Wczorajszy mecz. Feyenoord Rotterdam – PSV Eindhoven 2:1

Porażka drużyny Philippa Cocu sprawiła, że Arkadiusz Milik z kolegami jeszcze mogą myśleć o obronie mistrzowskiego tytułu…

Zarówno Feyenoord jak i PSV to kawał historii futbolu w wydaniu klubowym, nie tylko w Holandii, ale i na Starym Kontynencie. Ekipa z Rotterdamu wywalczyła Puchar Europy Mistrzów Klubowych w 1970 roku, pokonując po dogrywce Celtic FC 2:1.
Skład ekipy Ernsta Happela z tego meczu:
Pieters Graafland – Pieter Romeijn (105. Augustinus Haak), Theo Laseroms, Rinus Israel, Theo van Duivenbode, Franz Hasil, Wim Jansen, Wim van Hanegem, Henk Wery, Ove Kindvall, Coen Moulijn.

Ponadto „Portowcy” dwukrotnie triumfowali w Pucharze UEFA – w 1974 oraz 2002 roku, w tym drugim przypadku w składzie byli Tomasz Rząsa i Euzebiusz Smolarek. O tym drugim meczu niedawno przy innej okazji wspominał Paweł Król.

Drużyna Philipsa też ma w kolekcji trofeów triumf w Pucharze Mistrzów. Zawodnicy z Eindhoven dokonali tej sztuki 18 lat po Feyenoordzie. Ich finałowe starcie z Benficą było jeszcze bardziej dramatyczne, bowiem zwycięzcę musiały wyłonić rzuty karne. Skład teamu Guusa Hiddinka z tamtego spotkania:
Hans van Breukelen – Eric Gerets, Ronald Koeman, Ivan Nielsen, Berry van Aerle, Jan Heintze, Edward Linskens, Gerald Vanenburg, Soeren Lerby, Wim Kieft, Hans Gillhaus (107. Anton Janssen).

Po Puchar UEFA PSV sięgnęło w 1978 roku.

Po jednym obcokrajowcu
Gospodarze mogli objąć prowadzenie już po rozpoczęciu spotkania, jednak Lex Immers źle uderzał piłkę zagraną ze środka pola. Później piłkarze obu drużyn zaprezentowali twardą walkę o środek pola, właściwie nie zagrażając bramce rywala. Z tego impasu wyłamał się w 22. minucie Jens Toornstra efektownie uderzając z powietrza. Niestety chybił. Chwilę później odpowiedzieli goście – Memphis Depay zatańczył z piłką w polu karnym, lecz jego płaski strzał złapał Kenneth Vermeer. Pierwsze pół godziny meczu mógł zakończyć golem Anass Achahbar, lecz jego strzał z sześciu metrów został zablokowany. W 38. minucie pięknie z dystansu uderzył Adam Maher. Vermeer stał jak zamurowany, na szczęście uratowała go poprzeczka. Pierwszą połowę celnym, lekkim strzałem zakończył Achahbar.

Jednak ta część spotkania rozczarowała. Kibice spodziewający się efektownych, ofensywnych akcji musieli obejść się smakiem. Piłkarski konserwatyzm wziął górę, mimo iż w obu drużynach grała spora ilość młodych, dobrze wyszkolonych technicznie piłkarzy. W wyjściowych składach przykuwał uwagę fakt, iż trenerzy desygnowali do gry po dziesięciu Holendrów. Dziś to rzadko spotykane wydarzenie, warte podkreślenia.

Woleje Anassa
Po zmianie stron dwukrotnie rzuty wolne egzekwował Depay. Najskuteczniejszy strzelec PSV (ponoć parol na niego zagiął już Manchester United, bowiem Louis van Gaal jest zakochany w jego grze) najpierw sprawił sporo kłopotów Vermeerowi, który łapał piłkę na raty, a potem jego uderzenia (podania?) o mały włos nie przeciął Luuk De Jong. W 58. minucie najaktywniejszy w szeregach gospodarzy Elvis Manu przegrał pojedynek z Jeroenem Zoetem. 60 sekund później golkiper gości był już bezradny. Po prostopadłym zagraniu ze środkowego koła w pole karne, Achahbar fantastycznym wolejem umieścił piłkę w przeciwległym rogu bramki. Gol wyjątkowej urody!

Podopieczni Freda Ruttena chcieli iść za ciosem, lecz Achahbara zablokował w polu karnym Joshua Brenet. Feyenoord zwietrzył szansę na podwyższenie wyniku, zaatakował odważnie, czego o mały włos nie przypłacił… utratą bramki. Na szczęście pędzącego z piłką przy nodze przez pół boiska Depaya w decydującym momencie zawiodła celność i kopnął nad bramką. W odpowiedzi, w 63. minucie Achahbar zdobył niemal bliźniaczego gola. Tym razem rezerwowy Jean Paul Boetius podbił mu piłkę na linii pola karnego, a młodzieżowy reprezentant Holandii ładnym półwolejem umieścił futbolówkę w tym samym rogu bramki, co 240 sekund wcześniej.

Memphis dał nadzieję
Ekipa Cocu nie rezygnowała ze zdobycia kontaktowego gola i dopięła celu w 68. minucie. Depay świetnie uderzył z 25. metrów, piłka odbiła się przed bramką i zatrzepotała w siatce tuż przy słupku. Vermeer nawet nie drgnął. Było to sprytne uderzenie, znamionujące sporą klasę strzelca. Chwilę później gości postraszył szarżujący w polu karnym Manu, na szczęście na posterunku był Zoet. W 78. minucie przyjezdni stworzyli ostatnią klarowną sytuację bramkową – po wrzutce Jetro Willemsa z lewej strony, obrońcy Feyenoordu pogubili się w kryciu, dzięki czemu De Jong znalazł się sam przed bramką. Jego strzał głową był niecelny.

Także gospodarze nie odpuszczali. Ich kapitan Jordy Clasie na piątym metrze nie trafił czysto w piłkę, a w 87. minucie piłkę meczową miał Boetius. W ostatniej chwili jego uderzenie zablokował Jeffrey Bruma. Także Manu zmarnował swoją szansę – po akcji Karima El Ahmadiego w doliczonym czasie gry, pozwolił się zablokować Karimowi Rekikowi. Dzięki wygranej Feyenoord umocnił się na 3. miejscu w tabeli, zaś przewaga PSV nad Ajaxem (wygrał 1:0 z ADO Den Haag) stopniała do ośmiu punktów. Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek to spora zaliczka i podopieczni Cocu nie powinni jej roztrwonić.

BabcH8IIMAEGUcv

22 marca 2015, stadion De Kuip w Rotterdamie
28. kolejka Eredivisie
Feyenoord Rotterdam – PSV Eindhoven 2:1 (0:0)
Gole: Achachbar 59., 63. – Depay 68.
Feyenoord: Kenneth Vermeer – Rick Karsdorp (90. Khalid Boulahrouz), Sven van Beek, Terence Kongolo, Miquel Nelom – Karim El Ahmadi, Lex Immers, Jordy Clasie – Jens Toornstra (46. Jean Paul Boetius), Anass Achahbar (73. Colin Kazim-Richards), Elvis Manu.
PSV: Jeroen Zoet – Joshua Brenet, Jeffrey Bruma, Karim Rekik, Jetro Willems – Georginio Wijnaldum, Andres Guardado, Adam Maher (83. Rai Vloet) – Luciano Narsingh (67. Jurgen Locadia), Luuk De Jong, Memphis Depay.
Żółte kartki: Clasie/Willems.
Sędziował: Paul van Boekel.
Widzów: 45.000

Grzegorz Ziarkowski