Wczorajszy mecz. Legia Warszawa – Trabzonspor 2:0

Trzy punkty i pewny awans mistrzów Polski do dalszej fazy Ligi Europy okraszony popisem nieudolności duńskich arbitrów.

Ostatni mecz fazy grupowej tych rozgrywek mógł być wielkim piłkarskim świętem przy Łazienkowskiej, Mógł, ale przy pustych trybunach Pepsi Areny spotkanie przypominało raczej sparing, niż mecz decydujący o pierwszym miejscu w grupie L. Wszystko przez kibiców Legii, którzy znów narozrabiali, tym razem w belgijskim Lokeren. Warszawski klub jest chyba pupilkiem księgowego UEFA, bowiem regularnie odprowadza do kasy europejskiej federacji pokaźne kary za wybryki swoich fanów.

Ponieważ nikt nie lubi, a UEFA w szczególności, gdy jego prośby i groźby są notorycznie ignorowane, więc dość błaha wpadka legionistów z kartkami Bartosza Bereszyńskiego skończyła się walkowerem, co w efekcie spowodowało wyrzucenie Legii za burtę Ligi Mistrzów. Za kasę, którą w ostatnich latach stołeczny klub odprowadził do europejskiej federacji, mógłby kupić kilku naprawdę niezłej klasy piłkarzy. A kibice, poprzez swoje bandyckie wybryki, jak pustoszyli kasę swojego ukochanego klubu, tak pustoszą i zapowiadają (poprzez oświadczenia), że pustoszyć będą. Wniosek z tej nauki płynie prosty: jak się nie potrafi wychować kibiców, kasę i splendory szlag trafia…

1

Komentatorzy nie nadążali
Oprócz ponaddwudziestotysięcznej armii kibiców trener Henning Berg nie mógł skorzystać m in. z Miroslava Radovicia, Dossy Júniora, Jakuba Rzeźniczaka i Tomasza Brzyskiego. Trzech ostatnich plus Łukasz Broź to żelazna defensywa Legii z jesieni. Na ostatni tegoroczny mecz w Europie Norwegowi ostał się tylko Broź…

W 8. minucie komentatorski duet Rafał Wolski (zbieżność nazwisk z wiecznym rezerwowym we Fiorentinie i Brescii) – Grzegorz Mielcarski pierwszy raz nie nadążył za akcją. Wszystko bowiem działo się błyskawicznie. Po błędzie bramkarza gości Michał Żyro dograł piłkę do Orlando Sá. Portugalczyk miał przed sobą całą wielką bramkę i obrońcę stojącego na linii. Kopnął piłkę wprost w defensora Trabzonsporu. Odbitą piłkę próbował przejąć Żyro, jednak opanowywał ją na tyle pokracznie, że opuściła pole karne. Dopadł do niej Ondrej Duda i wpadł w „szesnastkę”. Tam faulował go Mehmet Ekici, jednak gwizdek sędziego z Danii milczał jak zaczarowany. To pierwszy błąd arbitra.

Cztery minuty później Dušan Kuciak sparował na bok strzał Sefy Yılmaza. Piłkę przejął José Bosingwa i zagrał ją do Óscara Cardozo. Paragwajczyk uderzył z woleja, daleko od bramki. W 17. minucie z 18 metrów strzelał Mustapha Yatabaré, ale posłał piłkę pół metra nad poprzeczką. Później Kuciak dwa razy musiał interweniować po strzałach z dystansu Kévina Constanta i Musy Nizama.

W 22. minucie Wolski z Mielcarskim nie zdążyli po raz drugi. Lewą stroną pomknął Michał Kucharczyk i zacentrował na drugą stronę pola karnego. Tam akcję zamykał Żyro. Pomocnik Legii najpierw trafił w Fatiha Öztürka, potem turecki golkiper w sobie tylko znany sposób obronił poprawkę Dudy. Żyro spróbował jeszcze raz i Öztürk piłki nie sięgnął, jednak futbolówka odbiła się od słupka. Wylądowała pod nogami Sá. Portugalczyk znów strącił stojącego na linii Essaïda Belkalema. Tym razem jednak odbita od Algierczyka piłka uderzyła w plecy Öztürka i znalazła się w siatce. Uff… Było 1:0 dla Legii.

1

Do przerwy legioniści mogli grać spokojnie z kontry i zagrywać długie piłki na szybszego od wiatru Kucharczyka. Za kontuzjowanego Żyrę wszedł na boisko Jakub Kosecki, więc gospodarze dysponowali dwoma „wiatrakami”. Kosecki jednak oprócz dużej szybkości zaprezentował zerowe niemal umiejętności techniczne, fizyczną niemoc i kłopoty z przewidywaniem boiskowych wydarzeń. W 41. minucie „Kosa” pędził na bramkę niemal przez pół boiska i gdy wbiegał w pole karne, Nizam kapitalnym wślizgiem wygarnął mu piłkę spod nóg. Wcześniej w pole karne Legii wpadł Constant, ale zamiast uderzać, nie wiedzieć czemu odgrywał do Cardozo, który z nieprzygotowanej pozycji kopnął daleko od bramki.

Komedia pomyłek
Osiem minut po przerwie znów dali o sobie znać arbitrzy. Po pięknym podaniu z prawej strony od Fatiha Atıka Yatabaré wyszedł sam na sam z Kuciakiem. Napastnik gości okazał się minimalnie szybszy od słowackiego bramkarza i trącił piłkę, która o pół metra minęła słupek bramki Legii. Słowacki golkiper nie cofnął nogi i z całym impetem władował się w piłkarza gości. Karny ewidentny, ponoć po wejściu Słowaka Yatabaré miał rozciętą łydkę. Sędziowie z Danii nakazali jednak grę z piątego metra.

Trzy minuty później wielką klasę pokazał Sá. Portugalczyk tak kapitalnie obrócił się z piłką w polu karnym, że Belkalem nie wiedział, w którym kierunku ma pobiec… Potem napastnik Legii uderzył nie do obrony w dalszy róg bramki Trabzonsporu.

Goście nie rezygnowali. Mający wielką ochotę na gola Yatabaré, trafił głową do siatki w 64. minucie. Kuciak nie miał nic do powiedzenia. Odezwał się za to niepytany asystent sędziego, który zasygnalizował spalonego. Powtórki pokazały, że w momencie podania, przed Iworyjczykiem było trzech legionistów, ostatni przynajmniej półtora metra przed strzelcem… Gdzie w tym czasie patrzył asystent sędziego? Może liczył krzesełka w górnych rzędach trybun Pepsi Areny? Główny arbiter przychylił się do decyzji asystenta i goście nadal pozostawali z zerowym dorobkiem punktowym. Komedia pomyłek duńskiego tercetu rozjemców trwała w najlepsze…

1

Dowieźli!
Chwała przyjezdnym za to, że nie rezygnowali ze zdobycia gola. Jednak Kuciak radził sobie z lekkimi strzałami Yatabaré i Cardozo. Wart pięć milionów euro Paragwajczyk w czwartkowy wieczór był wyraźnie bez formy. W odpowiedzi w 72. minucie Kucharczyk trafił w wychodzącego z bramki Öztürka, a w doliczonym czasie gry Kosecki połakomił się na gola, choć w lepszej sytuacji czekał na piłkę Marek Saganowski.

Legia z dorobkiem piętnastu punktów wygrała grupę L i czeka na rywala w kolejnej rundzie. Szkoda porażki w Lokeren, bowiem gdyby stołeczny klub zakończył rozgrywki grupowe z kompletem zwycięstw, byłby to nie lada wyczyn. I tak podopiecznym Berga należą się gratulacje. Powtórzyli sukces drużyny Macieja Skorży z 2011 roku.

11 listopada 2012, stadion Pepsi Arena w Warszawie
Faza grupowa Ligi Europy
Grupa L

Legia Warszawa – Trabzonspor 2:0 (1:0)
1:0 Fatih Öztürk 22′ (s)
2:0 Orlando Sá 56′

Sędziował: Kenn Hansen (Dania.

Żółte kartki: Dursun, Demir, Yılmaz, Constant, Ekici.

Czerwona kartka: Ekici (90′ – za dwie żółte).

Mecz rozgrywany bez udziału publiczności.

Legia: Dušan Kuciak – Łukasz Broź, Iñaki Astiz, Igor Lewczuk, Guilherme – Michał Żyro (34′ Jakub Kosecki), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (88′ Krystian Bielik), Michał Kucharczyk (86′ Marek Saganowski) – Orlando Sá. Trener: Henning Berg.

Trabzonspor: Fatih Öztürk – José Bosingwa, Essaïd Belkalem, Aykut Demir, Muza Nizam – Sefa Yılmaz (66′ Fatih Atık), Mehmet Ekici, Salih Dursun (86′ İshak Doğan), Kévin Constant – Óscar Cardozo, Mustapha Yatabaré. Trener: Ersun Yanal.

Grzegorz Ziarkowski