Widzewskie rewolucje

Wiele wskazuje na to, że w łódzkim klubie historia znów zatoczy koło. No, może kółeczko…

Lipiec 2015. Właściciel Widzewa, czterokrotnego mistrza Polski, Sylwester Cacek ostatecznie grzebie Widzew. Jego Widzew. Na polu boju zostaje kibicowski twór TMRF Widzew (jako beniaminek A-klasy), a także na horyzoncie pojawia się grupa zapaleńców, chcących reaktywować widzewskie tradycje. W ciągu 43 godzin założono i zarejestrowano nowe stowarzyszenie, które dzięki przychylności władz Łódzkiego i Polskiego Związku Piłki Nożnej przystąpiło do rozgrywek IV ligi.

Na czele drużyny stanął Witold Obarek, w regionie łódzkim uznawany za specjalistę od awansów. Jego zadaniem było zbudowanie drużyny z zawodników, których w trybie pilnym ściągano z całego regionu. Pierwsze spotkania, rozgrywane na fali entuzjazmu i z rzeszą wiernych kibiców na trybunach przynosiły wymęczone zwycięstwa, głównie dzięki indywidualnościom w postaci znanych z ekstraklasowych boisk Adriana Budki czy Nigeryjczyka Princewilla Okachiego, których umiejętności na boiskach IV ligi robiły różnicę.

Gołowąs na czele
Tąpnięcie nastąpiło w 9. kolejce, gdy Widzew przed własną publicznością uległ 1:2 rezerwom GKS Bełchatów. Do dymisji podał się Obarek. Dymisję przyjęto. Na światło dzienne zaczęły wychodzić tarcia na szczytach nowej widzewskiej władzy. Najpierw z zarządu odszedł ceniony i szanowany w regionie działacz Stanisław Syguła, a niedługo potem nastąpiło rozstanie z Grzegorzem Waraneckim, kolejnym istotnym filarem nowego Widzewa. Zaskakujący był także wybór nowego trenera. Nie przyszedł żaden z byłych piłkarzy czy trenerów Widzewa, postawiono na 27-letniego Marcina Płuskę, którego jedyną samodzielną pracą było trenowanie A-klasowej Rządzy Załubice (zabijcie mnie, ale nie wiem, gdzie to jest…).

Szkoleniowiec rozpoczął robotę od dwóch zwycięstw, ale potem nastąpiła seria trzech meczów bez zwycięstwa, podczas której rosła strata łódzkiej drużyny do ligowej czołówki. I choć w ostatniej kolejce istniała szansa na zmniejszenie strat do prowadzącego tercetu (KS Paradyż, w którym do wielkiej kariery startował Grzegorz Piechna, Zjednoczeni Bełchatów, których trenuje solidny niegdyś obrońca Edward Cecot i rezerw GKS), ale łodzianie popisowo wręcz przegrali z Mechanikiem (spadkobierca RKS) Radomsko. Ostatecznie Widzew zakończył jesień na czwartym miejscu w tabeli.

Do trzech razy sztuka
Zima w łódzkim klubie okazała się nader gorąca. Okazało się bowiem, że zatrudnienie Płuski ma drugie dno. Płuska jest człowiekiem niejakiego Mirosława Leszczyńskiego, który sponsorował grającą w IV lidze mazowieckiej Bzurę Chodaków. Od jakiegoś czasu po wschodniej części Łodzi krąży plotka, że dobrodziej z Chodakowa zostanie nowym dyrektorem sportowym Widzewa, a być może i jego głównym sponsorem. Historia zatem zatacza może nie koło, ale kółeczko. Łódzki biznes generalnie wypina się na sport, a na futbol już w szczególności. Na to, że miasto sypnie groszem też nie ma co liczyć, zatem trzeba sobie radzić szukając gdzie indziej.

Zawisza-Rzgów-Widzew-Łódź-fot-Robert-Zwoliński (8)

Na Mazowszu szukał już Zbigniew Boniek, który najpierw ściągnął z Nowego Dworu Mazowieckiego Wojciecha Szymańskiego, uwikłanego w aferę korupcyjną. Za grzechy Szymańskiego musiał płacić inny biznesmen z Mazowsza, wspomniany Cacek, który zrujnował zasłużony klub. Teraz w szranki staje (choć jeszcze nieoficjalnie) trzeci dobrodziej z Mazowsza. Czyżby on miał odnieść na łódzkiej ziemi jakiś sukces i nie pozostawić tej ziemi spalonej? Wszak do trzech razy sztuka…

Odstrzał
Po rundzie jesiennej rozpoczęła się ostra selekcja. Nie było mowy o zmianie szkoleniowca, który otrzymał od zarządu zielone światło dla budowy drużyny według własnej koncepcji. Na początek „odstrzelił” Słowaka Vladimira Bednara, Michała Chachułę, Damiana Gilarskiego, Wojciecha Gradeckiego, Nikodema Kasperczaka, Aleksandera Majerza, Michała Pietrasa, Mariusza Rachubińskiego, Michała Czaplarskiego i Igora Świątkiewicza.

Szczególnie trzy nazwiska wzbudzały wielkie kontrowersje: Pietras, Rachubiński i Czaplarski. To wychowankowie Widzewa, ludzie stąd, którym los łódzkiego klubu szczególnie leży na sercu. Dodatkowo doświadczony, 31-letni Czaplarski pełnił funkcję kapitana drużyny. Na tych piłkarzach oraz na m.in. wspomnianym Budce miała się budować nowa tożsamość łódzkiego klubu. Czaplarski ostatecznie w klubie pozostał, lecz „musi udowadniać swoją przydatność”. Albo ktoś chce kapitana skompromitować, albo faktycznie dać mu szansę zaistnienia w nowym zespole. Z kolei Pietras i Rachubiński nie godzą się na polubowne rozwiązanie kontraktów, wobec czego łódzki klub będzie musiał im płacić do końca sezonu…

Kamiński wyznaczył szlak
Odeszli jedni, przyszli drudzy. Jeszcze w grudniu nad Łódź nadciągnął prawdziwy desant z Chodakowa. Mocno zatarty szlak, który wyznaczył kiedyś legendarny widzewiak Krzysztof Kamiński, pokonało aż pięciu zawodników: Kamil Bartosiewcz (ma za sobą grę w ekstraklasie, w barwach… ŁKS), Kamil Bondara (król strzelców IV ligi mazowieckiej z poprzedniego sezonu), Bartłomiej Gromek, Krzysztof Możdżonek i Patryk Strus. Szóstym nowym był wychowanek Widzewa, ostatnio grający w Pelikanie Łowicz, Robert Kowalczyk.

To jednak był początek rewolucji. Z drużyną w ciekawych okolicznościach rozstał się jej najskuteczniejszy jesienią zawodnik, Kamil Zieliński. Pochodzący ze Stargardu Szczecińskiego zawodnik stwierdził, że… tęskni za rodziną i wrócił na Pomorze Zachodnie. Nikt jednak po nim nie płakał, bo ofensywa transferowa trwała (trwa?!) w najlepsze. Kolejni piłkarze przyjechali z… Chodakowa: to obrońca Kacper Bargieł i bramkarz Michał Choroś, z Łowicza pozyskano ponoć wielce utalentowanego Daniela Bończaka, zaś z dalekich Siedlec przyszedł doświadczony obrońca (ostatnio niewiele grał w pierwszoligowej Pogoni) Przemysław Rodak.

Widzew znalazł także dwóch piłkarzy w drugoligowej Legionovii: pomocników Kamila Tlagę i Mariusza Zawodzińskiego, a Słowaka Tomasa Pochybę (ma za sobą epizod w hiszpańskiej Teneryfie) przywieźli obrotni menadżerowie. Ostatnio z drużyną ćwiczył kolejny drugoligowiec, Konrad Wieczorek z Puszczy Niepołomice. A ambicje i plany transferowe łódzkiego klubu sięgają dużo wyżej: nie tak dawno mówiło się o zainteresowaniu Widzewa Pawłem Sobolewskim z Korony Kielce…

Feniks_Flaga

Atuty po swojej stronie
Teraz wiele zależy od trenera Płuski. Jeśli poukłada widzewską układankę we właściwy sposób, łódzki klub latem będzie się cieszył z awansu do III ligi, a kibice w Łodzi będą cieszyć się derbami (jeśli w nowej, zrewolucjonizowanej III lidze utrzyma się ŁKS). Wiele wskazuje na to, że najgroźniejsi rywale w walce o awans wcale promocją do nowej III ligi mogą nie być zainteresowani. W Bełchatowie mają jeden klub na szczeblu centralnym i wyjazdy Zjednoczonych czy rezerw GKS na mecze do województwa podlaskiego czy warmińsko-mazurskiego mogłyby być znaczącym obciążeniem budżetu gminy Bełchatów. A KS Paradyż zimą traci wartościowych zawodników w zastraszającym tempie. Wszystko zatem w rękach sterników, w głowie trenera i w nogach piłkarzy Widzewa, by poprowadzili spadkobiercę dawnej tradycji na właściwe tory.

Grzegorz Ziarkowski