Wędrówka bez ślimaka. Trzeba żyć

Jan Rybowicz, Joanna Karpowicz i „Twin Peaks” kontra Real Madryt i Girona.

Wygrali ci pierwsi. Trochę szkoda było odpuścić mecze pieczętujące 36. mistrzostwo Hiszpanii dla Królewskich, ale… będą przecież kolejne.

Lisia Góra
Krótki film „Jednoczas”, opowiadający o Janie Rybowiczu, zmusił nas, by w końcu pojechać do Lisiej Góry, wsi, w której żył urodzony w Koźlu poeta i prozaik; bardzo ważna dla mnie postać.

Oglądając ów dokument, człowiek nastawia się na to, że przyjedzie na jakąś wiochę zabitą dechami, a tu – choć to tylko pobieżna opinia przyjezdnego – wygląda na to, że jest zupełnie inaczej. Pierwsze, co nam się rzuciło w oczy, to piękny, zadbany cmentarz, na którym udało się nam – dzięki temu, że moja żona ma zdecydowanie lepszą orientację w terenie niż ja – znaleźć grób autora „Wiochy Chodaków”.

Parafia Matki Bożej Różańcowej i Kościół św. Wojciecha również pięknie prezentowały się w niesamowitym, majowym słońcu.

Krótki spacer i mamy dom, w którym mieszkał Rybowicz

oraz knajpę stojącą naprzeciwko, w której przesiadywał.

Nie był w stanie się zebrać i wyjechać, więc co mu pozostało? Polecam zresztą wklejony wyżej „Jednoczas”.

Piękny herb ma Lisia Góra.

Tarnów
Wizyta w Lisiej Górze, więc nocleg w Tarnowie. I jedna z pierwszych myśli: jak daleko do najbliższego stadionu? Apka pokazuje, że najbliżej do Tarnovii (obecnie dziewiąte miejsce w grupie małopolskiej [wschód] V ligi). No cóż, nie była to spektakularna wizyta, bowiem stadion był zamknięty, ale zdjęcia są.


Kasa biletowa?

Sam Tarnów to piękne miasto. I na pierwszy rzut oka, i na drugi oraz kolejne, gdy się mu dobrze przyjrzeć.

Nawet to, co zniszczone, ma swój urok.

Jest ławeczka poetów, a na niej m.in. Zbigniew Herbert.

Tarnów słynie zresztą z pomników. Można znaleźć chociażby Lecha Kaczyńskiego przy dworcu PKP (jego wnętrze jest imponujące, ale musicie jechać sami sprawdzić, bowiem jego fotki wyszły mi jeszcze gorzej niż zwykle).

W Katowicach mamy beboki, tarnowianie mają swoje maszkarony.

Słońce tak dawało po oczach, że siłą rzeczy nie udało mi się zrobić zdjęć, które mogłyby wygrać jakikolwiek konkurs, ale jak dla mnie takie słońce powinno grzać przez cały rok. Piękne miasto.


Znajdź kota na zdjęciu

Kraków
Po Tarnowie krótki wypad do Krakowa: na wystawę Joanny Karpowicz, malarki znanej głównie ze wspaniałych, często hopperowskich w klimacie obrazów z Anubisem w roli głównej

oraz na spektakl „Twin Peaks: do czerwonych drzwi zapukam”, wystawiony przez Teatr Barakah, a będący oczywiście adaptacją czy też wariacją na temat genialnego serialu Marka Frosta i Davida Lyncha.


W kiblu teatru wisi Sophia Loren

„Piękna rzecz taki weekend” – jak powiedział Brando w „Kallafiorze”.

PS

Nie, nie zrobisz nic.
Trzeba żyć.
Po prostu trzeba żyć.
Trzeba żyć w więzieniu
i trzeba żyć w zakładzie dla obłąkanych.
Na obczyźnie i w nieznośnej domowej atmosferze.
Trzeba żyć z listem gończym za tobą
i z wyrokiem śmierci
bez apelacji.
I z rakiem płuc,
który skończy się pewną śmiercią.
I kiedy statek tonie.
I kiedy samolot spada.
I kiedy już nie można żyć,
już nie.

(Jan Rybowicz: „Trzeba żyć”)