Wczorajszy mecz. Hamburger SV – Borussia Dortmund 3:0

Mirko Slomka odmienił dołujące HSV. Podopieczni Juergena Kloppa zostali dobici niesamowitą bramką Hakana Calhanoglu.

Ekipa z Hamburga to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w historii niemieckiej piłki. W klubowej gablocie znajdują się m.in. patery za sześć tytułów mistrzowskich i osiem wicemistrzowskich. Ponadto w 1977 roku hamburczycy triumfowali w Pucharze Zdobywców Pucharów, zaś sześć lat później sięgnęli po najcenniejsze europejskie trofeum – Puchar Mistrzów. W finale po bramce Felixa Magatha pokonali 1:0 Juventus Turyn.

Legenda na dnie
Te piękne czasy HSV trzeba odłożyć do lamusa. W bieżącym sezonie w klubie z Hamburga panuje totalny bałagan. Ciężki klimat powodują kłótnie w zarządzie, które przekładają się na chaos w drużynie, którą prowadzi już trzeci trener w tym sezonie. Rozgrywki zaczynał Thorsten Fink, którego pod koniec września zastąpił Bert van Marwijk. Holenderski czarodziej, który doprowadził Oranje do wicemistrzostwa świata w 2010 roku rozpoczął nawet nieźle, ale przytrafiła mu się katastrofalna seria ośmiu (licząc pucharową klęskę 0:5 z Bayernem Monachium) porażek z rzędu i to różnicą co najmniej trzech bramek. Efekt był do przewidzenia – HSV znalazł się w strefie spadkowej i realna stała się degradacja do 2. Bundesligi. A trzeba pamiętać o tym, że hamburczycy to jedyny zespół, który nieprzerwanie występuje w Bundeslidze od 51 sezonów!

Kibice tłumnie przychodzący na Imtech Arena nie wytrzymali dwie kolejki temu, gdy ich ulubieńcy przegrywali u siebie z Herthą Berlin 0:3. Stadion opustoszał grubo przed końcowym gwizdkiem sędziego, a nieliczni fani, którzy zostali ciskali we własnych piłkarzy jajkami. Rozwścieczeni kibice na tym nie poprzestali. Kilku krewkich fanów wyładowało swą frustrację na autach piłkarzy i trenera van Marwijka, który wrócił do domu samochodem bez lusterek.

Felix wróć!
Bilans trenera z Holandii w HSV to 15 ligowych meczów, w których zdobył raptem 12 punktów. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania jego następcy. Jeden z miejscowych miliarderów zaoferował pomoc finansową ekipie z Hamburga, lecz postawił jeden warunek: szkoleniowcem ma zostać legenda HSV, wspomniany Magath. Jednak obecny zarząd HSV niezbyt poważnie traktował tę kandydaturę, dlatego nikt nie płakał po tym jak słynący z pruskiego drylu trener podpisał kontrakt z Fulham.

Na miejsce po van Marwijku, któremu na odchodne wypłacono pokaźne odszkodowanie, przyszedł zwolniony całkiem niedawno z Hannoveru 96, Mirko Slomka. Podpisał kontrakt z HSV do końca 2016 roku. Słynący z nietypowych metod szkoleniowych Slomka zakasał rękawy i wziął się do roboty. Miał niewiele czasu, by tchnąć ducha walki w swoich nowych podopiecznych.

Slomka-Jubel-Klopp-5x4_Diashow

Proste środki
W porównaniu z przegranym 2:4 przez HSV meczem z czerwoną latarnią ligi Eintrachtem Brunszwik, Slomka dokonał w składzie aż sześciu zmian. Zaufał tym, których pomijał poprzednik. Rozgrywający swój pierwszy mecz w tym sezonie Serb Slobodan Rajković wespół z Johanem Djourou trzymał w ryzach całą defensywę, a Petr Jiracek zdobył pierwszą bramkę. W środku boiska dzielnie walczył Milan Badelj, a młodzi Turcy Tolgay Arslan i Hakan Calhanoglu napędzali akcje ofensywne HSV.

Nowy szkoleniowiec wyszedł z założenia, że taktyka jego drużyny będzie się opierać na przeszkadzaniu graczom Borussii i wyprowadzaniu szybkich kontrataków. Gospodarze błyskawicznie doskakiwali do niemrawo grających dortmundczyków i właściwie tłamsili ich akcje w zarodku. Jesienią BVB wygrało u siebie 6:2 i wydawało się, że łatwo poradzi sobie z pogrążonym w kryzysie przeciwnikiem. Nic z tego. Tuż przed przerwą najlepszy w szeregach gospodarzy Pierre Lassogga ograł przy końcowej linii Arne Friedricha i dośrodkował na głowę Jiracka, który pokonał Weidenfellera.

Marco nie pomógł
Ławka rezerwowych Borussii świeciła pustkami, jeśli chodzi o kreatywnych, ofensywnych graczy. Jedynym, który mógł coś zmienić w zespole Kloppa był Marco Reus. Jednak już pierwsze, fatalne dośrodkowanie z rzutu wolnego nie zwiastowało zmian na lepsze w drużynie z Dortmundu. Na domiar złego, w 58. minucie otoczony przez rodaków, Arslana i Calhanoglu, Nuri Sahin stracił piłkę w środkowym kole. Arslan podciągnął kilka metrów i kapitalnie podał do wychodzącego na czystą pozycję Lassoggi. Wypożyczony z Herthy Berlin napastnik nie zmarnował szansy i HSV prowadziło już 2:0.

Wicemistrzowie Niemiec próbowali zdobyć kontaktową bramkę, ale czynili to niezbyt skutecznie. W 64. minucie Rene Adler przeniósł groźny strzał Pierre Emiericka Aubameyanga nad poprzeczkę. W 70. minucie rezerwowy Marvin Ducksch (trzy minuty wcześniej zmienił grającego z gorączką Roberta Lewandowskiego) trafił w bramkarza HSV, a minutę później ładną główkę Łukasza Piszczka, Adler zdołał sparować na poprzeczkę.

Gdy wydawało się, że już nic się nie zmieni, Reus faulował tuż za środkowym kołem Arslana, za co dostał żółtą kartkę. Rzut wolny wykonywał Calhanoglu. Nikt się nie spodziewał, że młokos z Turcji strzeli na bramkę Weidenfellera. Tymczasem sprytny, techniczny strzał ku ogromnej radości kibiców na Imtech Arena znalazł drogę do siatki. Uśmiechnął się nawet Juergen Klopp… To był gol, palce lizać!

Z pewnością takie gole dodadzą pewności siebie walczącej o utrzymanie ekipie HSV. Z kolei zdruzgotaną Borussię już we wtorek czeka starcie na Stadionie Pietrowskim w Petersburgu z Zenitem w 1/8 Ligi Mistrzów.

22 lutego 2014, Imtech Arena w Hamburgu
Hamburger SV – Borussia Dortmund 3:0 (1:0)
Gole: Jiracek 42., Lassogga 58., Calhanoglu 90.
HSV: Rene Adler – Marcell Jansen, Heiko Westermann, Johan Djourou, Slobodan Rajković – Petr Jiracek, Milan Badelj, Tomas Rincon, Tolgay Arslan, Hakan Calhanoglu – Pierre Michel Lassogga (86. Jacques Zoua).
Borussia: Roman Weidenfeller – Łukasz Piszczek, Arne Friedrich, Sokratis Papastathopoulos, Marcel Schmeltzer – Pierre Emerick Aubameyang, Sven Bender (46. Marco Reus), Nuri Sahin, Henrich Mchitarian, Kevin Grosskreutz (75. Jonas Hoffmann) – Robert Lewandowski (67. Marvin Ducksch).
Żółte kartki: Rincon, Zoua/Aubameyang, Reus.
Sędziował: Felix Brych
Widzów: 57.000

Grzegorz Ziarkowski