Wczorajszy mecz. Miedź Legnica – Lech Poznań 2:0

„Kibic sukcesu… Ech, to chyba nie ja” – rozlega się przed każdym meczem Miedzi z głośników zamontowanych na obiekcie przy Orła Białego w Legnicy.

Raz – jeden, jedyny raz – Miedź w swojej ponad 40-letniej historii wdrapała się na pierwsze strony gazet i portali internetowych… Oj! Nie, nie… Portali internetowych jeszcze wtedy nie było, bo był rok 1992. Wtedy to ów klub zdobył Puchar Polski po zwycięskich rzutach karnych z Górnikiem Zabrze. Wtedy Miedzianka grała w śp. Pucharze Zdobywców Pucharów z AS Monaco, dowodzonym z ławki przez szkoleniowca, który nazywa się Arsene Wenger (ktoś wie, co z nim się dziś dzieje?) i wtedy też spotkała się z Lechem Poznań w meczu o Superpuchar Polski. Tamten mecz z Kolejorzem legniczanie przegrali, a szeroko rozumiany marketing klubu starał się wykorzystać go jako koło zamachowe wczorajszego. No i się udało, bo czuć było w Legnicy wielkie święto piłki, święto, które Miedź w pełni i zasłużenie skonsumowała.

2


Przywitanie kapitanów: Rafał Murawski i Zbigniew Zakrzewski. Kiedyś razem w Lechu, dziś przeciw sobie

Lechici, mimo słabej ostatnio formy, z dość dużą dozą pewności siebie przyjechali do Legnicy. Można było usłyszeć opinie, że „pograją w piłkę, strzelą trochę bramek i wrócą do domów”.

Tymczasem od pierwszego gwizdka sędziego Adama Lyczmańskiego kibice na stadionie i przed telewizorami mieli kłopot z określeniem who is who? Miedź na niebiesko, a Lech na biało. Miedź w natarciu, a Lech w obronie. I w tej obronie nie za bardzo na dodatek, bo gdyby Zbigniew Zakrzewski lepiej dostawił nogę, to już w 12. minucie byłoby 1:0, a 2:0 w 20., ale tym razem Zaki źle dostawił głowę. 24. minuta to znów niewykorzystana okazja kapitana legnickiej drużyny, poprawiona pudłem Piotra Kasperkiewicza. Gdyby… Nie gdybajmy jednak, tym bardziej że nie ma takiej potrzeby.

Mecz walki – jaki dziwny epitet! Jak gdyby nie trzeba było walczyć w każdym meczu. Każdy mecz powinien być meczem walki! Wczoraj, niestety dla kibiców z Poznania, na boisku walczyła tylko jedna drużyna, i nie była nią ta występująca na co dzień w ekstraklasie. Musimy jednak rozgraniczyć walkę od frustracji, bo zawodnikom Lecha bliżej było do tej drugiej. Objawem czego było zachowanie Kebby Ceesaya w drugiej połowie w stosunku do kibiców? Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ciemnoskórych nikt nigdy nie oskarża o rasizm? Gdyby ten zawodnik dostał kartkę za faul na Wojciechu Łobodzińskim w 40. minucie, to meczu by nie dokończył. Dlaczego było inaczej? Wie tylko sędzia, pan Lyczmański.

Wróćmy jednak do gry. Lech tylko na początkowe 10-20 minut jej drugiej części przejął inicjatywę. Później do głosu znów doszli gospodarze i był to głos donośny niczym ryk lwa – symbolu miasta i Miedzianki. W 74. minucie najlepszy na boisku Wojciech Łobodziński dośrodkował z lewej strony idealnie na głowę Mateusza Szczepaniaka i Lech został napoczęty. Zaledwie cztery minuty później, po idealnie bitym rzucie wolnym debiutującego tego dnia w Miedzi Marcina Burkhardta, Miedź wyszła na dwubramkowe prowadzenie i stało się jasne, że tego dnia piłkarze i trener Lecha znów będą się tłumaczyć…

4


Kibice Lecha Poznań

No właśnie. Na boisku było 2:0, a na trybunach jakieś 7:1, bo kibice Lecha zamiast na dopingowaniu woleli skupić się na antydopingowaniu (jest takie słowo?) Miedzi. Tymczasem z porażki tłumaczyli się tylko ci pierwsi i to… przed tymi drugimi. Dziwi mnie ten zwyczaj w naszym kraju – jak wygrasz, to brawa i piątki, a jak przegrasz, to się spowiadaj.

Ale może czegoś nie rozumiem. Kibic sukcesu to przecież nie ja…

***

6 listopada 2013, 18:00, Stadion Miejski (Legnica)

Miedź Legnica – Lech Poznań 2:0 (0:0)
1:0 Mateusz Szczepaniak 74′
2:0 Luis Henríquez ’78 (s)

Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Żółte kartki: Szczepaniak – Ceesay, Henríquez.

Widzów: 5500.

Miedź Legnica : Aleksander Ptak – Krzysztof Wołczek, Tomasz Midzierski, Adrian Woźniczka, Mariusz Zasada – Piotr Madejski (80′ Adrian Łuszkiewicz), Piotr Kasperkiewicz, Adrian Cierpka (58′ Marcin Burkhardt), Mateusz Szczepaniak, Wojciech Łobodziński –  Zbigniew Zakrzewski (73′ Jakub Grzegorzewski). Trener: Piotr Tworek.

Lech Poznań: Maciej Gostomski – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henríquez (84′ Dariusz Formella) – Gergő Lovrencsics (46′ Kasper Hämäläinen), Łukasz Trałka, Rafał Murawski, Daylon Claasen (64′ Mateusz Możdżeń), Barry Douglas – Łukasz Teodorczyk. Trener: Mariusz Rumak.

Artur Pilarowski

Zdjęcia ze strony www.miedzlegnica.eu