Wczorajszy mecz. Metalist Charków – Legia Warszawa 0:1

Po środowym spotkaniu Ivica Vrdoljak jawi się jako piłkarz konsekwentny: sam nie strzela rzutów karnych i nie daje strzelać innym…

Warszawianie przystępowali do meczu w Kijowie (z powodu napiętej sytuacji na wschodzie Ukrainy, Metalist rozgrywa mecze w roli gospodarza w stolicy kraju) bez trzech podstawowych piłkarzy: Tomasza Brzyskiego, Miroslava Radovicia i Michała Żyro. W ekipie Ihora Rachajewa nie mogli wystąpić stoper z Senegalu Papa Gueye i błyskotliwy Brazylijczyk Cleiton Xavier. Szczególnie strata tego drugiego piłkarza, dobrze współpracującego z rodakiem Jają, była dla Metalista szczególnie dotkliwa. Tutaj bardziej szczegółowo analizowałem grę drużyny z Charkowa.

Błysk Dudy
W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy już w 3. minucie mogli prowadzić. Edmar popisał się kapitalnym prostopadłym podaniem do Władimira Homeniuka, który wychodził sam na sam z Dusanem Kuciakiem, na szczęście w ostatniej chwili powstrzymał go Ivica Vrdoljak. W odpowiedzi Marco Torsiglieri wyrósł jak spod ziemi przed Orlando Sa, gdy Portugalczyk czyhał na piłkę po zagraniu Ondreja Dudy. W 17. minucie znów pokazali się Duda i Sa. Ten pierwszy zagrał za linię obrony Metalista, a ten drugi pobiegł z piłką na bramkę. Na linii szesnastki dał się dogonić dwóm obrońcom i strzelił wysoko nad bramką.

Legioniści powoli zdobywali przewagę, lecz w 27. minucie Ukraińcy wyprowadzili groźną kontrę. Po wymianie trzech podań przedostali się w pole karne mistrzów Polski, gdzie Jaję w świetnym stylu zablokował Jakub Rzeźniczak. 60 sekund później warszawianie cieszyli się z gola. Duda otrzymał podanie na lewej stronie od Michała Kucharczyka. Słowak przyjęciem piłki zgubił Ayilę Yussufa, potem założył siatkę Juanowi Torresowi i z ośmiu metrów huknął pod poprzeczkę. Tego strzału nie obroniłby żaden bramkarz na świecie.

Przed przerwą oba zespoły stworzyły sobie po jednej klarownej sytuacji. W 39. minucie Sa uderzał z narożnika pola bramkowego wzdłuż bramki, a trzy minuty później Serhij Bołbat pospieszył się z podaniem do będącego przed bramką Homeniuka i napastnik Metalista nie doszedł do zbyt mocno zagranej piłki.

2170186_w2

Zaćmienia Ivicy
Tuż po zmianie stron znów strzelał Sa, ale pomylił się o metr. Portugalczykowi nie można było odmówić chęci do gry, ale Henning Berg musi popracować z nim nad koncentracją pod bramką przeciwnika. W 52. minucie po akcji Kucharczyka, Yussuf zagrał ręką w polu karnym. Rzut karny egzekwował Vrdoljak. Dwie niestrzelone „jedenastki” w meczu z Celtikiem Glasgow nie odstraszyły kapitana Legii. Podszedł do piłki i uderzył fatalnie, na najlepszej wysokości dla bramkarza. Blisko 40-letni Oleksandr Horiajnow nie miał kłopotu by odbić futbolówkę.

Niewiele brakowało, by za nonszalancję Chorwata legioniści zapłacili podwójną cenę. Po zmarnowanym karnym przez Vrdoljaka, charkowianie szybko ruszyli z kontrą i po centrze z prawej strony Homeniuk głową pokonał Kuciaka. Sędzia z Litwy podniósł jednak chorągiewkę wskazując minimalnego spalonego. Uff… Warszawianie odetchnęli. Nie na długo, ponieważ po kilku dośrodkowaniach piłkarzy Metalista defensorom Legii zrobiło się ciepło, ale nie dopuścili do groźniejszej sytuacji. Dopiero, gdy do akcji wkroczył Vrdoljak, gospodarze stanęli przed szansą na zdobycie gola. W 69. minucie Homeniuk dość pokracznie przyjmował piłkę w polu karnym, a Chorwat zagarnął futbolówkę ręką. Rzut karny był oczywisty. Strzelający z 11 metrów Jaja zapewne chciał uderzyć lekko w środek bramki, jednak Kuciak wyczuł jego intencje i wybił piłkę. Tym razem już nie kamień, a głaz spadł z serca legionistom.

Do końca meczu gospodarze dość niemrawo próbowali wyrównać, ale Kuciak był na posterunku po strzale Jaji, a potem odważnym wybiegiem przed pole karne uratował mistrzów Polski. W doliczonym czasie gry wygraną warszawian mógł przypieczętować Jakub Kosecki, ale będąc oko w oko z Horiajnowem kopnął tuż obok słupka.

Gdzie lepiej grać?
Po trzech pojedynkach w fazie grupowej Ligi Europy, legioniści mają na koncie trzy zwycięstwa. W żadnym ze spotkań nie grali pięknie, ale byli skuteczni do bólu. Mieli też furę szczęścia. Jednak ponoć ono sprzyja lepszym.

Wyniki podopiecznych Berga każą zadać sobie jedno ważne pytanie: czy ze statystycznego punktu widzenia lepiej dostawać łomot w Lidze Mistrzów (ile punktów miałaby Legia grająca w miejsce Mariboru po meczach ze Sportingiem, Schalke i Chelsea? Śmiem twierdzić, że tyle samo, albo mniej niż Maribor, który ugrał dwa remisy…) czy wygrywać po brzydkich meczach w Lidze Europy? Może tutaj jest nasze miejsce i tutaj powinniśmy zdobywać cenne punkty do rankingu UEFA, dzięki którym polskie kluby będą miały lepszą pozycję w losowaniach europejskich rozgrywek? Może warto poczekać jeszcze kilka lat bez pompowania balonu pod nazwą Liga Mistrzów i spokojnie budować sobie pozycję poprzez zwycięstwa w Lidze Europy? Panowie działacze naszych klubów eksportowych, przemyślcie sobie tę kwestię, zanim zaczniecie liczyć zyski z udziału w Lidze Mistrzów…

2ae39-metallist-legiya

22 października 2014, Stadion im. Walerego Łobanowskiego w Kijowie
3. kolejka fazy grupowej Ligi Europy
Grupa L
Metalist Charków – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Gol: Duda 28.
Metalist: Aleksandr Horiajnow – Cristian Villagra, Marco Torsiglieri, Ayila Yussuf (76. Andrij Bieriezowczuk), Serhij Pszenicznych (61. Denis Kułakow) – Oleh Krasnopierow (57. Wasilij Kobin), Juan Torres, Edmar, Serhij Bołbat – Jaja – Władimir Homeniuk.
Legia: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Guilherme – Jakub Kosecki, Tomasz Jodłowiec, Ivica Vrdoljak, Ondrej Duda, Michał Kucharczyk – Orlando Sa (81. Marek Saganowski).
Żółte kartki: Bołbat, Torres, Pszenicznych, Edmar/Sa.
Sędziował: Giediminas Mażeika (Litwa).
Widzów: 2.374

Grzegorz Ziarkowski