Wczorajszy mecz. Górnik 09 Mysłowice – Podlesianka Katowice 1:2

Kocina kontra Premier League.

Zmęczył mnie trochę mecz Newcastle z Tottenhamem (sobota, 13:30). Kibicuję Spurs i niestety z miejsca widać, że chyba nic z tego nie będzie. Bez transferów sukcesem będzie miejsce w pierwszej czwórce. Na drugą połowę patrzyłem właściwie jednym okiem i zdziwiłem się nagle, że jest już 84. minuta. 2:1 udało się Kogutom dowieźć.

Zmęczył mnie też ostatni sezon Premier League, trochę zmęczyły i rozczarowały mistrzostwa świata. Dawno temu zupełnie przestałem oglądać piłkę nożną, sprawdzać jakiekolwiek wyniki. Było to łatwiejsze niż teraz, bo nie było internetu, a w telewizji mecze należały do rzadkości. Ale może to dobry pomysł – dać sobie siana z futbolem na jakiś czas?

Albo chodzić tylko na mecze lokalnej drużyny, grającej w okręgówce? Na szpilu Górnika 09 Mysłowice nie byłem jakieś sto lat, aż udałem się wraz z lepszą połową na jedno z ostatnich spotkań minionego sezonu – rywalem była Podlesianka.

Na inaugurację rozgrywek 2018-19 Kocina również gościła katowiczan. No i też przegrała, tym razem jednak grając lepiej, a i goście chyba zaprezentowali się gorzej niż podczas ostatniego pobytu w Mysłowicach.

Różnica między obiema drużynami jest mniej więcej taka, jak między kocina.com.pl a podlesianka.katowice.pl (nie ujmując niczego tym, którym chce się prowadzić witrynę Górnika 09). Katowiczanie walczą o awans (w ubiegłym sezonie się nie udało) i czasem było to po prostu widać, gdy udawało się im wymienić kilka podań na małej przestrzeni, gdy ktoś zagrał nieszablonowo…

Inna sprawa, że gospodarze mogli ten mecz zremisować – przy stanie 1:2 (zaraz po karnym wykorzystanym przez Wojciecha Kowalskiego) mieli dwie okazje, by sprawić niespodziankę. Nic jednak nie chciało wpaść do bramki Piotra Wolana. Tak więc gole Dawida Colika i Radosława Kaczmarczyka sprawiły, że Podlesianka zaczęła walkę o awans zgodnie z planem.

Pijąc nie najlepsze piwo i słuchając, jak jakiś gość kilka krzesełek obok rzyga po jakiejś imprezie, pomyślałem, że to większa przyjemność – oglądać Kocinę niż Premier League (wyjąwszy drugi gol Richarlisona z meczu Wolves – Everton). Później jeszcze włączyłem Arka – Górnik Zabrze. Lepiej było w Mysłowicach. Wolę, gdy ktoś obok ryczy (chyba do sędziów): „Panowie, co wy odpierdalacie, do chuja?!”, niż słuchać mentorskiego tonu Wojciecha Jagody.

Zdjęcie główne to frekwencja przedmeczowa. W rzeczywistości przyszło o wiele więcej osób, w tym mocna ekipa kibiców gości.

Marcin Wandzel