Wędrówki ślimaka. Krynica-Zdrój
W rejonie Jaworzyny Krynickiej od piłki i codziennej krzątaniny można odpocząć, jak nigdzie indziej…
W mieście Nikifora i Jana Kiepury pierwszy raz byłem dwa lata temu, wykorzystując ten wypad m.in. na wizyty w Bardejovie i Koszycach. Tym razem za południową granicę wybrałem się raptem raz, ale konkretnie. O tym jednak będzie niżej…
Futbol w Krynicy w wydaniu ligowym przestał istnieć kilka lat temu. Boisko położone w sąsiedztwie hali hokejowej służy jedynie drużynom, które przyjeżdżają do zdrojowego miasta na obozy przygotowawcze. A za mojej obecności o wejściu na murawę można było pomarzyć. Stadion był zamknięty na cztery spusty.
Krynicki hokej też przestał istnieć. Ładna hala służy przedstawicielom innych sportów, gdy odwiedziłem ten obiekt, swój trening zaczynali młodzieżowcy uprawiający short-track. Na pamiątkę po dawnych ligowych czasach zostały klubowe herby wymalowane na belce pod dachem hali.
Wizyta na lodowisku uświadomiła mi, co naprawdę chcę robić w życiu. I nie mówcie mi, że czyszczenie lodu to zła fucha. Nie chcielibyście pojeździć takim wehikułem?!
Jadąc z Krynicy w stronę granicy ze Słowacją przejeżdżałem przez wieś Powroźnik. Boisko przy szlaku na Muszynę wygląda skromnie, ale gdy poszperałem nieco w sieci okazuje się, że i w Powroźniku nie ma ligowego zespołu. Na tamtejszym obiekcie trenują drużyny, które w tej niewielkiej wsi mają zgrupowania.
Ale mieszkańcy Powroźnika nie muszą mieć drużyny piłkarskiej, by być dumni. W ich wsi znajduje się piękna połemkowska cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zapewne każdy z Was był kiedyś na strychu u babci czy dziadka, gdzie charakterystyczny zapach mają stare meble. Taki sam unosi się wokół niepozornego kościółka w Powroźniku. W tym przypadku powiedzenie „Małe jest piękne”, zdecydowanie oddaje stan faktyczny.
Ligowego futbolu trzeba było szukać zatem w kolejnej miejscowości. W końcu się udało. W Muszynie w 1959 roku powstał klub Poprad, który najwyżej grał w III lidze małopolskiej. Cztery lata temu został wicemistrzem w tej klasie rozgrywkowej. Piłkarze znad Popradu mogą pozazdrościć sukcesów siatkarkom, które czterokrotnie były najlepsze w kraju, a w 2013 roku zdobyły Puchar CEV. To tak, jakby polski zespół piłkarski wygrał Ligę Europy.
Obecnie górale z Muszyny przygotowują się do czwartoligowej inauguracji. Boisko położone nad rzeką Muszynką wygląda dość malowniczo.
To jednak nic w porównaniu z widokiem z częściowo odbudowanego zamku biskupów krakowskich na górze Baszta…
Tuż za Muszyną znajduje się niewielka wieś pod piłkarsko brzmiącą nazwą… Milik. Pewnie wartość ziemi, na której leży wioska i dóbr w niej skrywanych nie jest warta tyle, ile napastnik Napoli.
Na boisko piłkarskie w tej niewielkiej wiosce się nie natknąłem, ale za to cerkiew położona na wzgórzu wygląda bajkowo.
Na Słowację wybrałem się tylko raz, by podziwiać piękny zamek w Starej Lubovni (po polsku: Stara Lubowla). Na tym zamku przetrzymywano m.in. króla Madagaskaru, Maurycego Beniowskiego, którego losy w poemacie dygresyjnym opisał Juliusz Słowacki. W Starej Lubovni traktat w 1412 roku zawarli także Władysław Jagiełło i król Węgier Zygmunt Luksemburczyk, a opiekę nad zamkiem pełnił ród Zamojskich. W granicach Polski Stara Lubovna znajdowała się do 1769 roku, gdy ziemię spiską do Austrii przyłączyła cesarzowa Maria Teresa. Widoki z lubowelskiego zamku są przednie…
Boisko w Starej Lubovni znajduje się w centrum miasta, stadion nie jest zbyt efektowny – jedna zadaszona trybuna, w całości wyłożona krzesełkami. Gra na nim trzecioligowa drużyna – MFK Goral Stara Lubovna. „Goral” to popularna w tym regionie wódka.
W drodze powrotnej przejeżdżałem tuż obok bram stadionu Sandecji, wolałem jednak zatrzymać się kilkaset metrów dalej, na odrestaurowanej nowosądeckiej starówce. Ratusz po remoncie wygląda dość okazale.
A przy drodze z Nowego Sącza na Brzesko, w miejscowości Wytrzyszczka, nad koronami drzew góruje niepozorna wieża zamku Tropsztyn. Wejście na zamek, otwarty dla zwiedzających jedynie podczas wakacji, kosztuje siedem złotych. Warto wydać tę kwotę, by podziwiać z wieży dolinę przepływającego obok Dunajca.
Szkoda, że kolejny urlop dopiero za rok. Ale już chyba wiem gdzie się wybiorę… Wszak ślimak jeszcze nie wszystko zwiedził w tej okolicy.
Grzegorz Ziarkowski