Wczorajszy mecz. Blackburn Rovers – Burnley FC 0:1

Eleven Sports weszło na pełnej i spuściło na drzewo nC+. No i dobrze.

Najpierw wkurzyłem się, że będą problemy z oglądaniem ligi hiszpańskiej. Teraz to już nie stanowi problemu, a dodatkowo mogę popatrzeć na Championship czy FA Cup. Z czym obecnie kojarzy mi się Canal+ Sport? Z lizaniem się po fiutach w Lidze+ Extra i studiu Ligi Mistrzów, które przewijam. Może Eleven Sports jest trochę zgrzebne, jakość obrazu na player.pl, z którego korzystam, nie zabija, ale z drugiej strony – nie ma tu mydłków po czterdziestce, którzy myślą, że są wyluzowani, bo założą sportowe buty do ancuga.

***

O Blackburn Rovers pisałem ostatnio w styczniu 2014 roku, gdy w FA Cup drużyna Gary’ego Bowyera (wciąż pracuje tam, gdzie pracował) grała przeciwko Manchester City. Wtedy ekipa z Ewood Park, podobnie jak dziś, grała na zapleczu Premier League. Przed meczem z Burnley zajmowała 17. miejsce w Championship. Bez szału. Ciekawiło mnie, kto spośród zawodników grających w meczu, o którym pisałem, zagra przeciwko Burnley. Wyszło na to, że tylko czterech.

Rovers po raz ostatni grali w Premier League w sezonie 2012/2013, Burnley – w 2014/2015. Niedawny spadkowicz (na Turf Moore także nie zmieniono trenera – wciąż robi tam Sean Dyche) zajmował piąte miejsce przed meczem z Rovers i był faworytem. Zresztą jeśli jedną drużynę od drugiej dzieli 10 punktów, to wskazanie faworyta nie powinno być trudne nawet dla eksperta TVP.

Żeby podgrzać atmosferę, można powiedzieć, że mecz miał być pojedynkiem dwóch strzelców należących do najlepszych w Championship: Jordana Rhodesa (Blackburn, 7 trafień) i Andre Graya (Burnley, 6 goli).

„Trafienia” to to samo, co „gole”, ale profesjonalny dziennikarz z Krakowa uczył, że mam się nie powtarzać.

***

Nie znam osoby, która nie narzekałaby na komentatorów Eleven Sports. Ja akurat odczuwam ogromną ulgę, oglądając ligę hiszpańską, że nie muszę słuchać Orłowskiego, Labogi czy – nie daj Boże – Jagody. Nawet Ćwiąkała, który ma głos, jakby wahał się między Partią Razem a Nowoczesna.pl, nie działa mi na nerwy.

Ciekawiło mnie więc, jak spisze się komentator od angielskiej kopanej. Zobaczyłem w rozpisce, że ma to być Marcin Grzywacz, więc raczej byłem spokojny o to, że mój imiennik da radę

Ten gość zawsze komentuje mecz, jakby to był finał Ligi Mistrzów. Jeśli w końcu trafi mu się finał Champions League, obawiam się, że wypadnie po prostu jak… Grzywacz. No chyba, że wymyśli coś ekstra. Zaprosi np. Camille Rowe.

camille rowe

***

Na nieoficjalnej stronie PZPN przeczytałem, że niedawny mecz PSG – Real Madryt rozczarował. A według mnie było to zajebiste 0:0 – dla ludzi, którzy faktycznie lubią piłkę. Mnóstwo smaczków, o których można gadać tydzień, jeśli ktoś zna się na futbolu.

Na Ewood Park było gorzej. Wyglądało to trochę jak polska ekstraklasa, tyle że dwa razy szybsza. Panowie biegali aż miło, ale raczej nikt z nich nie zastąpi wkrótce Toniego Kroosa na Santiago Bernabéu. Pewnie gdyby zamiast Grzywacza komentował mecz Rosłoń, miałbym problem, żeby dotrwać do końca.

A warto było poczekać, bowiem gol Scotta Arfieda to była Premier League pełną gębą. I fajnie było popatrzeć na to, jak gospodarze dążą do wyrównania. Mentalność Angoli sprawia, że niemal każdy mecz wydaje się być nierozstrzygnięty. 80 minuta, 0:3. No i co? Kupa czasu, da radę wyciągnąć na 4:3. Najlepszą okazję miał Shane Duffy, ale nie dał rady pokonać Toma Heatona.

No i wyszło na to, że Burnley po zwycięstwie w East Lancashire Derby zapewne do końca będzie walczyć o awans, a Blackburn kolejny sezon spędzi na zapleczu Premier League. Szkoda, bo to przecież wielki klub.

Mało o meczu, ale jakoś nie chce mi się analizować. Polecam każdemu włączenie jakiegokolwiek spotkania Championship. Dużo emocji, świetne tempo, sędziowie „puszczający” grę, znajome twarze z Premier League (np. Joey Barton).

barton


Joey Barton zna się na wszystkim najlepiej. Również na sędziowaniu

Dziś po Lidze+ Extra Tomasz Smokowski, wielce z siebie zadowolony, zaprosi abonentów nC+ na jakiś prawdopodobnie kiczowaty film. Całe szczęście, że dzięki Eleven Sports można oglądać ciekawsze rzeczy.

***

13. kolejka Football League Championship

24 października 2015, Ewood Park (Blackburn, Lancashire)

Blackburn Rovers – Burnley FC 0:1 (0:0)
0:1 Scott Arfield 63

sklady


Ukradzione z bbc.com

Marcin Wandzel