Wczorajszy mecz. Białoruś – Słowacja 1:3

Pogromcy Hiszpanów nie mieli łatwej przeprawy w Borysowie…

Kim właściwie są Słowacy, którzy przewodzą z kompletem punktów w grupie D? Sensacją, czy nową europejską siłą? Do tej drugiej sporo im brakuje. Na pewno są jednak zespołem potrafiącym sprawiać niespodzianki. Pogromcy Ukraińców i aktualnych mistrzów Europy, Hiszpanów nie mieli łatwej przeprawy z porozbijaną Białorusią na świecącym pustkami stadionie w Borysowie.

Lew na czele baranów
Gdy patrzę na słowacką reprezentację, przypomina mi się przysłowie o tym, że lepszy jest lew na czele armii baranów niż baran dowodzący stadem lwów. Kto jest lwem w słowackiej ekipie? Pytanie retoryczne. Oczywiście Marek Hamsik, lider włoskiego Napoli. Jednak w pierwszej połowie niedzielnego starcia pozwolił się wyszumieć swoim żołnierzom. Wyszło na tyle słabo, że w drugiej części musiał wziąć sprawy w swoje ręce, a raczej nogi.

Nasi południowi sąsiedzi mogli prowadzić już w 7. minucie, gdy Jan Durica silnie uderzył z rzutu wolnego, a Jurij Żewnow z trudem wybił piłkę na róg. Po dośrodkowaniu Vladimira Weissa z kornera, golkiper Torpedo Moskwa fantastycznie obronił strzał z metra Juraja Kucki. Słowacy byli w tej samej sytuacji, w jakiej jest nasza reprezentacja przed spotkaniem ze Szkocją: ograli silnego rywala i oczekiwali, że Białorusini będą się ich bać. Gospodarze nie zamierzali się kłaść na murawie, choć z przodu nie mieli żadnych argumentów. Starał się jak mógł kapitan, Timofiej Kałaczow, ale nie miał wsparcia w kolegach.

belarus-slovakia-sergei-balanovich-peter-pekarik

Front mu nie grozi
Kilerem w białoruskiej drużynie miał być naturalizowany Brazylijczyk, Renan. 25-latek po odejściu z BATE Borysów półtora roku temu, odcina kupony od mołojeckiej sławy. Grał w Rosji, Kazachstanie, a teraz w portugalskim Rio Ave. Renan, gdy biegał po białoruskich boiskach, starał się jak mógł. Gdy wyjechał zagranicę zaczął bojkotować kadrę swojego nowego kraju. Jego wczorajszy występ należy traktować w kategorii sabotażu, bowiem przez 45 minut majestatycznie przechadzał się po murawie z głową opuszczoną ku murawie. Może szukał drobnych?

Niedawno obserwowałem Edmara w barwach Ukrainy. Naturalizowany Brazylijczyk ma nie lada motywację, by angażować się w mecze swojej nowej reprezentacji. Grozi mu bowiem zesłanie w okolice Doniecka, gdzie być może będzie bronił granic niepodległej Ukrainy przed najeźdźcą z Rosji. Też bym wolał biegać po boisku, niż z karabinem po okopach. Renanowi wyprawa na front nie grozi, chyba, że Białorusini zewrą z Rosjanami szyki i zbudują wspólny front przeciw Ukraińcom…

Hamsik zaistniał
Słowacy w pierwszej połowie grali na tyle słabo, że komentujący spotkanie dla Polsatu Sport News Piotr Przybysz i Robert Zieliński z „Polska The Times” skupili się na fryzurach i tatuażach słowackich piłkarzy. Po zmianie stron goście nieśmiało ruszyli do przodu. W 47. minucie po podaniu Adama Nemeca, Hamsik strzelał z 15. metrów, lecz Żewnow zdołał wybić piłkę. Chwilę później Nemec wpadł w pole karne i sam spróbował strzału. Pomylił się o metr.

Goście rozgrywali piłkę w jednostajnym tempie, brakowało przyspieszenia. Gdy wreszcie „zaskoczył” Hamsik, pod bramką Białorusinów zrobiło się niebezpiecznie. W 60. minucie Robert Mak mógł wykończyć kombinacyjną akcję Słowaków, lecz z ostrego kąta trafił w Żewnowa. Pięć minut później lewą stroną ruszył Weiss i wyłożył piłkę na 15. metr, wbiegającemu Hamsikowi. Pomocnik Napoli pięknie uderzył w okienko i dał prowadzenie drużynie Jana Kozaka. W 68. minucie bramkarz Torpedo Moskwa wybiegł daleko przed pole karne, czym uprzedził szarżującego Weissa.

Kosztowny przestój i zabójcza końcówka
Goście chcieli wygrać mecz jak najmniejszym nakładem sił. Nie udało się. Gospodarze z każdą minutą coraz odważniej zbliżali się do bramki Matusa Kozacika. Dwa razy pokazał się Siarhiej Balanowicz, którego pierwszy strzał minął bramkę Słowaków, a potem w ostatniej chwili zablokował go Peter Pekarik. Mocnym strzałem popisał się też Kałaczow, lecz Kozacik spisał się bez zarzutu. Białorusini dopięli jednak swego. W 79. minucie po dośrodkowaniu Maksima Bordaczewa piłka minęła trzech słowackich obrońców i dotarła do Kałaczowa, który ładnym strzałem między nogami bramkarza wyrównał.

Stracony gol rozwścieczył Słowaków, którzy musieli wziąć się do roboty. W 84. minucie wprowadzony na boisko za Weissa, Miroslav Stoch (obaj 24-latkowie grają i zarabiają wielką kasę na Półwyspie Arabskim) huknął z dystansu w słupek, a jako pierwszy przy odbitej piłce znalazł się Hamsik. Mimo rzucającego się pod jego nogi stopera i wracającego do bramki Żewnowa, popisał się kapitalnym technicznym strzałem pod poprzeczkę. Gospodarze mogli wyrównać, lecz Balanowicz minimalnie za mocno dośrodkował na głowę do kompletnie niepilnowanego Bordaczewa. Białorusinów dobił w doliczonym czasie gry Stanislav Sestak, który skorzystał z dalekiego wykopu Kozacika i przedłużenia piłki głową przez Nemeca.

slovakia

12 października 2014, stadion Arena Borysow
Eliminacje Mistrzostw Europy 2016
Grupa D
Białoruś – Słowacja 1:3 (0:0)
Gole: Kałaczow 79., Hamsik 65., 84., Sestak 90+1.
Białoruś: Jurij Żewnow – Igor Szitow (76. Igor Staszewicz), Aleksandr Martynowicz,. Dmitrij Wierchowcow, Jegor Filipienko (55. Denis Poljakow), Maksim Bordaczew – Timofiej Kałaczow, Stanisław Dragun, Siergiej Kriwiec, Siarhiej Balanowicz – Renan (46. Michaił Gordejczuk).
Słowacja: Matus Kozacik – Peter Pekarik, Martin Skrtel, Jan Durica, Norbert Gyomber – Robert Mak (62. Stanislav Sestak), Wiktor Pecovsky, Juraj Kucka (86. Filip Kiss), Marek Hamsik, Vladimir Weiss (80. Miroslav Stoch) – Adam Nemec.
Żółte kartki: Wierchowcow, Szitow/Gyomber.
Sędziował: Serge Gumienny (Belgia).
Widzów: 3.684

Grzegorz Ziarkowski