Wędrówka ślimaka. Futbolowy Szczecin

Późnojesienna pogoda i rozkopany obiekt Pogoni nie zachęcały do dłuższych spacerów…

Napisać, że w tę majówkę pogoda była średnia, to tak, jakby nic nie napisać. Przynajmniej w Szczecinie było zimno jak w… Kieleckiem. Choć to przecież Zachodnie Pomorze. Mimo to ślimakowi udało się wybrać na dość krótką wędrówkę śladami szczecińskich futbolistów.

Przyłączony do Polski po II wojnie światowej Szczecin, liczy sobie nieco ponad 400 tysięcy mieszkańców. Jest miastem niezwykle rozległym, ale naprawdę dobrze skomunikowanym. Mogą się podobać zadbane, poniemieckie budynki oraz mnóstwo zieleni w mieście. Reprezentacyjnym miejscem Szczecina są Wały Chrobrego, położone tuż nad Odrą. Miasto należy do tzw. Ziem Odzyskanych, dlatego w centrum znajdziemy sporo nazw ulic odnoszących się do Piastów, np. Henryka Pobożnego, Bolesława Śmiałego, Mieszka I, Władysława Łokietka czy Szczerbcowa.

Przystanek pierwszy: Pogoń
Najbardziej utytułowany ze szczecińskich klubów. Nad Odrą są na tyle sfiksowani na punkcie Pogoni, że klub ma nawet taksówki z własnym logo. Zanim powstała Pogoń, był Sztorm i stalinowskie Związkowiec oraz Kolejarz. Nazwa Pogoń i barwy klubu, nawiązujące do przedwojennej lwowskiej Pogoni, pojawiły się w 1955 roku. Patron stadionu Florian Krygier wprowadził klub do pierwszej ligi w 1959 roku. Od tej pory w Szczecinie dość regularnie gości ekstraklasa.

Najmocniejszą ekipę „Portowcy” mieli w latach 80. XX wieku. Najpierw, pod wodzą Eugeniusza Ksola, awansowali do Pucharu UEFA (w 1984 roku odpadli w rywalizacji z 1. FC Köln), zaś w 1987 roku w glorii wicemistrzów kraju Pogoń, prowadzona przez „Napoleona” Leszka Jezierskiego, uległa Hellasowi Werona. W 2001 roku drużyna wspierana finansowo przez Turka Sabriego Bekdasa także sięgnęła po wicemistrzostwo kraju, lecz start w Europie zakończył się kompromitacją i odpadnięciem Portowców w rywalizacji z islandzkim Fylkirem.

Legendy klubu to m.in. Marian Kielec, Leszek Wolski, Zenon Kasztelan, Henryk Wawrowski, Adam Kensy, Marek Leśniak czy Marek Ostrowski. Gdybym miał stworzyć jedenastkę z moich ulubionych graczy Pogoni, których pamiętam z boiska, byliby to: Radosław Majdan – Dariusz Adamczuk, Waldemar Jaskulski, Maciej Stolarczyk – Olgierd Moskalewicz, Dariusz Gęsior, Takafumi Akasoshi, Grzegorz Niciński, Kamil Grosicki – Robert Dymkowski, Grzegorz Mielcarski.

Do rzeczy: stadion przy ul. Karłowicza 28 jest w przebudowie. Gdy podjechaliśmy pod wskazany adres (krótka uliczka z na osiedlu segmentów), powitał nas budowlany bałagan. Pytaliśmy miejscowych, czy da się zobaczyć coś więcej niż żurawie i hałdy piachu. Odpowiedzieli wprost: „Z drugiej strony zobaczycie jeszcze mniej”.

No cóż, pozostało zatem kilka zdjęć starego muru z bramami okalającymi stadion (ciekawe, czy fragmenty tego muru kibice będą mogli zachować na pamiątkę), boiska treningowego (z gustowną, krytą trybunką), otoczonego starym bordowo-granatowym płotem. Zaciekawiły nas wyliczenia nad okienkiem kasowym – być może włodarze klubu kalkulowali przychody z dnia meczowego. Bądź straty, jakie klubowi przyniosła pandemia…

Przystanek drugi: Arkonia
Będąc nastolatkiem, chłonąłem jak gąbka skarby kibica z „Przeglądu Sportowego”. W jednym z nich, z połowy lat 90., wyczytałem, że do Zawiszy Bydgoszcz przeszedł Piotr Kubiaczyk ze szczecińskiej Arkonii. I właściwie na tym moja wiedza o Arkonii się kończyła, gdyby nie ten tekst Maćka Słomińskiego.

Położony na terenie Lasku Arkońskiego stadion z pewnością zadowoli miłośników oldschoolowych obiektów. Na trybunach, oprócz plastikowych siedzeń, są jeszcze stare, dobre ławki. Budynek klubowy pamięta być może czasy pierwszej ligi, bo i w tej Arkonia grała w latach 50. i 60. W 1964 roku piłkarze Arkonii sięgnęli po tytuł mistrza Polski juniorów.

Największe wrażenie na stadionie w Lasku Arkońskim zrobiła na mnie jednak „loża prasowa”.

Przystanek trzeci: Stal Stocznia (Odra)
U zbiegu ulic Kresowej i Bandurskiego wybudowano prawdziwe cacko – obiekt piłkarski z naturalną murawą, pełnowymiarowe sztuczne boisko i dodatkowo orlika. Od podstaw postawiono budynek klubowy, który pachnie świeżością nawet na parkingu. Dzięki uprzejmości sympatycznego pana z ochrony obiektu mogłem zrobić zdjęcia z bliska, nie siląc się na „partyzanckie” ujęcia zza płotu.

Po drugiej stronie ulicy Bandurskiego znajduje się stary obiekt Stali Stocznia. Akurat do meczu na nim przygotowywały się piłkarki ekstraligowej Olimpii. Być może przynieśliśmy im szczęście, bo po golu Julii Brzozowskiej pokonały wrocławski Śląsk 1:0. Jeśli Wikipedia nie kłamie – na trybunach zasiądzie 2500 widzów, a kolejne 2500 może podziwiać mecz na stojąco. A raczej mogło, bo jedna z trybun jest wyłączona z eksploatacji.

Po rozruchach w Szczecinie w 1970 roku stocznia zrezygnowała ze wspierania stoczniowo-milicyjnej Arkonii i w 1971 roku założyła własny klub. Stal Stocznia nigdy nie awansowała do I ligi, ale przez 13 sezonów walczyła na drugim froncie – przez dwa lata pod nazwą Odra. W zespole z Bandurskiego grali m.in. Czesław Jakołcewicz, Adam Benesz, Stefan Machaj i… Grzegorz Krychowiak.

W Szczecinie występują jeszcze piłkarze III-ligowego Świtu (Skolwin). Tam jednak ślimak nie dotarł. Ciekawostką jest fakt, że z zespołem Świtu związani są dwaj byli gracze Widzewa: bramkarz Jacek Chyła i stoper Andrzej Tychowski.

Grzegorz Ziarkowski