Wczorajszy mecz. Zagłębie Sosnowiec – Lech Poznań 1:1

W starciu kryzysowych półfinalistów Pucharu Polski mistrzowie kraju obronili zaliczkę z pierwszego meczu i 2 maja zagrają w wielkim finale na Stadionie Narodowym.

W pierwszym starciu w Poznaniu Lech wygrał 1:0 po golu reprezentanta Czarnogóry, Vladimira Volkova. Po częstotliwości występów wypożyczonego z Mechelen piłkarza wnioskujemy, że będzie to najważniejsze trafienie Czarnogórca podczas przygody z „Kolejorzem”. Na Stadion Ludowy powrócił trener poznaniaków Jan Urban, który w Zagłębiu grał w latach 1981-85. Jak stwierdził w przedmeczowym wywiadzie, od tamtego czasu na Stadionie Ludowym nie zmieniło się właściwie nic, oprócz tego, że zamiast bieżni są pasy zieleni. A bilety na mecz z Lechem sprzedały się w Sosnowcu już w ubiegłym tygodniu.

Talizman Dudek
Gospodarze zaczęli z wielkim entuzjazmem. Już po 120 sekundach mogli odrobić straty ze stolicy Wielkopolski, bowiem z rzutu wolnego po faulu na Jakubie Araku groźnie strzelił Sebastian Dudek, ale wyciągnięty niczym struna Jasmin Burić z wielkim trudem wybił piłkę na rzut rożny. W pierwszym meczu w Poznaniu Dudek doznał złamania ręki. W Sosnowcu stanęli na głowie, by postawić na nogi swojego lidera. Szybka operacja, zespolenie kości metalową płytką i Dudek mógł we wtorek grać. Jednak w poczynaniach 36-latka widać było strach o kontuzjowaną rękę, choćby w nienaturalnym sposobie upadania. Bez Dudka Zagłębie sporo traci na wartości, po kontuzji środkowego pomocnika przegrało w lidze wszystkie spotkania.

Pierwsze dziesięć minut należało do miejscowych. Dwa razy próbował Michał Fidziukiewicz, ale najpierw w ostatniej chwili piłkę spod nóg wygarnął mu Fin Paulus Arajuuri, a potem wysoki napastnik płasko uderzył z 16 metrów pół metra obok słupka. Sęk w tym, że w tej drugiej akcji Arajuuri dotknął piłkę ręką i gospodarzom należał się rzut karny, ale gwizdek Bartosza Frankowskiego milczał jak zaklęty.

Lechici przetrzymali napór Zagłębia, powoli opanowali sytuację w środku pola i zagrywali prostopadłe piłki na Nicki Billego Nielsena. Duńczyk był jednak we wtorek nieziemsko… bezproduktywny. Szkoda, że kontuzje leczą Marcin Robak i Dawid Kownacki, bo może z nich w ataku drużyna z Bułgarskiej miałaby więcej pożytku niż z wytatuowanego Skandynawa.

a7e152b1b2_01

Nielsen jak Furtok
Gra ożywiła się w 25. minucie, gdy po prostopadłym podaniu Łukasza Matusiaka Arajuuri uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Araka. W rewanżu, po rzucie rożnym akcję zamykał Nielsen, który tak jak Jan Furtok w meczu z San Marino chciał skierować piłkę do bramki ręką. Zabrakło centymetrów, bo futbolówka odbiła się od słupka i wylądowała w rękach Wojciecha Fabisiaka. Nielsen za swój postępek powinien obejrzeć żółtą kartkę, ale sędzia Frankowski znów coś przeoczył…

W 29. minucie potężny strzał Darko Jevticia Fabisiak przeniósł nad poprzeczkę, a dwie minuty później Serb wycofał piłkę spod linii końcowej do stojącego w polu karnym Nielsena. Duńczyk zdołał się obrócić, lecz jego strzał nie dość że anemiczny, był dodatkowo niecelny. Jeszcze przed przerwą Fabisiak interweniował po strzałach Gergo Lovrencsicsa i Nielsena, a pierwszą połowę zakończył niecelną główką Arak.

Po zmianie stron znów do szturmu przystąpiło Zagłębie. Podopieczni Artura Derbina osiągnęli przewagę, lecz Fidziukiewicza dwukrotnie zablokował trzymający w ryzach poznańską defensywę Arajuuri, zaś strzał słowackiego pomocnika Martina Pribuli trafił rykoszetem w Fina i skończyło się na kornerze.
W 55. minucie w pole karne Lecha zapędził się Żarko Udovicić, lecz strzał Serba trafił w boczną siatkę. W odpowiedzi po ładnym przerzucie Gajosa technicznym strzałem popisał się Jevtić, ale piłka minęła bramkę Fabisiaka.

Karol zrobił różnicę
W 62. minucie Urban wpuścił na boisko Karola Linettego. Reprezentant Polski wyraźnie rozruszał niemrawą i schematyczną ofensywę mistrzów kraju. Akcje Lecha nabrały tempa, koledzy kadrowicza żwawiej zaczęli wymieniać piłkę, choć gdy dochodzili pod pole karne pierwszoligowca, brakowało decydującego podania.
W 70. minucie Abdul Aziz Tetteh dość ostro obszedł się w środku boiska z Dudkiem (czy był faul? Sędzia Frankowski puścił grę…) i podał do Linettego. Ten wypatrzył wybiegającego na pozycję Gajosa i zagrał do niego prostopadłe podanie. Były gracz Jagiellonii z zimną krwią precyzyjnym płaskim strzałem pokonał Fabisiaka.
Linetty pokazał, że futbol to naprawdę prosta gra i nie trzeba silić się na skomplikowane rozwiązania.

Dla miejscowych stało się jasne, że do awansu potrzebne są im aż trzy gole. Ambitnie ruszyli więc do przodu. Już dwie minuty po stracie gola piłkarze Lecha dość dziwnie łapali na spalonego Fidziukiewicza, który znalazł się oko w oko z Buriciem i tylko odważnemu wyjściu Bośniaka poznaniacy zawdzięczają czyste konto. Gospodarze utrzymali się przy piłce, lecz uderzenie Pribuli było mocno niecelne.
W 79. minucie młody Kamil Jóźwiak urwał się obrońcom na lewej stronie i wyłożył piłkę do Lovrencsicsa, lecz Węgier trafił w obrońców.

Podopieczni Artura Derbina nie poddawali się. Dwa razy sprzed pola karnego uderzał Matusiak, ale Burić był na posterunku. Gospodarze dopięli swego w 82. minucie, gdy Robert Bartczak z Adrianem Paluchowskim niemal skopiowali akcję Linettego z Gajosem. Rezerwowy napastnik Zagłębia po rękach Buricia posłał piłkę do siatki. Mecz zakończył się remisem, dzięki któremu do finału awansował zespół „Kolejorza”.

1rcdpfsnzbgahdxf2r3gk4qykrjmbkny

5 kwietnia 2016, Stadion Ludowy w Sosnowcu
Półfinał Pucharu Polski (rewanż)
Zagłębie Sosnowiec – Lech Poznań 1:1 (0:0)
Gole: Paluchowski 82. – Gajos 70.
Zagłębie: Wojciech Fabisiak – Marcin Sierczyński, Dimityr Wezałow, Krzysztof Markowski, Żarko Udovicić – Dawid Ryndak (41. Robert Bartczak), Sebastian Dudek, Łukasz Matusiak, Martin Pribula (79. Jakub Wilk) – Jakub Arak (79. Adrian Paluchowski), Michał Fidziukiewicz.
Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamas Kadar (90. Robert Gumny) – Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos, Darko Jevtić (62. Karol Linetty) – Nicki Bille Nielsen (74. Kamil Jóźwiak).
Żółte kartki: Udovicić/Tetteh.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 4.950

Grzegorz Ziarkowski