Wędrówka ślimaka. Choroszcz – Tykocin

Choć Braniccy i Czarniecki raczej w piłkę nie grali, zobaczyć warto…

W tym roku ślimak odwiedził już Białystok oraz okoliczne Supraśl i Wasilków. Dalej objeżdżamy stolicę województwa podlaskiego i udajemy się w miejsca, w których aż kipi historią…

Przystanek pierwszy: Choroszcz
Niepozorna mieścina, licząca niespełna sześć tysięcy mieszkańców, położona jest nad rzeką Horodnianką, na pograniczu Narwiańskiego Parku Narodowego. Do Choroszczy najlepiej dojechać trasą S8. Nie ma tam co prawda tak wielu zabytków, jak choćby w Supraślu, niemniej warto Choroszcz zobaczyć. Rynek, ze specyficznym, długim budynkiem z białej cegły (mieści się w nim miejsko-gminne centrum kultury), mógłby służyć jako plener do dobrego filmu.

Tuż obok rynku znajduje się boisko piłkarskie, na którym swoje mecze gra miejscowa Narew. Futboliści z Choroszczy kopią sobie w środku grupy trzeciej podlaskiej A-klasy – poprzedni sezon zakończyli na szóstym miejscu, wyprzedzając m.in. rezerwy KS Wasilków czy Włókniarza Białystok. W Choroszczy gra także w Retro Lidze zespół Strzelca Białystok. Na trybunie rzucają się w oczy charakterystyczne dla Jagiellonii żółto-czerwone krzesełka. Kto wie, czy to nie spadek po starym stadionie w Białymstoku…

Jeśli przejdziecie między boiskiem z lewej strony a blokowiskiem z prawej i skręcicie w lewo za bramką, gruntową drogą dojdziecie do najcenniejszego zabytku Choroszczy – Pałacu Branickich. Wybudowany w połowie XVIII wieku budynek usytuowany jest na niewielkiej wyspie. Obecnie znajduje się w nim Muzeum Wnętrz Pałacowych. Pałac jest ślicznie odrestaurowany, zadbano o każdy detal.

Po wschodniej stronie zamek otacza dawna fabryka włókiennicza Moesa, widać m.in. zabytkową stajnię z magazynem z 1892 roku i wieżę ciśnień. Warto wybrać się na spacer do parku obok pałacu. Nosi jeszcze ślady dawnej świetności. Charakterystyczne są dwa przecinające się na krzyż kanały.

Miłośnicy budynków sakralnych też znajdą coś dla siebie: w Choroszczy od 1654 roku żyli dominikanie. Zakonnicy zostawili po sobie zespół klasztorny z kościołem i kaplicą. Budynki doszczętnie strawiły dwa pożary z 1683 i 1707 roku. Dobra Choroszczy przejął hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki i ufundował zakonnikom barokowy kościół z klasztorem. Kościół, spalony podczas drugiej wojny światowej, odbudowano w 1945 roku, pozostałe budynki nie ucierpiały w wyniku działań wojennych.

Przystanek drugi: Tykocin
Na to miasto patrzy dumnie z pomnika na rynku hetman Stefan Czarniecki. Ten sam, o którym śpiewamy w narodowym hymnie. Czarniecki otrzymał Tykocin od króla Jana Kazimierza za zasługi dla Rzeczpospolitej Obojga Narodów w tzw. Potopie Szwedzkim. Hetman odbudował zniszczony przez Szwedów zamek, umieszczając w nim swój prywatny skarbiec. Sam pomnik powstał ponoć w roku 1763, wzniesiony z inicjatywy hetmana Branickiego, prawnuka hetmana Czarnieckiego. Pod Tykocinem były dwie ważne bitwy – w 1656 roku wojska polskie przegrały z dowodzonymi przez zdrajcę Bogusława Radziwiłła wojskami szwedzkimi, zaś w 1831 roku podczas powstania listopadowego generał Ignacy Prądzyński poprowadził polskie wojska do zwycięstwa nad armią rosyjskiego generała Iwana Dybicza.

Jeśli wierzyć Wikipedii, w niespełna dwutysięcznym Tykocinie znajduje się ponad… sto obiektów zabytkowych! W samym rynku praktycznie zabytek goni zabytek. Nad rynkiem górują charakterystyczne wieże kościoła p.w. Trójcy Przenajświętszej ufundowany w pierwszej połowie XVIII wieku przez hetmana Branickiego.

Obok kościoła znajduje się budynek alumnatu (dziś funkcjonuje tutaj hotel) – pierwszy w historii i jedyny zachowany w Polsce, który służył jako przytułek dla żołnierzy weteranów. W Tykocinie znajduje się także zespół klasztorny bernardynów z drugiej połowy XVIII wieku.

Poza tym w mieście są dwie synagogi.

Najważniejszy (i moim zdaniem najpiękniejszy) zabytek Tykocina znajduje się za Narwią. To zrekonstruowany fragmentami zamek wybudowany przez króla Zygmunta Augusta, ten sam, który odbudował hetman Czarniecki. W końcówce XVIII wieku zamek rozebrano, a podczas I wojny światowej z pozostałości murów niemieccy żołnierze budowali drogę do Knyszyna. Obecnie warownia znajduje się w prywatnych rękach i została częściowo zrekonstruowana oraz udostępniona zwiedzającym. Życzylibyśmy sobie jak najwięcej takich prywatnych inicjatyw…

Futbol w Tykocinie to – jakżeby inaczej – Hetman. Drużyna z Tykocina po chwilowej zapaści wychodzi na prostą. Grający na ładnym stadionie (o dziwo, nie jest zabytkowy) – z krytą trybuną i eleganckimi krzesełkami – Hetman, właśnie wrócił do ligi okręgowej. Jeszcze sześć lat temu w Tykocinie szczycili się czwartą ligą. Cóż, może te czasy niebawem powrócą. Aha, w jednym z narożników boiska widoczny jest wiatrak kozłowy, inaczej: koźlak, z 1887 roku, wybudowany przez Holendrów.

Grzegorz Ziarkowski