Wiek nie gra roli

Co pewien czas media informują o długiej karierze tego czy innego zawodnika. Stąd zrodził się pomysł, żeby pójść za tym tematem…

Kiedy obejrzałem ostatnie wydanie magazynu Premier League World, do którego dość często na naszej stronie się odwołuję, w jakiejś mierze poświęcone Julianowi Joachimowi (na zdjęciu głównym wraz z Japończykiem Shohei Sakamoto – „Saką”), uznałem, że to już najwyższa pora na podjęcie tego tematu.

Czarnoskóry Anglik sprawdził się przede wszystkim jako ofensywny pomocnik lub napastnik w Leicester City i Aston Villi. Był niskim, silnym, dynamicznym i odważnym graczem. Chociaż w przeszłości reprezentował angielską młodzieżówkę, w dorosłej kadrze Anglii nigdy nie zadebiutował.

Obecnie ma 45 lat i nie tak dawno związał się z klubem Europa Point z Gibraltaru. Jak przyznał w materiale, chciał wesprzeć swoim doświadczeniem drużynę budowaną właściwie od podstaw. Przygotowując się jednak do napisania tekstu, zauważyłem, że w tym miesiącu Joachim odszedł już do Bourne Town – klubu z amatorskiej ligi angielskiej.

Piłkarska długowieczność jest sprawą złożoną. O ile na pozycji bramkarza nie zaskakuje w dużym stopniu, o tyle budzi spore uznanie, jeżeli chodzi o piłkarzy z pozostałych formacji. Poza tym grać dla tak zwanej przyjemności w niższych, niezawodowych ligach to jedno. Czym innym są regularne występy w podeszłym wieku na najwyższym poziomie.

Sam jestem za dopływem młodości, ale jednocześnie też za tym, żeby nie pozbawiać szans starszych piłkarzy, którzy jeszcze mają coś do zaoferowania i przy okazji stanowią punkt obserwacyjny dla młodszej generacji, która to i owo podczas treningów lub meczów może od nich podejrzeć.

Swoje kariery przedłużają w najlepsze Japończycy, Kazuyoshi Miura i Shunsuke Nakamura. Pierwszy z nich ma 52 lata i jest najstarszym aktywnym piłkarzem w historii. W 2017 roku pobił rekord Stanleya Matthewsa, który to w barwach Stoke City zakończył karierę krótko po pięćdziesiątych urodzinach w meczu przeciwko Fulham.

Drugi z Japończyków ma… dopiero 41 lat. Za nim jednak też udana kariera: 98 meczów w reprezentacji Japonii i 24 gole. Przez kilka sezonów Nakamura czarował techniką kibiców z Celtic Park. Aktualnie występuje w rodzimym Yokohama FC.

Ciekawe zestawienie tych, którym albo się nie spieszyło do rozstania z futbolem, albo jeszcze nie powiedzieli dość, znalazłem na stronie oldest.org. W zestawieniu tam sporządzonym znalazło się siedmiu najstarszych zawodników na świecie. Czterech z nich to bramkarze: John Burridge, Faryd Mondragón, Marco Ballotta i Andrea Pierobon.

Było też miejsce dla wspomnianych przeze mnie wyżej: Miury i Matthewsa. Zobaczcie sami.

Moją uwagę z tej listy przykuł najbardziej Bośniak Aleksandar Durić. W tej chwili ma 49 lat i niebanalny przebieg kariery. Do tego stopnia, że jako junior był mistrzem Jugosławii w kajakarstwie. Co więcej, brał udział w igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w tej dyscyplinie.

W piłkę zaczął grać w 1992 roku, mając już stopień oficera w jugosłowiańskiej armii, jako wysoki napastnik (192 cm wzrostu).

Durić nigdy nie trafił do wielkiego klubu z pierwszych stron gazet. Po latach prób w Australii osadził się w Singapurze. W 2007 r. otrzymał obywatelstwo tego kraju.

Przez pięć lat występował w reprezentacji Singapuru – debiutował w niej mając 37 lat. W tym czasie zdołał rozegrać 53 mecze i zdobyć 24 gole.

Statystyki w singapurskich rozgrywkach ma wprost imponujące, bo w ponad czterystu występach trafiał do siatki przeszło trzysta razy.

W latach 2017-2019 Aleksandar Durić, urodzony 12 sierpnia 1970 r. w Doboju, grał jeszcze dla SCC First w jednej z najstarszych amatorskich lig w Singapurze.

Dino Zoff, Paolo Maldini, Lothar Matthäus, Roger Milla… Przykładów byłych graczy, którzy występowali w podeszłym piłkarskim wieku na wysokim poziomie, pewnie można by znaleźć więcej. Każdy z nas mógłby dorzucić jeszcze jakieś nazwisko. Sam zakończę za to w sposób bardziej tradycyjny.

Łukasz Surma grał do czterdziestki. Należy do rekordzistów w liczbie występów na najwyższym szczeblu ligowym w Polsce. Licznik urodzonego w Krakowie pomocnika zatrzymał się na 559 występach. W reprezentacji Polski wystąpił pięciokrotnie.

Na piątym poziomie występuje nadal, o czym dowiedziałem się w poprzednim roku, znany z ofensywnego usposobienia i efektownego stylu gry Remigiusz Sobociński.

Od sezonu 2012/2013 gra w GKS Wikielec, który jest gminnym klubem z siedzibą w Iławie.
Po jedenastu kolejkach Sobociński idzie wraz z kolegami jak burza: Wikielec jest liderem z kompletem punktów na koncie i ma budzący respekt bilans bramkowy 45:9.

Jak widać, czterdziestopięcioletni gracz z Iławy wciąż ma się dobrze i czerpie radość z gry. Na stronie jego obecnego klubu można rozwinąć profil Remigiusza Sobocińskiego. Na pytanie, co jest najważniejsze, aby zostać piłkarzem, odpowiedział: ciężka praca, pokora i talent.

Paweł Król