Wczorajszy mecz. Czechy – Islandia 2:1

Nasi południowi sąsiedzi triumfują. Mają komplet zwycięstw po czterech kolejkach. W niedzielę wygrali, bo szczęście sprzyja lepszym.

Starcie Czechów z Islandczykami było pojedynkiem na szczycie grupy A, mimo iż grają tam jeszcze Turcy i Holendrzy. Obie te reprezentacje wygrały swoje mecze (odpowiednio z Kazachstanem i Łotwą) i oczekiwały na rozwój wypadków w Pilźnie, gdzie grały dwie niepokonane do tej pory drużyny, mające na rozkładzie Holendrów. Ktoś musiał stracić punkty, chyba że doszłoby do rzadkiej sytuacji, gdy UEFA przyznałaby obustronny walkower. Jak kiedyś Ormianom i Azerom, gdy dwie skonfliktowane ze sobą nacje solidarnie odmówiły wyjścia na boisko. Ale póki co, konflikt Czechom i Islandczykom nie grozi.

Ambicja popłaca
Prowadzenie mogli, ba, nawet powinni objąć podopieczni Pavla Vrby, gdy po akcji Ladislava Krejciego lewą stroną, David Lafata dostał piłkę na głowę. Niekryty supersnajper praskiej Sparty uderzył w środek bramki, gdzie czekał już Hannes Halldorsson. Pierwsza groźna akcja gości przyniosła im bramkę. Po potężnym wrzucie piłki z autu przez Arona Gunnarssona, Petr Cech został uprzedzony przez jednego z rywali. Do lecącej na aut bramkowy piłki dopadł jeszcze Birkir Bjarnasson i odegrał tyłem głowy przed bramkę. Tam głowę dołożył Ragnar Sigurdhsson i było 0:1. Niezwykle efektowny był to gol.

Gospodarze musieli szybko wziąć się do roboty, tym bardziej, że Islandczycy w tych eliminacjach nie zwykli tracić bramek. Atakowali głównie lewą stroną boiska, gdzie dwoił się i troił aktywny Krejci, stylem gry przypominający Karela Poborskiego. Szybki, dobrze wyszkolony technicznie piłkarz zapewne długo nie pogra w praskiej Sparcie. Wczoraj musiał wpaść w oko zagranicznym skautom. Krejci w polu karnym poszukiwał swojego klubowego kolegi, Lafaty. 33-letni napastnik stanął przed szansą w 23. minucie, lecz jego płaski strzał bramkarz wybił na róg.

Islandczycy grali bez wielkich fajerwerków, prezentowali siłowy futbol, poparty przyzwoitą organizacją gry i zadziornością. Ich wysocy piłkarze rządzili w pojedynkach powietrznych. Czesi ciągle grali piłką, szukając możliwości sforsowania islandzkiego rygla. W 36. minucie podopieczni Larsa Lagerbacka mogli zostać zaskoczeni, gdy Krejci piętą dogrywał do Lafaty. Najszybciej połapał się w tym wszystkim islandzki golkiper. A już cztery minuty później goście mogli podwyższyć prowadzenie. Kolbeinn Sigthorsson wyszedł sam na sam z Cechem, lecz pozwolił się dogonić Pavlowi Kaderabkowi, który zmusił go do oddania niecelnego strzału.

Nic nie zapowiadało, że przed przerwą zmieni się wynik, bo Czesi z minuty na minutę grali coraz gorzej. A jednak, w doliczonym czasie gry Krejci dograł piłkę z rzutu wolnego do Daniela Pudila. Opłaciła się ambicja, tak jak przy golu Islandczyków. Obrońca Watford zdołał dośrodkować pozornie straconą piłkę na głowę do Kaderabka, który ładnym strzałem pokonał Halldorssona. Chwila rozkojarzenia gości kosztowała ich utratę gola „do szatni”.

Czech-Republic-vs-Iceland-012

Czeska dominacja
Po przerwie na boisku istniał tylko jeden zespół: Czechy. Już od początku drugiej połowy gospodarze ostro zabrali się do roboty, jednak strzały Krejciego, Tomasa Sivoka i Lafaty były niecelne. Choć w ostatnim przypadku zabrakło centymetrów. W piłce, tak jak w życiu szczęście ponoć sprzyja lepszym. Temu szczęściu trzeba też pomóc. Tak jak w 61. minucie, gdy gospodarze założyli coś w rodzaju hokejowego zamka i nie chcieli wypuścić rywala poza 40. metr od swojej bramki. Wreszcie po lewej stronie lukę znalazł Jaroslav Plasil, zbiegł do końcowej linii i wycofał futbolówkę. Tor lotu piłki przeciął Emil Hallfredsson, czym zaskoczył Halldorssona. Odbita od nogi bramkarza futbolówka wpadła pod poprzeczkę.

Goście nie załamali rąk i próbowali wyrównać. W 64. minucie omal nie skopiowali wyczynu z początku spotkania. Znów dalekim wrzutem z autu popisał się Gunnarsson, obrońcy wybili piłkę na 14. metr. Dopadł do niej Gylfi Sigurdsson i huknął w słupek. Odbita piłka trafiła w plecy Cecha i wyszła w pole. Cóż, nie każdy ma takiego farta, jak Jacek Krzynówek w meczu z Portugalią.

Gospodarze otrząsnęli się po tej akcji i już pięć minut później po główce Michala Kadleca, Kari Arnason wybijał piłkę z linii bramkowej. Piłkarze Vrby pozornie oddali inicjatywę, bowiem pomysłowo kontrowali nieumiejących grać atakiem pozycyjnym gości. W drugiej linii jak za starych dobrych lat dzielił i rządził Tomas Rosicky, mający wsparcie we Vladimirze Daridzie. Obaj świetnie konstruowali akcje Czechów, jednak ich koledzy z ataku nie potrafili zamienić choćby jednego znakomitego podania na gola. Jednak trzy punkty i tak zostały w Pilźnie.

Czech_Republic_Iceland_Locator

16 listopada 2014, Doosan Arena w Pilźnie
Eliminacje Mistrzostw Europy 2016
Grupa A
Czechy – Islandia 2:1 (1:1)
Gole: Kaderabek 45+1., Halldrosson 61., sam. – Sigurdhsson 8.
Czechy: Petr Cech – Pavel Kaderabek, Tomas Sivok, Michal Kadlec, Daniel Pudil – Borek Dockal, Jaroslav Plasil, Vladimir Darida, Tomas Rosicky (90+1. Vaclav Prochazka), Ladislav Krejci (65. Vaclav Pilar) – David Lafata (82. Tomas Necid).
Islandia: Hannes Thor Halldorsson – Theodor Bjarnasson (62. Birkir Savarsson), Ragnar Sigurdhsson, Kari Arnason, Avi Skulason – Emil Hallfredsson (62. Rurik Gislason), Gylfi Sigurdsson, Aron Gunnarsson, Birkir Bjarnasson (77. Johann Gudmundsson)– Jon Bodvarsson, Kolbeinn Sigthorsson.
Żółte kartki: Dockal/Sigurdhsson, T. Bjarnasson, Gislason, Sigthorsson.
Sędziował: Wolfgang Stark (Niemcy)
Widzów: 11.533

Grzegorz Ziarkowski