Wczorajszy mecz. Wisła Kraków – Górnik Zabrze 1:1

Chować się. Wróciła polska liga.

Jak pisałem przy okazji meczu o Superpuchar Polski pomiędzy Lechem a Legią, rodzimą piłkę postanowiłem oglądać jednym okiem. Wtedy może uda się parę razy dotrwać do końca meczu.

Spotkanie inauguracyjne sezonu 2015-2016 pokazał Eurosport 2, co spotkało się, oczywiście, z entuzjazmem:

abonamenci

Warto przy okazji zwrócić uwagę na interpunkcję rodaków.

Jednym z komentatorów był Tomasz Hajto, więc z miejsca przełączyłem na angielski komentarz. Niestety, Anglik wymawiający polskie nazwiska jest jeszcze gorszy niż Hajtowy. Tragedii może nie było, ale i tak plusem jest to, że pan Tomasz czasem zamilknie na kilka minut. Pewnie uzupełnia płyny.

Główny komentator (nie najlepszy), Tomasz Lach, w pewnym momencie przeprosił za to, że pomylił jakiegoś zawodnika. Jako wytłumaczenie podał fakt, że on i jego imiennik oglądają mecz w studiu, a jakość przekazu mają taką, że trudno im dojrzeć numery zawodników na koszulkach. Liga startuje, a dwóch panów zamiast ze stadionu, komentuje mecz w żenujących warunkach. Dobrze, że nie kazano im wejść na drzewo i patrzeć przez lornetkę.

***

I Wisła, i Górnik przystąpiły do sezonu z minusowym punktem (o ile punkt może być minusowy). Biorąc pod uwagę debilny regulamin rozgrywek, nie ma to wielkiego znaczenia.

W obu drużynach zmiany. Raczej nie na lepsze. Poniżej składy, więc każdy może sobie popatrzeć, kto grał, i przypomnieć, kogo już nie ma. Jeżeli chodzi o gości, wystarczy napisać, że za nominalnego napastnika robił… Róbert Jež. Patrzyłem jednym okiem, ale wyglądało na to, że zmieniał się na tej pozycji z Romanem Gergelem.

Pierwsza połowa miała w sumie niezłe tempo, ale nie aż tak dobre, jak przedstawiał to Lach. Sytuację ożywił Jež. Źle przyjął piłkę i Brazylijczyk Rafael Crivellaro (niezły debiut) ładnym strzałem pokonał Sebastiana Przyrowskiego. Słowak zawalił, lecz Przyroś podał do niego zbyt nonszalancko i też chyba miał swój udział w straconej bramce.

No właśnie, Przyrowski. On, jeśli dobrze pamiętam, nigdy nie umiał bronić. Jakim cudem tacy bramkarze mają robotę w ekstraklasie? Naprawdę nie ma w Polsce młodych chłopaków bez maślanych rąk? Nie lepiej, żeby mylił się – i może uczył przy okazji – dwudziestolatek niż chłop po trzydziestce?

Piękna była akcja na 1:1. Mariusz Magiera dośrodkował, Jež cudownie podał piętą do Gergela, a ten zmieścił piłkę przy bliższym słupku bramki Radosława Cierzniaka. Jeżeli ktoś miał coś lepszego do roboty w piątkowe popołudnie, niż oglądanie polskiej ligi, niech znajdzie sobie w sieci to trafienie.

A wygrać powinien Górnik, bowiem Adam Danch z chyba dwóch metrów trafił w słupek. Co prawda głową, ale czy akurat on lepiej gra nogami?

A z boiska powinien wylecieć dwudziestolatek Kamil Ciuprak, który chamsko wyciął Krzysztofa Mączyńskiego. Ktoś powie, że żółta kartka wystarczy. Ja bym za taką podwójną „kosę” pokazywał czerwoną.

***

Średnio wypadła inauguracja ligi. Choć winą należy obarczyć chyba nie piłkarzy, a tych, którzy raczyli ukazać to wydarzenie tak, jakby spotkały się towarzysko drużyny piłkarskie lokalnych służb mundurowych.

Na wisla.krakow.pl można znaleźć statystyki z meczu. Mnie zaciekawiła zwłaszcza „długość dystrybucji”:

dlugosc dystrybucji

***

I kolejka T-Mobile Ekstraklasy

17 lipca 2015 (Stadion Miejski w Krakowie)

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 1:1 (1:1)
1:0 Rafael Crivellaro 24
1:1 Roman Gergel 35

Sędziował: Marcin Borski.

Widzów: 10 303.

Wisła Kraków: Radosław Cierzniak – Łukasz Burliga (75. Rafał Boguski), Arkadiusz Głowacki, Richárd Guzmics, Maciej Sadlok – Boban Jović, Krzysztof Mączyński, Denis Popovič, Tomasz Cywka, Rafael Crivellaro (66. Maciej Jankowski) – Paweł Brożek. Trener: Kazimierz Moskal.

Górnik Zabrze: Sebastian Przyrowski – Mateusz Słodowy, Adam Danch, Bartosz Kopacz, Mariusz Magiera – Łukasz Madej (77. Rafał Kurzawa), Radosław Sobolewski, Erik Grendel, Roman Gergel (90. Marcin Urynowicz), Rafał Kosznik (80. Kamil Cupriak) – Róbert Jež. Trener: Robert Warzycha.

Marcin Wandzel