Wczorajszy mecz. Legia Warszawa – Ajax Amsterdam 0:3

Legła Warszawa! W tym roku w oficjalnych meczach mistrzowie Polski nie wygrywają. Czy wysoka porażka z mistrzem Holandii może zatem dziwić?

„Jesteśmy lepsi od Ajaxu”, „Wyeliminujemy Holendrów” – takie tytuły można było przeczytać przed meczem na popularnych stronach internetowych. Właściciele stołecznego klubu wymądrzali się, gdzie tylko mogli, że jesteśmy świadkami powstawania futbolowej potęgi w Warszawie. Nadmuchiwany balon pękł z dużym hukiem. 120 sekund wystarczyło, by z chmur, legioniści spadli na ziemię i mocno poobijali tyłki.

Nie ulega wątpliwości, że Legia pod wodzą Henninga Berga zrobiła duży postęp. Wygrane z Celtikiem, Trabzonsporem czy Metalistem Charków są na to najlepszym dowodem. Jednak do poziomu Ajaxu legionistom nadal daleko. Piłkarsko może nie tak bardzo, ale pod względem organizacyjnym już tak. A największą kompromitacją w tym wszystkim jest sprawa Miroslava Radovicia, która chyba rozsadziła od środka drużynę z Łazienkowskiej. Jednocześnie transfer „Rado” do Chin uzmysławia wszystkim, w jakim miejscu jest polski futbol. Dzień przed najważniejszym dwumeczem sezonu, najlepszy piłkarz zostaje przehandlowany, a szkoleniowcowi każe się robić dobrą minę do złej gry.

Kilkanaście lat temu, Wisła Kraków grała w Pucharze UEFA z Interem Mediolan. Pomiędzy meczem w Mediolanie, a rewanżem w Krakowie na testy na turecką prowincję wypuszczono jednego z kluczowych piłkarzy „Białej Gwiazdy”, Olgierda Moskalewicza. Na działaczy Wisły posypały się wtedy gromy, bo zamiast w spokoju przygotowywać się do rewanżu, rozbito drużynę i szukano szansy na załatanie dziury w klubowym budżecie. Jak widać, z tej sytuacji wniosków nie wyciągnięto absolutnie żadnych. Zmieniają się czasy, kluby, przaśnych działaczy zakąszających śledziem setę wódki zastępują rzutcy i światli menadżerowie w białych kołnierzykach. Schemat działania zostaje ten sam. Dlatego polski futbol nadal tkwi w opłotkach Europy.

Ajax jak Rumuni
Legia zaczęła mecz nieźle. Mistrzowie Polski uzyskali optyczną przewagę, a w 7. minucie Jasper Cillessen musiał interweniować na raty po kąśliwym strzale z dystansu Tomasza Jodłowca. Orlando Sa za późno zareagował i nie zdążył z dobitką. Już zacząłem pisać (zgodnie z prawdą), że Ajax ma kłopoty z opuszczeniem własnej połowy boiska. Ale jak Holendrzy ruszyli do przodu nie było zmiłuj. Arkadiusz Milik ruszył spod środkowej linii boiska, najpierw ograł Dossę Juniora, a potem Łukasz Broź i Jakub Rzeźniczak statystowali pędzącemu Polakowi i pozwolili uderzyć z linii pola karnego. Dusan Kuciak nie miał szans i było 0:1. 120 sekund później Legia dostała drugi cios. Z rzutu wolnego zacentrował Ricardo Kishna, Joel Veltman wyskoczył z tłumu w polu karnym niczym wystrzelony z katapulty i uprzedził Kuciaka. Odbitą piłkę głową do siatki skierował Nick Viegrever. Powstaje pytanie: kto był odpowiedzialny za krycie środkowych obrońców mistrza Holandii przy stałych fragmentach gry?

Dwa gole stracone w dwie minuty, to nic nowego w wykonaniu Legii. To, co stało się w czwartkowy wieczór przy pustych trybunach stadionu przy Łazienkowskiej było swoistym deja vu sprzed półtora roku. Wówczas tego samego wyczynu dokonali piłkarze Steauy Bukareszt:

W tamtym meczu grało ośmiu piłkarzy (Kuciak, Rzeźniczak, Dossa, Vrdoljak, Żyro, Kucharczyk, Kosecki, Saganowski), którzy pojawili się na murawie w rewanżowym spotkaniu z Ajaxem.

Do zera w kartkach
Zamiast skupić się na odrabianiu strat, warszawianie powiększali kolekcję żółtych kartek. W ciągu kilku minut dostali aż trzy, w tym Sa za pomylenie piłki nożnej z siatkówką. Goście próbowali dobić Legię, ale Kishna kropnął z 16. metrów w obrońcę, a po centrze z kornera, Thulani Serero strzelił celnie, lecz Kuciak złapał piłkę.

Po półgodzinie gry obudziła się Legia. Michał Masłowski przyjął piłkę w polu karnym i nawet ograł obrońcę, ale czujny Cillessen nie pozwolił oddać mu strzału. W 34. minucie wydawało się, że goście strzelą samobója, na szczęście dla nich Ricardo van Rhijn naprawił swój kiks i wybił z linii bramkowej futbolówkę zmierzającą do siatki. Potem ofensywne wejście Brozia, lekkim strzałem głową zakończył Michał Kucharczyk.

Na dwie minuty przed przerwą warszawiaków dobił Milik, którego prostopadłym podaniem uruchomił Kishna. Nie najszybszy przecież 20-latek uciekł defensorom gospodarzy i z zimną krwią płaskim strzałem pokonał słowackiego bramkarza mistrzów Polski.

Zmiany za późno?
Po przerwie piłkarze obu drużyn po prostu chcieli dograć mecz. W drugiej linii Ajaxu dzielił i rządził niepozorny Serero, pożyteczny zarówno w odbiorze, jak i rozegraniu. Mistrzów Polski ożywiły nieco zmiany – Jakuba Koseckiego, Marka Saganowskiego i Helio Pinto. Co by było, gdyby Berg wprowadził ich wcześniej na boisko np. jeszcze przed przerwą? Tego się, niestety, nie dowiemy.

Senne tempo meczu tak rozleniwiło Cillessena, że w 73. minucie wyłożył idealnie piłkę Kucharczykowi. Napastnik Legii kopnął Panu Bogu w okno. Podobno porządkowi długo szukali futbolówki w okolicy kanału przy Agrykoli. Trzy minuty później Pinto wpadł w pole karne, lecz za mocno zagrał do Saganowskiego. Później po jednym z dośrodkowań, Cillessen o mały włos nie wszedł z piłką do własnej bramki. Holender jawi się jako golkiper konsekwentny, sam stwarza rywalom stuprocentowe okazje, ale w takowych także broni. W 84. minucie efektownie głową po koźle uderzał Jodłowiec. Cillessen w sobie tylko znany sposób odbił piłkę i przygoda Legii z Ligą Europy w 2015 r. zakończyła się bez zdobyczy bramkowej.

1418658021

26 lutego, Pepsi Arena w Warszawie
1/16 finału Ligi Europy (rewanż)
Legia Warszawa – Ajax Amsterdam 0:3 (0:2)
Gole: Milik 11., 40., Viergever 13.
Legia: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Dossa Junior, Jakub Rzeźniczak, Guilherme – Michał Żyro (60. Jakub Kosecki), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Masłowski (71. Helio Pinto), Michał Kucharczyk – Orlando Sa (60. Marek Saganowski).
Ajax: Jasper Cillessen – Ricardo van Rhijn, Joel Veltman (71. Mike van der Hoorn), Nick Viergever, Nicolai Boilesen – Anwar El Ghazi, Riechedly Bazoer, Thulani Serero, Davy Klaassen (46. Daley Sinkgraven), Ricardo Kishna (79. Lucas Andersen) – Arkadiusz Milik.
Żółte kartki: Guilherme, Vrdoljak, Sa, Żyro, Rzeźniczak.
Sędziował: David Fernandez Borbalan (Hiszpania)
Widzów: 0 (mecz bez udziału publiczności).

Grzegorz Ziarkowski