Wczorajszy mecz. Gruzja – Polska 0:4

Spodziewał się ktoś, że będzie tak przyjemnie i wysoko?!

Selekcjoner Adam Nawałka zdecydował się na ofensywne ustawienie – nominalny napastnik Arkadiusz Milik miał nacierać na bramkę Gruzinów z lewej strony, w środku dzielić i rządzić miał Sebastian Mila, przy wsparciu Krzysztofa Mączyńskiego. Zdobywca bramki w meczu ze Szkotami na stadionie imienia Borisa Paiczadze miał potwierdzić swoją przydatność do drużyny narodowej. Miał…

Tymczasem w gruzińskiej kadrze wrzało. Charyzmatyczny trener Temur Kecbaja najpierw obraził dziennikarzy, którzy wyszli z konferencji prasowej, potem wylał kubeł pomyj na cały gruziński futbol, a na końcu obwieścił, że mecz z Polską jest jego ostatnim w roli szkoleniowca kadry. Niezależnie od wyniku.

10808247_867759373268795_2052033100_n

Mączyński? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…
Pożegnalny mecz Kecbaji lepiej rozpoczęli Polacy, jednak nasze akcje były zbyt mało zdecydowane, zbyt chaotyczne. W środku z rywalami szarpał się Mila, Mączyński na boisku był tylko ciałem, bo duchem chyba jeszcze w Chinach. Pierwszą naprawdę groźną sytuację stworzyliśmy w 17. minucie, gdy Milik zaskakująco uderzył z lewej strony i piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Z drugiej strony dobijał Kamil Grosicki, ale i on „ostemplował” słupek. W odpowiedzi lewą stroną pomknął ofensywnie usposobiony obrońca Ucha Łobżanidze i dograł piłkę do Dżaby Kankawy. Pomocnik Dnipro Dnipropietrowsk uderzył nad bramką. Uff, odetchnęliśmy z ulgą.

W 27. minucie ładnym wolejem popisał się Grosicki, jednak na posterunku był Giorgi Loria, który wybił piłkę na róg. Głośniej na stadionie w Tbilisi zrobiło się, gdy Dżano Ananidze mocno, lecz minimalnie niecelnie uderzył z rzutu wolnego, a po kolejnym stałym fragmencie gry w wykonaniu krnąbrnego zawodnika Spartaka Moskwa, niekryty Sandro Kobachidze przeniósł piłkę nad bramką z sześciu metrów. To była najlepsza okazja dla gospodarzy w tym meczu. Przed przerwą znów pokazał się aktywny Grosicki, lecz jego strzał przy dalszym słupku okazał się minimalnie niecelny. I czy ktoś widział na murawie Mączyńskiego? Niech będzie, że się czepiam, ale odniosłem wrażenie, że przez pierwsze 45 minut graliśmy w dziesiątkę.

Glik i kamień z serca
Po zmianie stron, lewą flanką ruszył Murtaz Dauszwili, który poradził sobie z Arturem Jędrzejczykiem. Po płaskim dograniu przed bramkę, piłkę na róg wybił Grzegorz Krychowiak. Potem ze środka boiska w pojedynkę zaatakował Lewan Mczelidze. Przebiegł z piłką dobrych 50 metrów, otoczony trzema Polakami, którzy bali się go faulować. Na szczęście zapędzony w kozi róg Gruzin został zablokowany przez Łukasza Piszczka.

W 51. minucie wreszcie pokazał się Mączyński, który wrzucił piłkę do Roberta Lewandowskiego. Kapitan naszej kadry pięknie strzelił z półobrotu, niestety w środek bramki, gdzie stał Loria. 60 sekund później golkiper OFI Kreta niewiele mógł już zrobić, gdy po rzucie rożnym Mili i zgraniu głową Krychowiaka, Kamil Glik wpakował piłkę do siatki. Prowadziliśmy 1:0 i kamień spadł nam z serca.

Łokieć Grosickiego
Zdobyta bramka wyraźnie podłamała gospodarzy, a dodała wiatru w żagle naszym. W 61. minucie Lewandowski z pięciu metrów znów huknął z półobrotu i przestrzelił. Powoli zaczęły się ukazywać demony poprzednich eliminacji, gdy „Lewy” pudłował na potęgę, a biało-czerwoni tracili punkty. Na szczęście czego nie zrobił snajper Bayernu, zrobił Krychowiak. Po rzucie wolnym egzekwowanym przez Macieja Rybusa i przedłużeniu Glika, pomocnik Sevilli niczym rasowy napastnik skierował piłkę do siatki. Wcześniej fatalny upadek zaliczył Grosicki. Diagnoza: złamanie kości łokciowej z przemieszczeniem. Grymas bólu na twarzy „Grosika”, podczas dramatycznych prób nastawienia ręki, mówił wszystko…

orginal_2014_11_Fri_23_00_46_225

A tymczasem Polacy dalej robili swoje. W 73. minucie Mila otrzymał piłkę od Milika. Pomocnik Śląska technicznie uderzył z 20 metrów. Loria nie miał szans, by sięgnąć ten strzał. Prowadzimy w Tbilisi 3:0 i rewanżujemy się Gruzinom za klęskę sprzed 17 lat. Cztery minuty później Guram Kaszia w ostatniej chwili uprzedził zamykającego kontrę Rybusa, a potem Milik w dość osobliwych okolicznościach główkował w poprzeczkę.

Kolejna bramka dla Polaków wisiała w powietrzu. Padła w doliczonym czasie gry. Dla mnie jest synonimem wielkiego profesjonalizmu Lewandowskiego. Mimo wysokiego prowadzenia i końcówki meczu, „Lewy” co sił w nogach popędził do dalekiego podania Karola Linetty. Napastnik Bayernu dopadł do piłki przed linią końcową, wpadł w pole karne i dograł po rękach Lorii do Milika. Zawodnik Ajaxu tylko przyłożył nogę.

A gdzie Błaszczykowski?
Polacy wygrali w Tbilisi wysoko i zasłużenie. Dawno już nie strzeliliśmy rywalowi czterech goli na wyjeździe (San Marino i Gibraltaru nie liczę). Kadra Nawałki rodziła się w bólach, jednak pierwsze efekty już widać. Wykrystalizował się trzon kadry, który trzeba umiejętnie uzupełnić. Selekcjoner nadal popełnia błędy, taki jak z przechodzącym obok meczu pupilkiem Mączyńskim, ale na pocieszenie należy dodać, że jest ich coraz mniej i niewiele szkodzą drużynie.

Poszliśmy za ciosem i nie zmarnowaliśmy dorobku, jakim było zwycięstwo nad Niemcami. Po czterech spotkaniach mamy 10 punktów i przewodzimy w tabeli naszej grupy. Patrząc na grę naszej reprezentacji zastanawiałem się, czy jest w niej miejsce dla Jakuba Błaszczykowskiego. Zdrowy, będący w pełni sił, Kuba powinien być wzmocnieniem tej drużyny. O ile bezwzględnie podporządkuje się poleceniom Nawałki. I w żadnym wypadku nie powinien z powrotem otrzymywać opaski kapitana. Bo naturalnym przywódcą i swego rodzaju talizmanem tej kadry jest Lewandowski. To jemu należy się szacunek i funkcja kapitana, choćby z jednej prostej przyczyny. Z „Lewym” grającym z opaską na ramieniu jeszcze nie przegraliśmy.

ME2016-1272587-kolejna-wygrana-pola-765x510

14 listopada 2014, Stadion im. Borisa Paiczadze w Tbilisi
Eliminacje do Mistrzostw Europy 2016
Grupa D
Gruzja – Polska 0:4 (0:0)
Gole: Glik 52., Krychowiak 71., Mila 73., Milik 90+2.
Gruzja: Giorgi Loria – Ucha Łobżanidze, Akaki Khubutia, Solomon Kwerkwelia, Gia Grigaława – Dżano Ananidze (59. Tonrike Okriaszwili), Murtaz Dauszwili, Dżaba Kankawa, Guram Kaszia, Sandro Kobachidze (88. Nika Dżalamidze) – Lewan Mczelidze (68. Giorgi Czanturia).
Polska: Wojciech Szczęsny – Łukasz Piszczek, Łukasz Szukała, Kamil Glik, Artur Jędrzejczyk – Kamil Grosicki (70. Maciej Rybus), Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (66. Tomasz Jodłowiec), Sebastian Mila (86. Karol Linetty), Arkadiusz Milik – Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Kankawa, Łobżanidze/Glik, Jodłowiec, Linetty.
Sędziował: Paolo Tagliavento (Włochy)
Widzów: 25.000

Grzegorz Ziarkowski