Wędrówki bez ślimaka. Zamość
Okazało się, że jest miasto w tym kraju, gdzie nazwisko Ziarkowski budzi same pozytywne skojarzenia…
Mówcie sobie, co chcecie – dla mnie to najpiękniejsze miasto w Polsce. Może nie zjeździłem całego kraju wzdłuż i wszerz, ale z miejsc, w których byłem, właśnie w Zamościu czuję się najlepiej.
Duch hetmana
Założony w 1580 roku przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, Zamość nazywany jest miastem idealnym, Padwą północy. Prawdopodobnie jako jedyne miasto w Polsce powstał od zera, na terenach po wykarczowanych lasach. Zamość to przede wszystkim piękna architektura, miasto wielu kultur – Polacy, Ormianie, Rosjanie, a przede wszystkim Żydzi. To w Zamościu urodziła się m.in. znana rewolucjonistka Róża Luksemburg.
Architektura starego miasta (wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO) sprawia, że Zamość staje się miejscem niemal magicznym. Otoczona murami obronnymi, na planie starej twierdzy, starówka jest swoistym miastem w mieście. Nad nią góruje wieża efektownego renesansowego ratusza, z której roztacza się przyjemny dla oka widok na odrestaurowany rynek główny. Bo wiedzieć trzeba, że w Zamościu są trzy rynki – oprócz głównego, jest też Rynek Wodny i Rynek Solny. Podczas mojej wizyty odbywały się w Zamościu obchody 25-lecia Straży Granicznej, stąd ludzie w galowych mundurach na rynku.
Po starym, wielokulturowym Zamościu nie zostało wiele śladów. W trakcie okupacji przetrzebiono społeczność Żydów, którzy na początku XX wieku stanowili około 60 procent mieszkańców miasta. Niemniej, pozostała odnowiona synagoga, którą zwiedzenie kosztuje jedyne siedem złotych. Warto.
Stary rynek zdobią efektowne kamienice ormiańskie, podbudowane przez kupców w połowie XVII wieku, odrestaurowano też budynki Arsenału oraz część murów obronnych z czasów carskich.
Podoba się efektowna Brama Szczebrzeska, przez którą można wybrać się do Rotundy, jakieś 10 minut na piechotę od starówki. To miejsce kaźni Żydów i Polaków podczas II Wojny Światowej. Robi wrażenie i zmusza do refleksji…
Żeby nie było tak różowo, na modernizację czeka potężny i piękny pałac Zamoyskich, w którym mieszczą się budynki sądu i mieszkania komunalne. Suszące się gacie na sznurkach rozciągniętych wzdłuż okien, nieopodal pomnika założyciela miasta zdecydowanie licują z powagą i historią tego miejsca.
Nie tylko Zamość
Czasu nie zwiedzanie było niewiele, więc do maksimum starałem się go wykorzystać. Dokąd warto jechać? Po drodze z Lublina można się zatrzymać w Krasnymstawie, w którym urodził się m.in. Witold Pyrkosz. Krótki spacer po ładnie odrestaurowanym rynku i po ogrodzie należącym do kolegium jezuickiego z pewnością pozwoli rozprostować nogi.
Na południe od Zamościa znajduje się Szczebrzeszyn, w który także wpompowano parę milionów unijnych dotacji. Przed ratuszem ustawiono pomnik… chrząszcza. Mają szczebrzeszynianie poczucie humoru… Znajduje się tam też jedna z najstarszych polskich synagog (obecnie biblioteka) i opuszczony cmentarz żydowski. Kto lubi się trochę bać, zachęcam do wizyty na tej leżącej na wzgórzu nekropolii.
Niedaleko Szczebrzeszyna położony jest Zwierzyniec, w którym wart zobaczenia jest kościół „na wyspie” Jana Nepomucena oraz urokliwy park nad rzeką Wieprz.
Tutaj strzelał Ziarkowski!
A gdzie w tym wszystkim futbol? Akurat spałem w pokojach Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Zamościu (rewelacyjna jajecznica!), umieszczonych na tyłach stadionu Hetmana, oddalonego o rzut beretem od starówki. Stadion w Zamościu pamięta jeszcze czasy II ligi, wyposażony jest w krzesełka, „klatkę” dla kibiców gości i krytą trybunę. W charakterystycznym budynku na koronie stadionu mieści się siedziba OZPN Zamość.
Podczas mojej wizyty na stadionie w Zamościu rozgrywano zawody lekkoatletyczne, w których uczestniczyła masa młodych ludzi i niestraszny był im rzęsisty deszcz. Nic dziwnego, że Zamość doczekał się mistrza świata w rzucie młotem, Pawła Fajdka. Piłkarze trzecioligowego Hetmana trenowali po drugiej stronie ulicy, na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Hetman opuścił szeregi trzecioligowców i od nowego sezonu zagra w IV lidze.
Drużyna z Zamościa nieprzerwanie występowała w II lidze w latach 1992-2003. Była ligowym średniakiem, bazującym głównie na zawodnikach z Lubelszczyzny. Szczytowym osiągnięciem ekipy z Padwy północy było 7. miejsce w sezonie 2001/02. Barwy klubu przywdziewali m.in. byli reprezentanci Polski: Maciej Nalepa, Piotr Piechniak i Seweryn Gancarczyk oraz znani z ligowych boisk Dariusz Dźwigała, Jan Cios, czy Leszek Jędraszczyk.
Na osobną historię zasługuje, oczywiście przez pryzmat nazwiska, Jacek Ziarkowski. Urodzony w Rejowcu Fabrycznym napastnik do Zamościa dotarł via Chełm (Granica) i Świdnik (Avia). W Hetmanie grał w latach 1999-2002, w którego barwach na zapleczu ekstraklasy zdobywał sporo bramek. Po wysokiego, silnego i skutecznego napastnika sięgnęła Odra Wodzisław, dla której w pierwszym sezonie w ekstraklasie zdobył 14 goli. Po udanym sezonie wybrał się do Turcji, gdzie stracił formę i skuteczność, której już nigdy nie odzyskał. I choć z Dyskobolią Grodzisk wywalczył Puchar Polski, jego wkład w ten triumf był śladowy, by nie powiedzieć żaden. Obecnie jest szkoleniowcem Avii Świdnik.
Po boiskach w innych miejscowościach – niestety – nie było czasu jeździć. Choć w Szczebrzeszynie obejrzałem sobie kameralny obiekt miejscowego Roztocza. Całkiem niezły, jak na wicemistrza zamojskiej „okręgówki”.
Grzegorz Ziarkowski