lahm, Xabi Alonso, Thiago Alcantara (68. Arjen Robben, 84. Mario Goetze), Thomas Mueller (76. Bastian Schweinsteiger) – Robert Lewandowski.
Borussia: Michael Langerak – Eric Durm, Sokratis Papastathopoulos, Mats Hummels, Marcel Schmeltzer – Jakub Błaszczykowski (83. Kevin Kampl), Sven Bender (90. Sebastian Kehl), Ilkay Gundogan, Shinji Kagawa (70. Henrich Mchitarian), Marco Reus – Pierre Emerick Aubameyang.
Żółte kartki: Rafinha, Alonso, Benatia/Kampl, Papastahopoulos, Langerak.
Czerwona kartka: Kampl (108.)
Sędziował: Peter Gagelmann.
Widzów: 75.000

Grzegorz Ziarkowski