Węgrzy rządzą u… sąsiadów

Węgierskie kluby poza granicami kraju radzą sobie naprawdę nieźle. Zaliczają się do krajowej czołówki, sprawiają spore niespodzianki…

Żeby zrozumieć fenomen węgierskich klubów działających na obczyźnie, trzeba przenieść się w czasie dokładnie wiek wstecz. W 1920 roku w pałacu Grand Trianon w Wersalu podpisano traktat między Węgrami (do I wojny światowej były częścią Austro-Węgier), a państwami ententy (czyli sprzymierzonych). W myśl jego postanowień doszło właściwie do rozbioru Królestwa Węgier, które musiały uznać niepodległość Czechosłowacji oraz Królestwa SHS, zalążku przyszłej Jugosławii. Madziarzy stracili także znaczną część ziem na rzecz Rumunii, Królestwa SHS i Czechosłowacji. W wyniku ustaleń w Trianon Węgry nie mają dostępu do morza.

Poza granicami „nowych” Węgier znalazło się 3,5 miliona Madziarów, co stanowiło 1/3 całej nacji. Do dziś w niektórych regionach utraconych terenów Węgrzy stanowią większość etniczną, mają też swoje kluby piłkarskie, które zaliczają się do czołówki w poszczególnych krajach.

Słowacja – DAC Dunajska Streda

Dawne Dunaszerdahely liczy sobie ponad 23 tysiące mieszkańców, z czego 80 procent stanowią Węgrzy. Klub został założony w 1904 roku, jeszcze w czasach Austro-Węgier, skąd pochodzi nazwa Dunaszerdahelyi Atletikai Club (DAC).

W sezonie 1988/89 DAC w drugiej rundzie Pucharu UEFA zmierzył się z Bayernem Monachium. Wyniki 1:3 i 0:2 nie pozostawiły złudzeń, kto jest lepszy. Jedną z bramek dla monachijczyków zdobył obecny trener Bayernu Hansi Flick.

Ostatnio o sile DAC mieli okazję przekonać się piłkarze Cracovii, których słowaccy Węgrzy wyrzucili za burtę Ligi Europy. Przed sezonem dwóch podstawowych stoperów DAC: Lubomir Satka i Tomas Huk zasiliło polskie kluby – odpowiednio Lecha Poznań i Piasta Gliwice, zaś zimą do Huka w Gliwicach dołączył kolejny zawodnik znad Dunaju, Kristopher Vida.

Mimo tych ubytków DAC dzielnie radzi sobie w ligowych rozgrywkach, zajmując 3. miejsce w tabeli i gwarantując sobie kolejny udział w europejskich pucharach. Według transfermarkt najwyżej wycenianymi graczami DAC są Chorwat Andrija Balić (900 tys. euro) oraz węgierscy pomocnicy Zsolt Kalmar (900 tys.) oraz Matej Vida (700 tys.). W cenie są także doświadczony defensor z Panamy Eric Davis, kolejny Panamczyk Cesar Blackman, Ukrainiec Daniło Beskorowajny, Węgier Andreas Schaefer, Chorwat Marko Divković oraz Słowacy: bramkarz Martin Jedlicka i stoper Dominik Krużliak. Ciekawe, ilu z nich trafi niebawem nad Wisłę…

Serbia – FC TSC Backa Topolya

Węgrzy z Baczki, czyli części Wojwodiny, która przeszła w ręce Królestwa SHS, zajęli miejsce tuż za ligowym podium. Do trzeciej Vojvodiny Novi Sad stracili ledwie trzy punkty. Zagrają w Lidze Europy. Siłą podopiecznych węgierskiego szkoleniowca Zoltana Sabo był przede wszystkim skuteczny atak. Duet Nenad Lukić – Vladimir Siladji strzelił łącznie 32 bramki (obaj trafili po 16 razy). Nic dziwnego, że obaj są najdroższymi piłkarzami czwartej ekipy Super Ligi. Za każdego z nich – wg transfermarkt – trzeba zapłacić półtora miliona euro. Obaj snajperzy znajdują się w sile piłkarskiego wieku, mają po 27 lat.

Kolejnymi najwyżej wycenianymi piłkarzami FC Backa Topolya są ofensywni: pomocnik Dejan Milicević (800 tys.) oraz skrzydłowi z bośniackimi korzeniami Djuro Zec i Borko Duronjić (po 600 tys.). W cenie są także gracze defensywni: kapitan Sasa Tomasović, Boris Varga i Goran Antonić.

Rumunia – Sepsi OSK Sfantu Gheorghe

W Sfantu Gheorghe trzy czwarte mieszkańców miasta stanowią Węgrzy. Węgierska nazwa miejscowości to Sepsiszentgyorgy. Sfantu Gheorghe położone jest w Transylwanii, zwanej też Siedmiogrodem, którą Węgrzy utracili na rzecz Rumunii właśnie w wyniku ustaleń w Trianon. Sepsi OSK powstało w 2011 roku, w zamian za Oltul Sfantu Gheorghe i kontynuuje jego tradycje. W ciągu sześciu lat klub z V ligi awansował do rumuńskiej ekstraklasy.

W tym sezonie Sepsi utrzymało się w najwyższej klasie rozgrywkowej, co nie udało się choćby bardziej utytułowanej ekipie Dinama Bukareszt. Za to w krajowym pucharze drużyna z Transylwanii wyrzuciła za burtę Astrę Giurgiu, Petrolul Ploesti oraz CSM Poli Iasi. W finale zmierzy się z FCSB, czyli dawną Steauą.

Słowenia – NK Nafta 1903

Klub z niewielkiej miejscowości Lendava, położonej w regionie Prekmurje. Do dziś większość mieszkańców z tej niespełna trzytysięcznej mieściny mówi po węgiersku. Największą atrakcją Lendavy są baseny termalne. Niewiele brakowało, by w sezonie 2019/2020 popularnością gorącym źródłom dorównała piłkarska ekipa Nafty. Co prawda na słoweńskie warunki to tylko drugoligowy średniak, ale zawędrowała aż do finału Pucharu Słowenii, eliminując ekipy NK Krsko, Rudara Velenje, a w półfinale po karnych przeszła NK Radomlje. Dopiero w finale dzielnych Węgrów z północy kraju zatrzymała NS Mura, wygrywając 2:0.

Grzegorz Ziarkowski