Wędrówka bez ślimaka. Widzew Łódź – Zagłębie Lubin 1:0

Sobotnie popołudnie w Sercu Łodzi zapowiadało się dość smakowicie…

A wszystko za sprawą tego, co działo się latem w gabinetach przy Alei Piłsudskiego 138 w Łodzi. Nowy właściciel Widzewa, Robert Dobrzycki, głębiej sięgnął do kieszeni i przeprowadził dziewięć transferów, a kolejne ponoć już są w drodze. Widzew największych wzmocnień potrzebuje w defensywie i w ataku, co mecz z Zagłębiem wyraźnie unaocznił. Przydałby się także gość, który ogarnie środek pola, bowiem były fragmenty w spotkaniu z „Miedziowymi”, gdy właśnie ze środkowej strefy gospodarzy zionęła ogromna dziura.

Przepłacony Fornalczyk?
Chorwacki trener łodzian, Željko Sopić, w sobotę wystawił w pierwszym składzie pięciu nowych zawodników. Jak zagrali?

Ricardo Visus (ur. 2001) – hiszpański stoper dołączył do drużyny stosunkowo późno, w sobotnie popołudnie jednak niczego nie zdołał zepsuć. To już spory plus, choć nie wiadomo, co by było, gdyby naprzeciw niego grał bardziej aktywny napastnik niż Grek Michális Kossídis. Visus był czujny, uważny i dobrze asekurował mającego ofensywne zapędy kapitana Widzewa, Mateusza Żyrę.

Lindon Selahi (ur. 1999) – Albańczyk przyszedł do Łodzi w glorii aktualnego mistrza Chorwacji, w barwach HNK Rijeki. Defensywny pomocnik nie był tam kwiatkiem do kożucha, ale ważnym ogniwem mistrzowskiego teamu. W pierwszym meczu Widzewa grał bardzo głęboko, pojawiał się między stoperami. I nie wychodziło to łodzianom na zdrowie, bowiem w środku pola lubinianie mieli fragmentami dużą przewagę. Jak na potencjalną gwiazdę ligi, nie zachwycił, ale dajmy mu czas na wkomponowanie się w zespół.

Samuel Akere (ur. 2004) – Nigeryjczyk jest autorem pierwszego celnego strzału Widzewa w nowym sezonie. Piłka doturlała się do Dominika Hładuna. Po Akerem widać dużą szybkość i łatwość mijania rywali. Tak było do czasu, gdy zorientowali się, że grając na prawej stronie, niemal wszystkie akcje „łamie” do środka, bo jest lewonożny. A że jeszcze po jego stronie Leszek Ojrzyński wystawił wielkiego jak dąb i dysponującego niezłą zwrotnością Ukraińca Romana Jakubę, jego pierwsze zderzenie z PKO Bank Polski Ekstraklasą było dlań dość bolesne.

Mariusz Fornalczyk (ur. 2003) – wychowanek Polonii Bytom trafił do Widzewa za 1,5 miliona euro. To rekord transferowy Widzewa. I po pierwszym meczu można powiedzieć, że… łodzianie przepłacili. Ostatni raz widziałem go na żywo w meczu młodzieżówki przeciwko Niemcom i od tego czasu chyba niewiele się zmieniło. Fornalczyk jest szybki, ale kłopoty sprawia mu podniesienie głowy, by spojrzeć na to, gdzie ma kopnąć piłkę. A szkoda, bo w sobotę mógł strzelić gola (w pierwszej połowie trafił w obrońcę) i zaliczyć asystę (po przerwie jego podanie do kolegi trafiło w rywala z Lubina). W dodatku w końcówce zmarnował świetną okazję, nie trafiając w piłkę po akcji innego rezerwowego, Hiszpana Ángela Baeny.

Sebastian Bergier (ur. 1999) – w ubiegłym sezonie strzelił dziewięć goli dla GKS-u Katowice. W sobotę właściwie odcięty od podań, stoczył mnóstwo fizycznych pojedynków z drabami pokroju Michała Nalepy i Aleksa Ławniczaka (obaj po 189 cm). Pożytku z tego było tyle, co kot napłakał. Ale to nie jego wina, że koledzy nie potrafili wypracować mu klarownej okazji.

Lider Shehu
Jak zagrali pozostali łodzianie? Rafał Gikiewicz obronił to, co miał obronić. Inna sprawa, że lubinianie właściwie poważnie mu nie zagrozili. W jednej sytuacji pokazał, że rozgrywanie z nim piłki od własnej bramki jest równie bezpieczne, jak zabawa zawleczką od granatu. Kibicom natychmiast przypomniał się wiosenny mecz z Legią, gdy „Giki” sprezentował stołecznej ekipie drugą bramkę.

Wielki Duńczyk Peter Therkildsen na początku dał się dwukrotnie ograć szybkiemu Kajetanowi Szmytowi, lecz później już dość pewnie asekurował swoją stronę boiska. Był cichym bohaterem przy jedynej bramce meczu. To on najpierw wywalczył rzut rożny (jego strzał głową na róg wybił Hładun), po kornerze odważnie wywalczył piłkę w polu karnym, wreszcie pokazał się na wolne pole i zagrał do Albańczyka Juljana Shehu, który przyładował w okolice okienka. Szkoda, że w końcówce doznał kontuzji, ale Sopić ma w jego miejsce równie solidnego Marcela Krajewskiego, a niewykluczone, że niebawem jakiś defensor dołączy do łodzian.

Po Mateuszu Żyrze i Słowaku Samuelu Kozlovskim można było spodziewać się trochę więcej, ale nie zeszli poniżej solidnego poziomu. Hiszpański pomocnik Fran Álvarez był z kolei cieniem samego siebie z ubiegłych sezonów. Niecelne podania, niezrozumienie z kolegami, w niektórych sytuacjach bywał spóźniony. Nie był to Hiszpan, jakiego kibice Widzewa znali z poprzednich meczów.

Wreszcie Juljan Shehu. Albański pomocnik pod okiem Sopicia stał się faktycznym liderem drugiej linii Widzewa. Przesunięty z „szóstki” na „ósemkę”, zaczął strzelać w ubiegłym sezonie, trafił i na inaugurację bieżących rozgrywek. Pierwszą próbę po półgodzinie gry Hładun jeszcze zbił na róg, w drugiej popisał się lepszym i precyzyjniejszym uderzeniem, po którym ręce same składały się do oklasków. W drugiej części pięknie wyprowadził widzewski kontratak, mijając w pełnym biegu trzech rywali.

A Zagłębie?
„Miedziowi” zaprezentowali w sobotę trzech nowych piłkarzy w pierwszym składzie, czwarty – Jakub Sypek – wszedł z ławki rezerwowych. I to on zebrał od widzewskiej publiczności duże oklaski, bowiem w ubiegłym sezonie grał w barwach Widzewa. Na szczęście skrzydłowy Zagłębia wpisał się w mizerię, jaką jego zespół pokazał na stadionie w Łodzi. Kossídis wyraźnie przeszedł obok meczu. Trener Leszek Ojrzyński zdjął go w przerwie, wpuszczając 18-letniego Marcela Regułę, który zrobił nieco wiatru w ataku lubinian. Szkoda, że Zagłębie w ostatnich godzinach przed ligową inauguracją pozbyło się na rzecz Lechii Gdańsk Dawida Kurminowskiego.

Na środku obrony nieźle wyglądał Filip Kocaba. 20-latek ubiegły sezon spędził w Arce Gdynia, gdzie ogrywał się na boiskach pierwszej ligi. Wreszcie Jakuba – rosły lewy obrońca pozyskany z Puszczy Niepołomice pokazał swoje mocne strony, fizyczną grę i wejścia w pole karne przy stałych fragmentach gry. Jego główka w pierwszej połowie poszybowała tuż obok słupka bramki Widzewa.

Ogólnie Zagłębie wyglądało w Łodzi kiepsko. Przy drużynie trenera Ojrzyńskiego należy postawić mały plusik ze względu na dużą liczbę Polaków w składzie. Taki Szmyt czy Tomasz Pieńko już mają przypięte łatki sporych talentów, ale czy w Lubinie mają pomysł na to, jak te talenty rozwinąć i spożytkować dla dobra Zagłębia, a w dalszej kolejności polskiego futbolu?! Oto jest pytanie…

19 lipca 2025, stadion Widzewa w Łodzi

1. kolejka PKO Bank Polski Ekstraklasy

Widzew Łódź – Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)

Gol: Shehu 40.

Widzew: Rafał Gikiewicz – Peter Therkildsen (75. Marcel Krajewski), Ricardo Visus, Mateusz Żyro, Samuel Kozlovský – Samuel Akere (62. Ángel Baena), Lindon Selahi (70. Marek Hanousek), Juljan Shehu, Fran Álvarez (62. Szymon Czyż), Mariusz Fornalczyk – Sebastian Bergier (76. Bartłomiej Pawłowski).

Zagłębie: Dominik Hładun – Josip Ćorluka, Filip Kocaba (72. Jakub Sypek), Michał Nalepa, Aleks Ławniczak, Roman Jakuba – Mateusz Wdowiak (61. Tomasz Pieńko), Damian Dąbrowski, Adam Radwański (61. Marek Mróz), Kajetan Szmyt (81. Damian Michalski) – Michális Kossídis (46. Marcel Reguła).

Żółte kartki: Akere, Selahi, Fornalczyk / Kocaba, Jakuba, Reguła, Sypek.

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 16 728.

Grzegorz Ziarkowski