Wczorajszy mecz. Hyde United – MK Dons 0:4

Przełączyłem się dopiero na drugą połowę, ale było warto.

Końcowy wynik jest sprawą drugorzędną. Gospodarze to drużyna z ósmej ligi, która w ramach pierwszej rundy Pucharu Anglii zagrała przeciwko trzecioligowcom.

Różnica oddzielających poziomów widoczna była też na boisku. Dopóki jeszcze piłkarzom Hyde starczało sił, ambitnie starali się przeciwstawiać gościom z Milton Keynes; według komentującego mecz w Eleven – mniej więcej do 60. minuty.

Co innego jednak sprawiało, że nie mogłem oderwać wzroku. Kameralna, przy tym nawet podniosła atmosfera wydarzenia, niskie trybuny stadionu, z miejscami stojącymi za bramkami, porządnie przygotowana nawierzchnia (wprawdzie sztuczna trawa) i cały ten obiekt oświetlony fantastycznie – to wszystko razem wzięte tworzy niezapomniane wrażenie. Ciśnie się na usta: takie rzeczy, na dużą skalę, tylko w ojczyźnie futbolu, szczególnie im niższa klasa rozgrywek.

Na ławce przyjezdnych jedna znajoma twarz, jednokrotny reprezentant Szkocji i były wieloletni obrońca Hearts (dla „Serc” grał przez dekadę), Robbie Neilson – aktualnie menedżer MK Dons.

Z transmisji dowiedziałem się, że miasteczko Hyde zasłynęło z… morderców (wiele głośnych spraw z tym związanych w przeszłości). Później komentator nieco łagodniej wspomniał, że jest znane również z kilku klasowych bokserów. A na koniec wypowiedzi dodał, że także z drużyny piłkarskiej.

Amatorski Hyde United za odpadnięcie na tym pucharowym etapie otrzyma 100 tys. funtów. Stanowi to oczywiście całkiem pokaźną sumę dla budżetu. Szkoda może jednego, że w ostatniej sekundzie gry „The Tigers” nie udało się strzelić gola na 1:4. Przeszkodą okazał się skoncentrowany do końca golkiper MKD, który obronił strzał.

Paweł Król